Pożegnanie równie piękne, co kariera
Roberto Firmino meczem z Southampton zakończył piękną i bogatą karierę w Liverpoolu. Brazylijczyk na zawsze pozostanie w pamięci każdego kibica the Reds i będą to tylko i wyłącznie dobre wspomnienia.
Roberto Firmino był w tym klubie dłużej od samego Jürgena Kloppa. Brazylijczyk na Anfield trafił w 2015 roku z Hoffenheim, gdy na ławce trenerskiej siedział jeszcze Brendan Rodgers. Niewiele wtedy wskazywało, że w czerwonej części Merseyside nadchodzą właśnie złote lata. Firmino mimo to uwierzył w Liverpool i w ciągu ośmiu lat napisał tutaj przepiękną historię. To był piękny magiczny czas, który pozostanie w sercach fanów Liverpoolu już na zawsze. Czas, który Bobby wspólnie z kolegami okrasił każdym możliwym trofeum.
Ilu jest takich piłkarzy, którzy potrafili poświęcić się drużynie w takim wymiarze, jak Roberto Firmino? Większość laurów zbierał zwykle Mohamed Salah, ale w słynnym trio z Mane, to właśnie Bobby był najważniejszym ogniwem, który swoją szalenie inteligentną i altruistyczną grą pozwalał błyszczeć swoim kolegom.
Do pewnego momentu ciężko było sobie wyobrazić wyjściową jedenastkę bez 31-latka, który zwykle był okazem zdrowia. W ostatnich sezonach Firmino coraz częściej łapał jednak urazy, a jego gra nie miała już takiego wpływu wyniki Liverpoolu. Mimo wszystko ciężko było sobie wyobrazić sytuację, w której Roberto Firmino zaklada inną koszulkę, niż ta z liverbirdem na piersi. A tak właśnie stanie się w sezonie 2023/2024. Nic dziwnego, że jego osobą interesują się Real Madryt i FC Barcelona, bo były piłkarz Hoffenheim udowodnił, że jest zawodnikiem, dla którego dobro drużyny jest ważniejsze, niż jego indywidualne osiągnięcia.
361 meczów 110 niekiedy szalenie ważnych goli w barwach the Reds pokazuje, jak istotny był to element w układance Jürgena Kloppa. Wiele cudownych asyst, umiejętność zakladania pressingu i zrozumienie, jak mało kto, taktyki niemieckiego trenera sprawiło, że przez wiele lat Firmino był absolutnie niezbędnym graczem. Czas jednak leci nieubłagnie. Roberto Firmino kończy w tym roku już 32 lata, a 8 lat gry w „heavy-metalowej” orkiestrze Jürgena Kloppa odbija się coraz mocniej na jego zdrowiu. Skład trzeba odmłodzić i wydaje się, że Cody Gakpo to zawodnik, który może Brazylijczyka godnie zastąpić. Oczywiście miło by było mieć cały czas w obwodzie doświadczonego, wciąż rewelacyjnego technicznie piłkarza z Kraju Kawy, ale sam Firmino uznał, że po ośmiu latach na Anfield najwyższy czas spróbować nowych wyzwań.
Trzeba też przyznać, że niegdyś żelazny żołnierz Jürgena Kloppa pożegnał się z Liverpoolem w najlepszym możliwym stylu. Mimo coraz częstszych mniejszych lub większych urazów w 35 meczach zdobył 13 goli i zanotował pięć asyst w tym sezonie. Ogromna szkoda, że 19-krotny mistrz Anglii rozegrał najgorszy sezon od lat i nie zagra w Lidze Mistrzów pierwszy raz od 2016 roku, ale to Bobby, zwłaszcza na początku sezonu, był piłkarzem, który trzymał Liverpool przy życiu. Za to ile serca i zdrowia ten piłkarz zostawił na boisku walcząc dla klubu z Anfield należy mu się dożywotni szacunek i status legendy Liverpoolu. Roberto Firmino to na pewno jeden z najważniejszych piłkarzy tego klubu w XXI wieku, a oglądanie go strzelającego bramkę w ostatnim w jego meczu na Anfield po prostu chwyciło za serce każdego kibica Liverpoolu.
Dziękujemy za wszystko Bobby. Dałeś nam mnóstwo pięknych chwil.
Komentarze (2)