Wywiad z fanem Argentyny
Według wieloletniego kibica reprezentacji Argentyny Alexis Mac Allister wniesie do Liverpoolu ogromną jakość, wszechstronność oraz pokorę.
Oficjalny klubowy serwis porozmawiał z Danem Edwardsem, dziennikarzem z Buenos Aires i fanem byłego klubu pomocnika - Brighton & Hove Albion.
Przede wszystkim, jak wygląda pozycja Mac Allistera w kadrze Argentyny po tym, jak pomógł jej sięgnąć po mistrzostwo świata?
- Nie powiedziałbym, że wziął się znikąd, był znany w Argentynie, grał dla Boca, a potem przeniósł się do Premier League, jednak z pewnością jego osoba zaczęła wzbudzać ogromne zainteresowanie w ciągu ostatnich sześciu, dziewięciu miesięcy. Kiedy komuś stąd się to udaje, wszyscy są szczęśliwi, po prostu cieszą się, że zawodnicy się rozwijają i dobrze sobie radzą. Wygląda na to, że będzie bardzo, bardzo ważnym graczem dla Argentyny przez długi czas.
Pochodzi z piłkarskiej rodziny, więc rozwój jako piłkarza był raczej spodziewany?
- Zawsze trudno przewidzieć, jaki potencjał będą miały te dzieciaki. Obserwowałem ich od dłuższego czasu, a Alexis był kolejnym, który wypłynął z akademii Argentinos Juniors, która ma doskonałą reputację w rozwijaniu najlepszych talentów – sięgając aż do Diego Maradony. Ludzie tacy jak Juan Roman Riquelme, Fernando Redondo, Esteban Cambiasso, wszyscy przeszli przez tę akademię. Mac Allister rozpoczynał, gdy Argentinos spadli do drugiej ligi i było dla nich bardzo ważny, nawet jako 18,19-latek, pomagając im w awansie.
- Myślę, że była to spora niespodzianka, kiedy Brighton zwróciło na niego uwagę w tak młodym wieku, kiedy był stosunkowo niedoświadczony. Potem był wypożyczony do Boca, gdzie radził sobie przyzwoicie, ale nie powiedziałbym, że podbił świat, grając jak numer 10, a nawet drugi napastnik. Od tego czasu Brighton i Argentyna zaczęły ustawiać go niżej, dalej od bramki rywali, pozwalając mu na korzystanie z szerokiego zestawu umiejętności, jeśli chodzi o poruszanie się po boisku. Myślę, że to pokazuje to co w nim najlepsze, tak grając czuje się najbardziej komfortowo.
Mógłbyś przybliżyć niektóre z ról, w jakich grał dla klubu i kraju? Powiedział nam, że może grać na każdej pozycji...
- Po pierwsze, jest silny mentalnie, bo nie jest jednym z tych, którzy będą chcieli grać tylko jako numer 10, albo po prostu tuż za napastnikiem. Ma to szczęście, że pasuje tam, gdzie tylko jest potrzebny i robi to bardzo dobrze. W Brighton funkcjonował w dwóch głównych rolach - współpracował z Moisesem Caicedo jako podwójny pivot, gdy Brighton grał 4-2-3-1, a także nieco wyżej w centralnej roli w tej samej formacji i wyglądał bardzo dobrze, wykorzystując różne aspekty swojej gry w każdej roli.
- W Argentynie jest trochę inaczej. Podczas mundialu, jego główna pozycja była po lewej stronie trójki w środku pola, co dało mu dużo swobody - poniekąd było to połączenie tych dwóch ról, które pełnił w Brighton. Zarówno atak jak i defensywa, pracował w obie strony i był zdolny do wykorzystywania pojawiających się większych przestrzeni. Ogólnie rzecz biorąc, jest po prostu bardzo wszechstronny. Udowodnił, że nie jest przerażony odgrywaniem wielu ról i będzie pasował tam, gdzie drużyna będzie go potrzebować. Zdecydowanie jako środkowy pomocnik, radzi sobie bardzo, bardzo dobrze.
Oczywiście ma genialne umiejętności, ale czy można powiedzieć, że wyciąga to, co najlepsze ze swoich kolegów z drużyny?
- Myślę, że tak. Widać, jak wszyscy jego koledzy z drużyny - zarówno w Brighton, jak i w Argentynie - zżyli się z nim i jak dobrze się o nim wypowiadali. Jest po prostu bardzo, bardzo dobrym kolegą z drużyny. Bardzo pokorny, nie zainteresowany braniem całej chwały dla siebie, po prostu chce wyciągnąć to co najlepsze ze wszystkich wokół niego. To mu bardzo pomogło. Podczas mundialu, pod względem taktyki, on i Enzo Fernandez wnieśli nowy wymiar w argentyńskiej drużynie, którego brakowało wcześniej Lionelowi Messiemu. Takich pomocników, którzy pracować w obie strony, osłaniać obronę, ciężko pracować, ale także wejść w pole karne przeciwnika, strzelić i po prostu dać Messiemu kreatywne wsparcie. Był kluczowy, absolutnie kluczowy. Jego nagłe pojawienie się w tej drużynie po kontuzji Lo Celso tuż przed turniejem i problemy z Arabią Saudyjską, które pozwoliły mu wskoczyć do zespołu sprawiły, że jego pojawienie się w tym czasie było darem bożym dla Messiego i Argentyny.
Czy można powiedzieć, że jest marzeniem każdego menedżera, z racji wszechstronności, bezinteresowności i pozostałych zalet?
- Myślę, że tak. To typ gracza, którego każdy menadżer chciałby mieć zawsze w gotowości, ponieważ jest wszechstronny, może wystąpić na trzech, może nawet czterech, różnych pozycjach i nie tracić rytmu. Poza tym, nie ma wybujałego ego. Chce po prostu grać w piłkę, skupić się na swoich celach i idzie mu naprawdę dobrze. U mnie byłby jednym z pierwszych nazwisk przy ustalaniu składu.
Zatem jest to zawodnik, w związku z którym fani Liverpoolu powinni odczuwać ekscytację...
- Ja osobiście bym był. Gdybym miał stworzyć profesjonalną drużynę piłkarską i wybrać piłkarzy, na pewno byłby jednym z pierwszych na mojej liście. To facet, który bardzo rzadko opuszcza mecze, może strzelać gole, asystować, pracować w obronie, zbliżyć się pod bramkę rywala, grać w wielu rolach jako pomocnik, co jest ważne przy tak wielu meczach rozgrywanych we współczesnym futbolu. Podsumowując, to facet, który cię nie zawiedzie, zawodnik, którym wzbudza ekscytację.
Komentarze (5)