LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1094

Crouch wspomina czasy w Liverpoolu


Podczas swoich trzech lat w Merseyside, Peter Crouch stał się bohaterem Liverpoolu.

Jego 42 gole dla The Reds w tym czasie przyczyniły się do triumfu w Pucharze Anglii w 2006 roku pod wodzą Rafy Beniteza, ale głębokie uczucia wśród kibiców na Anfield wykraczają poza jego osiągnięcia na boisku. Sympatyczny były zawodnik reprezentacji Anglii jest równie szanowany za swój charakter. Po opuszczeniu Liverpoolu w 2008 roku, Crouch kontynuował bogatą w bramki karierę w takich klubach jak Portsmouth, Tottenham i Stoke City, zanim zakończył karierę w 2019 roku po krótkim epizodzie w Burnley.

Łącznie Crouch występował dla 13 klubów, w tym trzech na zasadzie wypożyczenia, ale to jego czas na Anfield, a także występy w reprezentacji Anglii sprawiły, że stał się znanym nazwiskiem w całym kraju.

W ramach promocji swojego nowego dokumentu dostępnego na platformie Amazon, zatytułowanego "That Peter Crouch Film", Paul Gorst z gazety ECHO przeprowadził wywiad z Crouchem na Anfield, aby porozmawiać o czasie jego gry dla The Reds.

Peter, jesteś z powrotem na Anfield - patrząc na te święte boisko, czy chcesz nam trochę więcej powiedzieć o tym, dlaczego tu jesteś i dlaczego dzisiaj rozmawiałeś ze Stevenem Gerrardem?

- Tak, oczywiście, dziś rozmawiałem ze Steviem i było wspaniale ponownie się z nim spotkać. Był ogromną częścią mojej kariery w Liverpoolu i reprezentacji Anglii. Spotkanie się z nim było częścią kręcenia dokumentu, chciałem, żeby Steven był jego częścią, ponieważ był częścią mojej podróży tutaj, w Liverpoolu.

- Był moim kapitanem, gdy przechodziłem przez trudny okres, a potem przezwyciężyłem go i skończyłem, wygrywając Puchar Anglii. Niektóre z najszczęśliwszych wspomnień z mojego życia są związane z tym klubem.

I jeśli chodzi o pozytywną rekomendację, to nie ma lepszej osoby niż Steven Gerrard...

- Tak, zdecydowanie! Tak jak mówię, jestem dumny, że nadal mogę z nim rozmawiać. 

- Uważam, że był prawdopodobnie najlepszym zawodnikiem, z którym grałem. Grałem z wieloma wspaniałymi zawodnikami, zarówno w Liverpoolu, jak i w reprezentacji Anglii, ale dla mnie Steven zawsze był najlepszy. Miał ogromny wpływ zarówno na boisku, jak i poza nim. Zawsze dobrze jest spędzać czas ze Steviem.

Dobrze, przejdźmy teraz do okresu lata 2005 roku. Opuściłeś Southampton, a Rafa Benitez sprowadził Cię do klubu. Czy pamiętasz coś z tamtego czasu i kiedy po raz pierwszy pojawiło się zainteresowanie Liverpoolu?

- Pamiętam, jak oglądałem finał Ligi Mistrzów w Stambule. Właściwie byłem wtedy z reprezentacją Anglii w Ameryce. Pamiętam, że patrzyłem na to i myślałem sobie: 'co za klub' i jak wielki jest. To był jeden z najlepszych meczów, jakie kiedykolwiek widziałem. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, że zostanę piłkarzem Liverpoolu!

- Nie miałem pojęcia, że tak się stanie. Nie zdajesz sobie sprawy, jak duży jest ten klub, dopóki do niego nie dołączysz i nie zobaczysz wszystkich zdjęć na ścianach, nie przejdziesz wokół The Kop. Ganie w klubie o takiej renomie i bycie dobrze wspominanym przez kibiców, którzy tak dobrze znają się na piłce nożnej, to dla mnie duże wyróżnienie. Kiedy tu wracam, ludzie są dla mnie bardzo mili i pamiętają to, co osiągnąłem jako zawodnik. Pamiętają, że byłem obecny w klubie i mam tylko dobre wspomnienia związane z tym miastem.

Kiedy dołączyłeś do starego Melwood, kultowego miejsca treningowego, jakie były Twoje pierwsze wrażenia? To były takie chwile "wow"?

- Tak, właśnie tak było. Wszystko nagle nabrało tempa i nie jest to żadna krytyka Southampton jako klubu, ponieważ mieli wtedy bardzo dobrych zawodników, ale grając dla Anglii i Liverpoolu, wiedziałem, że wymagania są inne. To był wyższy poziom. Steven był ogromnym czynnikiem, podobnie jak Jamie Carragher, ale nie tylko oni.

- Sami Hyypia, Xabi Alonso, Fernando Morientes, Fernando Torres - to byli zawodnicy o ogromnej renomie, ale też zwycięzcy. To właśnie od razu zrozumiałem, gdy przyszedłem do klubu.

Przeszedłeś przez trudny okres na początku swojego pobytu i zajęło to trochę czasu, zanim się rozkręciłeś. Twój ówczesny menedżer, Rafa Benitez, nie słynął z tego, żeby tulić zawodników, więc to, że nadal wystawiał Cię na boisko, dawało Ci poczucie, że robisz coś dobrze, nawet jeśli początkowo nie strzelałeś goli?

- Tak, dokładnie tak. Rafa wierzył we mnie ogromnie i nie chodziło zawsze tylko o strzelanie bramek. Nawet kiedy rozmawiałem ze Stevenem, mówił mi, że wnoszę wiele do gry. Po wygraniu Ligi Mistrzów niewiele drużyn trzymałoby się przy napastniku, który tak długo nie strzelił gola (przez 19 meczów), ale czułem, że reszta świata była przeciwko mnie, a ja byłem zamknięty w tej bańce, jaką był Liverpool.

- Moi koledzy z drużyny i fani wspierali mnie i to było jedyne, co pomogło mi przetrwać ten trudny okres w moim życiu. Był to trudny czas, bez wątpienia, ale kiedy wyszedłem z tego, byłem bardzo zadowolony i dumny z tego, że mi się udało, ponieważ było ciężko. Jednak udało mi się to przezwyciężyć, zacząłem strzelać bramki, wygrywać i czułem, że trochę odwdzięczam się fanom za ich wsparcie. Nigdy nie będę w stanie się w pełni zrewanżować, ale dzięki Bogu w końcu uważano mnie za sukces, a nie za porażkę.

Miałeś gola przeciwko Wigan, prawda? Było tam wtedy trochę sporów… Potem strzeliłeś pięć goli w tamtym miesiącu, więc to był dobry moment.

- Tak, tak właśnie było. Nie mogłem zdobyć gola i gdy wreszcie mi się udało, pamiętam, że miałem kontakt z piłką, która odbiła się od obrońcy i Mike Pollitt (bramkarz) wbił ją do bramki. Naprawdę, to prawdopodobnie nie była moja bramka! Dzięki Bogu, drugim golem zamknąłem ten temat, a potem zacząłem strzelać. Nawet kiedy grałem dla Anglii, czułem, że będę nadal strzelał. Byłem pełen pewności siebie, a nie ma lepszego uczucia.

- Cały czas uważam, że najlepszym okresem w mojej karierze piłkarskiej były te trzy lata spędzone w Liverpoolu, kiedy strzelałem bramki dla Liverpoolu, dla Anglii, wygrywałem trofea i osiągałem sukcesy. To były fantastyczne chwile.

Mówiąc o dużych zawodach, po sześciu miesiącach od dołączenia do klubu, pojechałeś do Japonii jako część składu na Klubowy Puchar Świata w 2005 roku, tam występuje się tylko wtedy, gdy klub właśnie wygrał Ligę Mistrzów. Jakie masz wspomnienia z tych dni w Japonii?

- To było naprawdę dziwne. Pamiętam, że dzieliłem pokój ze Steve'em Finnanem i Finns grał w Mario Kart o 3 nad ranem, ponieważ nie mieliśmy czasu, aby przystosować się do różnicy strefy czasowej, to było dziwne, ale było to niesamowite doświadczenie.

- Nigdy wcześniej nie byłem w Japonii i od tamtej pory też tam nie byłem. To było wspaniałe wydarzenie w moim życiu. Wygraliśmy tam pierwszy mecz i zdobyłem kilka goli. Byłem podekscytowany myślą, że "to wygramy", a potem zagraliśmy zupełnie inną drużyną w finale i przegraliśmy.

- To było frustrujące, ponieważ byłoby to miłe mieć to osiągnięcie na swoim CV, jeśli mogę tak powiedzieć.

Cóż, Liverpool w tamtym czasie tego nie wygrał i to był zmarnowana szansa. Muszę zapytać, słyszeliśmy historie od Jamiego Carraghera i Didiego Hamanna o pewnym wieczorze w Japonii. Było to karaoke i takie tam... czy pamiętasz ten wieczór?

- O tak, pamiętam go! I cieszę się, że oni wspomnieli o tym przede mną! Tak, to był chaos. Wszyscy fani byli w jednym barze i tam wylądowaliśmy. Didi Hamann i Pepe Reina byli tam, wszyscy śpiewaliśmy piosenki i zawsze pamiętam, że była dostępna tylko jedna taksówka na powrót do domu i wszyscy walczyli o wejście do niej!

- Tak, to był wspaniały, wspaniały wieczór. Dużo zabawy.

To może było trochę surrealistyczne, ale czy sprawiło to, że spojrzałeś na wielkość tego klubu piłkarskiego? Pojechałeś do Japonii, a tam byli kibice, którzy Xię dopingują...

- Było ich tak wielu i nie tylko fanów, ale także miejscowych. Pamiętam, że szliśmy na spacer, a za nami szło tysiące fanów, szanowali nas, nie naruszali naszej prywatności. Spacerowaliśmy razem i rozmawialiśmy z nimi, robiliśmy sobie zdjęcia.

- Pamiętam, jak wsiadaliśmy do autokaru drużyny i widzieliśmy wszystkie flagi, oczywiście byli tam także fani, którzy przyjechali, ale było też wielu lokalnych fanów. W takich momentach zdajesz sobie sprawę, jak wielki jest Liverpool, gdy widzisz fanów na całym świecie. 

Część druga rozmowy ECHO z Peterem Crouchem dotyczy finału Pucharu Anglii w 2006 roku i drogi do finału Ligi Mistrzów w 2007 roku.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports
Klopp: Mogą mnie skreślić z listy abonentów  (2)
04.05.2024 14:36, B9K, thetimes.co.uk
Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (7)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com
Statystyki przed meczem z Tottenhamem  (0)
03.05.2024 12:21, Fsobczynski, liverpoolfc.com
Van Dijk może nie zagrać z Tottenhamem  (25)
03.05.2024 11:35, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com