Zdecydowana reakcja klubu na rynku transferowym
Kiedy w kwietniu po raz pierwszy pojawiła się wiadomość, że Liverpool wycofał się z wyścigu o podpisanie kontraktu z Jude’em Bellinghamem, w mediach społecznościowych wśród fanów the Reds nastąpiła zupełnie niezaskakująca erupcja gniewu.
Nie była to zaskakująca reakcja, biorąc po uwagę, że był to zawodnik, którego klub z miasta Beatelsów od dawna pożądał i dla którego wydawałoby się przebudowa środka pola została opóźniona.
Co więcej, główny powód, czyli rosnące koszty transakcji i konieczność sfinansowania kolejnych transferów zamknęły temat przenosin pomocnika, a wiadome było, że Borussia Dortmund nie sprzeda swojego zawodnika ze bezcen.
Ostatecznie prawdziwe motywy wycofania się Liverpoolu zostały ujawnione podczas pierwszej konferencji prasowej Bellinghama jako zawodnika Realu Madryt, kiedy to ujawniono, że zawsze chciał przejść do klubu ze stolicy Hiszpanii.
Okazało się, że the Reds zostali po prostu wykorzystani jako dźwignia finansowa przez zawodnika, który chciał zapewnić sobie najlepszą ofertę z wybranego przez siebie klubu, co nie jest rzadkim zjawiskiem w zaciekłym świecie elitarnej piłki nożnej.
Mimo fiaska w tym temacie zostało jasno powiedziane, że klub będzie celował w tak renomowanych zawodników jak Bellingham.
Inni mogą się z tym nie zgodzić, wskazując, że gwiazdy są raczej wykuwane na Anfield, których na przestrzeni ostatnich lat było wiele, a nie dostarczane w gotowej postaci.
W tym kontekście próby podpisania kontraktu z Anglikiem wydawały się nietypową stratą czasu dla klubu. Zdarzyło się kilkukrotnie, że o tego samego zawodnika zabiegał Liverpool jak i Real, w większości przypadków dany graczy wybierał klub z Madrytu.
Oczywiście, niezależnie od tego, po której stronie stoją kibice, jedyną rzeczą, która miała znaczenie, było to, że Liverpool stracił naturalnego następcę Stevena Gerrarda.
Teraz, trzy miesiące po rozwiązaniu tego tematu i tydzień po rozpoczęciu okienka transferowego, reakcje na bieg wydarzeń the Reds można określić jako zdecydowaną.
Nawet ci, którzy byli szczególnie zdesperowani, by zobaczyć Bellinghama w barwach swojego ukochanego klubu, mieliby trudności z zakwestionowaniem zaoferowanych do tej pory alternatyw.
Na szalonym, zawyżonym rynku, sprowadzenie dwóch graczy kalibru Alexisa Mac Allistera i Dominika Szoboszlaia za zaledwie 95 milionów funtów to naprawdę dobry biznes.
Owszem, obie okazje opierały się na klauzulach zawartych w umowach zawodników, ale wiedza o takich dziwactwach kontraktowych i umiejętność wykorzystania ich to dwie różne sprawy.
Jest to szczególnie ważne w przypadku klubu, który w kolejnym sezonie będzie rywalizował w Lidze Europy, a jednocześnie stara się odeprzeć zainteresowanie rywali grających w Lidze Mistrzów.
Na szczęście przyciąganie zawodników staje się nieco łatwiejsze, gdy masz menadżera, który może pochwalić się mieszanką osiągnięć i charyzmy Kloppa.
Liverpool prawdopodobnie będzie musiał ponownie się oprzeć się na tej sile w najbliższych tygodniach okienka, ponieważ ich plan po Bellinghamie wciąż nie został w pełni zrealizowany.
Możliwe są dalsze wzmocnienia w środku pola, a gwiazda Southampton Romeo Lavia jest obecnie monitorowana.
Zachęcające jest to, że the Reds są otwarci na trzeci transfer pomocnika, wskazuje to, że są w pełni świadomi tego z jakimi problemami borykali się w poprzednim sezonie.
Istnieją jednak dwie przeszkody, które obecnie blokują plany pełnego rozwiązania tego problemu przed rozpoczęciem pre-sezonu. Pierwszym z nich jest zagwarantowanie minut na boisku zawodnikowi, pomocne w tym może być (choć zawsze istnieje miejsce na kompromis) odejście Thiago, który obecnie jest najbardziej prawdopodobnym kandydatem do opuszczenia klubu.
Drugą kwestią jest wyśrubowana cena 50 milionów funtów, jaką Southampton oczekuje od klubu, który zechce kupić ich gwiazdę. Warto nadmienić, że Lavią interesuję się również Arsenal czy Chelsea.
To, czy Liverpoolowi uda się pokonać te przeszkody w nadchodzących tygodniach, a także jak poradzą sobie z pozyskaniem defensywnego pomocnika, na którym im zależy w dużej mierze zadecyduje o tym, jak udana będzie obiecana przebudowa zespołu.
Przynajmniej na razie można mieć niewiele zastrzeżeń do działań klubu, co jest obiecującym początkiem naprawiania krzywd tego skazanego na niepowodzenie pościgu za Bellinghamem.
David Lynch
Komentarze (25)
Tłumaczenie rezygnacji ze starań o Bellinghama tym, co Jude powiedział na pierwszej konferencji już jako zawodnik Realu Madryt, jest tłumaczeniem dla ubogich umysłowo, którzy i tak łykają wszystko jak pelikany.
A co Bellingham miał niby powiedzieć przed Perezem, madryckimi kibicami i dziennikarzami po podpisaniu kontraktu? Przecież to jest typowa gadka PR-owa PO TRANSFERZE. Dokładnie taka, jak słynne granie Suareza Liverpoolem w FIFĘ na Playstation.
I żeby było jasne... Dla mnie temat Bellinghama jest zamknięty, wzmocniliśmy się w ciekawy sposób i pewnie jeszcze ktoś do nas przyjdzie, ale nie mogę czytać takich publicystycznych "wysrywów" niemających nic wspólnego z rzeczywistością.
Szczerze mówiąc, jestem w szoku na jak niskim poziomie są analizy niektórych dziennikarzy sportowych, również w Anglii. Co za kołek-propagandysta z tego Lyncha... Zamiast napisać wprost jak jest i każdy by to zrozumiał, to oni muszą każdą, nawet PR-ową porażkę Liverpoolu przekuć w sukces. Słabo się robi od takich tekstów...
Druga sprawa, że takie brudne zagrywki menadżerów zdarzały się już nie raz.
Ja w tej kwestii nie mam zdania, są inni w jego miejsce i się okaże, że wyjdziemy jako klub na tym lepiej :)
Stwierdziliśmy, że chcemy się wzmocnić budżetowo to wzmacniamy się budżetowo, ale nie dorabiajmy do tego jakiejś propagandy sukcesu... Ponad rok byliśmy karmieni tym, że Bellingham jest docelowym wzmocnieniem i marzeniem Kloppa.
Ale to ty jesteś naczelnym błaznem tej strony, po zbanowaniu Radbuga ;) ten artykuł jest żenujący, rodem z propagandy tvpis
Jak napisałem wcześniej, skąd wiemy, że to nie była gra agenta? Albo jest tak jak powiedział Bellingham, że od początku był napalony na Real, a my byliśmy opcją B w razie gdyby nie wypaliło to by powiedział, że zawsze marzył o grze w LFC.
Prawdy się nie dowiemy, napewno nieprędko.
Wszystkie wypowiedzi zawodników jeśli nie ma w nich jasnych, prostych i jednoznacznych deklaracji można brać z przymrużeniem oka. Zawodnicy mają tak układane wypowiedzi, że wszystko można podciągnąć pod daną tezę. Jude nigdy nie wypowiedział się, że woli Real lub, że woli Liverpool. Jego wypowiedzi były na tyle niejasne, że mozna było je intepretować w dowolny sposób, a teraz po przeprowadzeniu transferu co ma mówić? Spokojnie można takie wypowiedzi Jude'a traktować jak inne piłkarzy, którzy zawsze kibicowali, za dzieciaka nosili koszulki a w FIFie zawsze wybierali klub do którego akurat trafili (cóż za przypadek).
Anglicy często wolą grać na Wyspach, dodatkowo jest w dobrej komitywie z Hehe i TAA, dlatego jestem skłonny uwierzyć, że osobiście Jude wolał grać w Liverpoolu, zwłaszcza, że przez grubo ponad rok umizgiwaliśmy się do młodego Anglika i jakoś przez ten czas w klubie nikt nie zauważył braku zainteresowania z jego strony. No, ale skoro nawet nie spróbowaliśmy powalczyć o jego podpis to nigdy nie dowiemy się co tak naprawdę Jude wolał
Nie wiem nie bawię się w rozkminianie co dany piłkarz miał na myśli, czego chciał, gdy w grę wchodzą ogromne pieniądze, często te słowa mają bardzo małą wartość.
Może być tak, że byliśmy napaleni na niego, zrezygnowaliśmy wcześniej ze względu na ogromny koszt transferu, a później agent wykorzystywał nasze zainteresowanie do otrzymania korzystniejszej oferty ?
W każdym razie artykuł nie potrzebny bo tylko rozgrzebał gównianą sprawę. Na ten moment w tej cenie mamy dwóch zawodników, w tym mistrza świata i to może okazać się dla nas lepszym wyborem, ale na oceny przyjdzie czas za rok :)
Nie wydawałoby się tylko tak było, dlatego teraz będziemy grać w lidze europy
"[...]klub będzie celował w tak renomowanych zawodników jak Bellingham" - Klub celuje przede wszystkim w taniochę i okazje w postaci zapisków w kontraktach zawodników, co też zostało potwierdzone w jednym z wcześniejszych akapitów. O jakiej renomie mówimy, jeśli przeważnie kupujemy tańsze/alternatywne zamienniki?
"Nawet ci, którzy byli szczególnie zdesperowani, by zobaczyć Bellinghama w barwach swojego ukochanego klubu" - Kibice nie są zdesperowani brakiem Bellinghama, a przespanymi okienkami transferowymi i opieszałością zarządu w rozwiązywaniu problemów na pozycjach które już od kilku sezonów wołają o pomstę do nieba. Gdyby klub obudził się już dwa lata wcześniej, to ciągłość triumfów prawdopodobnie zostałaby podtrzymana i nie byłoby trzeba robić dziś wielkich rewolucji.
"Przynajmniej na razie można mieć niewiele zastrzeżeń do działań klubu..." - Można by było ułożyć całą listę zastrzeżeń do działań klubu. A jej potwierdzeniem jest brak kwalifikacji do LM i trudności w pozyskiwaniu zawodników "pierwszego wyboru". Dwa sezony temu bardzo bolesna porażka w LM, miniony sezon krew z nosa i boleści przy oglądaniu tej padaczki, a dziennikarze każą nam się zachwycać dwoma transferami gdzie na dzień dzisiejszy po tak tragicznym zeszłym sezonie potrzeba ich chyba z pięć żeby wyjść na prostą.
"[...]klub będzie celował w tak renomowanych zawodników jak Bellingham" - Klub celuje przede wszystkim w taniochę i okazje w postaci zapisków w kontraktach zawodników, co też zostało potwierdzone w jednym z wcześniejszych akapitów. O jakiej renomie mówimy, jeśli przeważnie kupujemy tańsze/alternatywne zamienniki?
"Nawet ci, którzy byli szczególnie zdesperowani, by zobaczyć Bellinghama w barwach swojego ukochanego klubu" - Kibice nie są zdesperowani brakiem Bellinghama, a przespanymi okienkami transferowymi i opieszałością zarządu w rozwiązywaniu problemów na pozycjach które już od kilku sezonów wołają o pomstę do nieba. Gdyby klub obudził się już dwa lata wcześniej, to ciągłość triumfów prawdopodobnie zostałaby podtrzymana i nie byłoby trzeba robić dziś wielkich rewolucji.
"Przynajmniej na razie można mieć niewiele zastrzeżeń do działań klubu..." - Można by było ułożyć całą listę zastrzeżeń do działań klubu. A jej potwierdzeniem jest brak kwalifikacji do LM i trudności w pozyskiwaniu zawodników "pierwszego wyboru". Dwa sezony temu bardzo bolesna porażka w LM, miniony sezon krew z nosa i boleści przy oglądaniu tej padaczki, a dziennikarze każą nam się zachwycać dwoma transferami gdzie na dzień dzisiejszy po tak tragicznym zeszłym sezonie potrzeba ich chyba z pięć żeby wyjść na prostą.