Czy słynny pressing Liverpoolu powróci?
Zwycięstwo Liverpoolu nad Aston Villą przypominało występ na Anfield z sezonu 2019-20.
W tamtych rozgrywkach Liverpool wygrał 18 z 19 domowych meczów, krocząc po mistrzostwo Premier League.
Odnosił zwycięstwa, które miały zazwyczaj cztery punkty wspólne: szybkie otwarcie wyniku i prowadzenie jeszcze przed przerwą, gol po stałym fragmencie gry (ponieważ wielu przeciwników broniło nisko i ograniczało szanse strzeleckie z gry) oraz bramka Mohameda Salaha przed trybuną The Kop. Wszystko to ziściło się podczas niedzielnej wygranej.
Czwartym czynnikiem i jednocześnie najbardziej istotnym był pressing Liverpoolu. Pep Lijnders, asystent Kloppa powiedział w 2019 roku, że „naszą tożsamością jest intensywność. To bardzo proste; chodzi tu tylko o wzajemne pobudzanie się w walce o każdą piłkę, jak najszybciej i jak najbliżej bramki przeciwnika, jak tylko się da”.
The Reds wyzbyli się tej cechy w zeszłym sezonie, lecz na początku tej kampanii zdają się ją odzyskiwać.
W pierwszej kolejce Liverpool skutecznie pressował Chelsea w pierwszej połowie.
- Staraliśmy się zamykać przestrzenie, obniżając swoje ustawienie, aniżeli doskakując do rywali – powiedział Klopp po remisie z Chelsea.
- Następnie przeciwnicy byli w stanie znaleźć (Raheema) Sterlinga między liniami, nagle (Reece) James stał się bardziej aktywny, podobnie jak (Ben) Chilwell. Powinniśmy rozwiązać lepiej te sytuacje, ale zauważyłem jednak wiele pozytywów.
Na „rozwiązanie” schematów rozegrania Villi potrzebowali z kolei dwie minuty. Burnley tydzień wcześniej kryło zawodników Villi indywidualnie i postawiło im trudne warunki, podczas gdy goście z West Midlands wykorzystywali nowy system gry. Ustawienie 3-4-2-1 pozwoliło ich bocznym obrońcom zajmować wyższe pozycje na boisku, jak również znalazło się miejsce dla dwóch „dziesiątek” poniżej „dziewiątki”, Olliego Watkinsa.
Liverpool stworzył zatem pułapki pressingowe, aniżeli agresywnie pressował. Początkowo był przyczajony, lecz gdy Villa podawał piłkę do lewej strony, natychmiast doskakiwał. Salah zabiegał od zewnątrz do wewnątrz – odcinał linię podania do lewego obrońcy – a „ofiarą” pressingu stawał się lewy stoper, Pau Torres.
Obranie Torresa za cel miało sens. Jego rajdy z piłką tydzień wcześniej przeciwko Burnley (kryjące jeden na jednego) tworzyło wiele problemów w pressingu. Tymczasem „pułapka” Liverpoolu nastawiona na lewonożnego stopera sprawiała, że ten zmuszony był częściej grać swoją słabszą prawą nogą, co z kolei uniemożliwiało dystrybucję piłki do Lucasa Digne’a.
Oto przykład. Villa wykorzystuje ustawienie z asymetryczną czwórką z tyłu, Digne występuje wyżej i jest bardziej ofensywnie nastawiony, niż Ezri Konsa po prawej stronie, który gra niżej i tworzy de facto sytuacyjną trójkę graczy w podstawie.
Dwaj ofensywni pomocnicy Liverpoolu, Curtis Jones (po lewej) i Dominik Szoboszlai (po prawej), ustawiają się blisko dwójki pivotów Villi, Boubacara Kamary i Douglasa Luiza.
Centralny obrońca w trójce, Diego Carlos, zagrywa piłkę wsteczną do Emiliano Martineza, a jego podanie do Torresa stanowi sygnał do startu dla Salaha.
Salah zawęża kąt podania do Digne’a i doskakuje blisko, by uniemożliwić próbę dryblingu. Z pomocą przychodzi następnie Darwin Núñez i blokuje możliwość zmiany strony gry przez Martineza. Szoboszlai doskakuje do Digne’a, co wymusza na Alexisie Mac Allisterze przyjęcie wyższej pozycji i krycie Douglasa Luiza.
Salah wchodzi w pojedynek z Torresem i wywalcza rzut rożny dla Liverpoolu, po którym pada pierwsza bramka w meczu.
Emery powiedział po spotkaniu, że kontuzja Carlosa z 18. minuty „zmieniła ich plan na mecz”. Zmuszony był zdjąć obrońcę z boiska, lecz zamiast dokonać zmiany jeden do jednego, wprowadził na prawe skrzydło Leona Baileya, przesunął na prawą obronę Matty’ego Casha, a Ezri Konsa zajął miejsce prawego środkowego obrońcy w duecie stoperów.
W jednej z pierwszych akcji po zmianie Villa znów wpadła w pułapkę. Tym razem Salah doskoczył późno, a Torres zagrał piłkę do nogi Douglasa Luiza.
Ten pod presją Szoboszlaia wykonał silne półgórne podanie do Digne’a.
Lewy obrońca został zamknięty przy linii przez Trenta Alexandra-Arnolda, po czym podał futbolówkę do środka, gdzie przejął ją Szoboszlai. Tym samym Liverpool po raz kolejny wysoko odebrał piłkę.
Co więcej, pressing Liverpoolu był bardzo zróżnicowany.
Jedna z opcji zakładała doskok środkowego pomocnika i odcięcie linii podania do bocznego obrońcy Villi przez skrzydłowego. Było to ryzykowne, ponieważ wymagało zarazem od Mac Allistera wyższego podejścia i krycia centralnego pomocnika.
Na tym przykładzie (jeszcze sprzed kontuzji Carlosa) Núñez spychał Martineza do lewej strony i ten ostatecznie zagrał tam piłkę.
Szoboszlai doskoczył z kolei frontalnie i zrobił to umyślnie. Jest to jednak problematyczne, ponieważ w ten sposób można odciąć mniej kierunków podań, ale tym razem chodziło przede wszystkim o uniemożliwienie podania piłki od Torresa do Douglasa Luiza.
Szoboszlai zmusił środkowego obrońcę do zagrania długiej piłki, a Joe Gomez wygrał pojedynek powietrzny.
Wysoki pressing wiąże się jednak z ryzykiem w ostatniej linii obrony. Stoperzy zmuszeni są do zajęcia wysokich pozycji – jak Gomez powyżej – i pozostawiają za plecami groźnych rywali.
Villa w pierwszej połowie nie grała wystarczająco bezpośrednio w porównaniu do pierwszej części meczu wyjazdowego z Burnley.
- Bardzo trudne było dla nas wymienienie pięciu, ośmiu, 10, 12 podań w jednej akcji – powiedział Emery po zwycięstwie nad Burnley.
- Czasem pojawiały się okazje do takiej gry. Kiedy jednak nie mogliśmy dłużej utrzymać się przy piłce, musieliśmy postawić na skuteczność i grać bardziej bezpośrednio niż zazwyczaj.
Tym razem ciągle próbowali grać przez środek i nieustannie tracili piłkę. Kilkukrotnie mieli szanse zebrania drugiej piłki, gdy The Reds zmusili ich do gry długim podaniem. Oznaczało to, przy pierwszym wznowieniu gry od bramki przez Villę w drugiej połowie Martinez posłał piłkę daleko na połowę Liverpoolu, podczas gdy zespół Kloppa ustawił się wysoko pod polem karnym gości.
Watkins wygrał pojedynek główkowy z Joelem Matipem i obaj wylądowali na ziemi. Następnie Mac Allister sfaulował Moussę Diaby’ego, Villa wykonała rzut wolny i oddała swój pierwszy celny strzał w meczu.
Najbardziej istotną rzeczą było jednak to, że Liverpool zanotował w pierwszej połowie siedem odbiorów piłki w najwyższej tercji boiska – w całym zeszłym sezonie dokonali tego zaledwie raz. Co ciekawe, tylko w czterech ze 193 meczów w Premier League od rozgrywek 2018-19 częściej przejmowali piłkę pod polem karnym rywala.
Oto kolejny przykład pressingu Szoboszlaia i kolejny błąd Torresa. To znów ta sama pułapka Liverpoolu, którą poznaliście wcześniej.
Torres próbuje podprowadzić piłkę wyżej, ale zostaje zamknięty z jednej strony przez Salaha, a z drugiej przez Szoboszlaia. Salah odbiera piłkę Torresowi (po raz kolejny) i wbiega w pole karne, ale jest wypychany przez kilku rywali i zbyt długo zwleka ze strzałem, bądź podaniem.
3-0 przed upływem godziny gry oznacza, że Liverpool mógłby nieco spuścić z tonu, ale kontynuuje pressing. Na tym przykładzie z 83. minuty Torres mija Salaha, ścina do środka, podczas gdy reprezentant Egiptu zabiega go w ten sam sposób, co poprzednio.
Salah nie odpuszczał w pressingu przez cały mecz. Tutaj wręcz przewraca się po doskoku do Martineza, chwilę po bramce na 3-0 dla Liverpoolu.
Zmiany zwykle wpływają na sposób pressingu zespołu, ale nie dotyczy to Liverpoolu.
Harvey Elliott, Diogo Jota i Cody Gakpo zmienili odpowiednio Jonesa, Diaza i Núñeza, ale pressing wciąż był skuteczny. Tutaj Szoboszlai doskakuje od Kamary do Konsy, zmuszając tego drugiego do grania w poprzek do Torresa, a Gakpo naciska na Torresa tak, że ten wykonuje niekontrolowane podanie.
Zarówno Torres, jak i Digne rozegrali po 90 minut i, co warto podkreślić, Torres zaledwie raz celnie zagrał do Digne’a. Dla porównania, 10 razy podawał do Konsy, siedem do Martineza, cztery do Douglasa Luiza i trzy do Johna McGinna.
Torres wykonał tyle samo podań w meczu z Liverpoolem, co w spotkaniu przeciwko Burnley (47), lecz na Anfield skuteczność jego zagrań stała na poziomie zaledwie 72,3%. Na Turf Moor było to z kolei 93.6%. Z trudnością przychodziło mu podawanie piłki do przodu.
Klopp wypowiedział się po meczu nt. „zupełnie nowego zespołu” oraz zawodników, którym musi „pozwolić się rozwijać” w pełnionych przez nich rolach. W klubie nie ma już Sadio Mane i Roberto Firmino, czyli kluczowych postaci potężnego pressingu Liverpoolu. Klopp dysponuje jednak Diazem, Salahem i Núñezem – niezwykle szybką i nieustępliwą trójką napastników.
Zwracał również uwagę na „chęci, organizację oraz wolę bronienia jako zespół”.
Pressing uznawany jest za jeden z najtrudniejszych obszarów do wytrenowania. Wymaga czasu, zagłębienia się w szczegóły i detalicznego podejścia. Liverpool już kilka lat temu postawił sobie wysoko poprzeczkę, jeśli chodzi o grę bez piłki, a występ w pierwszej połowie przeciwko Villi udowodnił, że może powrócić do dawnego poziomu gry. Podobnie jak do swojego prawdziwego oblicza.
Liam Tharme
Komentarze (7)
Dzięki wielke.