Alexis Mac Allister - Pupilek Kloppa
Alexis Mac Allister już wypracował sobie uznanie menadżera i nie umknęło to uwadze jego kolegów z drużyny.
Argentyńczyk był pierwszym z czterech pomocników, którzy latem zasilili szeregi Liverpoolu. Argentyńczyk od razu wywalczył sobie miejsce w składzie.
Z pewnością nie było to łatwe, biorąc pod uwagę fakt, że już w pierwszym meczu domowym przeciwko Bournemouth obejrzał czerwoną kartkę, a w meczu z Wilkami został zmieniony już w przerwie.
To jednak nie martwi menadżera, a Mac Allister twierdzi, że ma bardzo bliską relację z Kloppem, co stało się przedmiotem żartów ze strony kolegów z drużyny.
- Wielu kolegów stara się mnie rozdrażnić, mówiąc, że Klopp to teraz mój ojciec. Moja relacja z nim jest idealna. Jest bardzo charyzmatyczną osobą, która zawsze stara się być blisko zawodników - powiedział argentyński pomocnik w wywiadzie udzielonym La Nacion.
- Zdarzają mu się szalone momenty w trakcie meczów. Trudno wtedy powstrzymać śmiech. Dla mnie to przyjemność móc z nim pracować.
Mac Allister rozpoczynał wszystkie dotychczasowe pięć meczów w Premier League w pierwszym składzie, po tym jak w pre-sezonie zaimponował tym z jaką łatwością wkomponował się w nowe otoczenie.
To nie pierwszy raz, kiedy koledzy z drużyny się z niego naśmiewają. W zeszłym roku przyznał w wywiadzie dla The Athletic, że kapitan reprezentacji Argentyny Leo Messi musiał poprosić kolegów z reprezentacji, by przestali nazywać Mac Allistera „rudym”.
24-latek wydaje się podążać śladami Adama Lallany, który był samozwańczym „pupilkiem trenera” podczas swojego pobytu na Anfield.
Według niego to co miało wpływ na na takie podejście, to fakt, że wystąpił w meczu na Molineux w pierwszym składzie, podczas gdy dwaj inni zawodnicy, którzy przylecieli z Ameryki Południowej - Luis Diaz i Darwin Nuñez usiedli na ławce.
- W ostatnim meczu po przerwie reprezentacyjnej byłem jedynym zawodnikiem z Ameryki Południowej, który wyszedł w pierwszym składzie. Był jeszcze Ali, ale on nie występował w meczach Brazylii. Lucho i Darwin usiedli na ławce - mówi.
- Później mówili mi, że menadżer jest moim ojcem, nie chce mnie zdejmować z boiska, gram we wszystkich meczach, więc doprowadzali mnie tym do szału.
- Tak na serio, to jest osobą, którą bardzo szanuję. Mam nadzieję, że nadal będzie taki sam i będę mógł się dalej od niego uczyć na boisku.
Komentarze (0)