Crouch wspomina swoją karierę w Liverpoolu
Peter Crouch zdobył 221 bramek w swojej karierze, ale tylko jedna z nich zachowana w postaci zdjęcia zdobi ścianę jego domowym gabinecie – ta zdobyta nożycami przeciwko Galatasaray w Lidze Mistrzów.
- To było na Anfield, przed the Kop, wieczór z Ligą Mistrzów, włączone światła. To był naprawdę perfekcyjny gol - wspominał z uśmiechem Crouch.
- W Premier League strzeliłem podobnie w barwach Stoke City [przeciw Manchesterowi City] i dla Liverpoolu w meczu z Boltonem, ale ten przeciw Galatasaray jest moim ulubionym.
- Tylko ten jeden oprawiłem w ramę - dodał.
Zdobycie jednej bramki w tym stylu przed the Kop to nie lada wyczyn, ale dokonanie tego dwukrotnie w przeciągu czterech miesięcy wymagało mnóstwo praktyki – czy zatem Steve Finnan dogrywał mu piłki godzinami po treningach na Melwood?
- Już za dzieciaka kochałem woleje - odpowiedział ze śmiechem. - Gianluca Vialli, który był jednym z moich idoli, strzelał mnóstwo akrobatycznych goli, a ja stale ćwiczyłem strzelanie wolejem w różny sposób.
- Oczywiście uderzenie nożycami też ćwiczyłem. Gdy miałem te 10-13 lat to nie bolało tak bardzo jak teraz!
- Kochałem to robić, świeciły mi się oczy, gdy tylko widziałem, że otrzymuję piłkę trochę za plecy. Myślałem wtedy: “Możesz spróbować, możesz to zrobić”. A gdy wyjdzie po twojej myśli, to jest coś wyjątkowego.
Strzał był jakościowy, techniczny – wystarczy spojrzeć na reakcję Luisa Garcii, gdy piłka wpadła do siatki.
- Uwielbiam to - powiedział Crouch, który oglądał powtórki tej bramki wiele razy.
“Kur*a, Rafa”
Crouch strzelił 42 bramki dla Liverpoolu, z czego dziewięć w Lidze Mistrzów - a siedem z nich w sezonie 2006/07, który zakończył się porażką z Milanem w finale w Atenach.
- Czułem, że zostanę królem strzelców - powiedział lubiany napastnik, który często udziela się dla This Is Anfield i telewizji TNT Sports.
- Szczerze, tak właśnie myślałem. Byłem mniej więcej jak Drogba. Myślałem sobie wtedy: “tak, ustrzelę coś w finale i to wygram”.
Ostatecznie to Kaka sięgnął zarówno po tytuł króla strzelców (z 10 bramkami) jak i zwycięstwo w tamtej edycji Ligi Mistrzów.
- Szczerze, to nawet nie wiem, gdzie mam ten srebrny medal - przyznał Crouch, który jak na sportowca przystało nazywa go “medalem przegranych”. - Lepiej go poszukam.
Czy, gdyby mógł zmienić wynik jednego meczu w swojej karierze, to byłby właśnie ten?
- Porażka w finale nie wywołuje już takiego wrażenia - zauważył Crouch, który w tamtym finale został wpuszczony z ławki przez Rafę Beniteza na ostatnie 12 minut.
- Ten jeden wynik bym zmienił.
- Niedawno widziałem się z Rafą w Londynie i powiedział do mnie: “jedną rzecz związaną z tobą bym zmienił”. Ja na to: “a tak, chodzi o finał Ligi Mistrzów w 2007 roku”.
- A on: “chodzi o finał Klubowych Mistrzostw Świata w Japonii, powinieneś zagrać w tym meczu”. A ja na to: “Kur*a mać! Dzięki Rafa!”
Mimo to Crouch ma ogromny szacunek dla Beniteza - człowieka, który ściągnął go z Southampton latem po finale w Stambule.
- Mam świetne relacje z Rafą. Owszem, były chwile, kiedy nie zgadzaliśmy się w pewnych kwestiach, ale nadal mam dla niego ogromny podziw.
- Rafa zawsze będzie pamiętany za to, co osiągnął w Liverpoolu.
- Ściągnął mnie do, moim zdaniem, najwspanialszego klubu na świecie jakim jest Liverpool i miałem okazję tu grać.
- Niewiele osób podjęłoby takie ryzyko, żeby na mnie postawić, ale ostatecznie chyba się odpłaciłem za to zaufanie.
“Nigdy więcej go nie dotknąłem”
Kiedy Crouch za 7 milionów funtów przeniósł się do Merseyside z Southampton, był to wzruszający moment dla zawodnika, który poszedł rozejrzeć się po Melwood ze swoim tatą.
- To było zaraz po Stambule. Kiedy podpisujesz kontrakt z klubem takim jak Liverpool, to po prostu spacerujesz po Anfield i widzisz historię, która się za tym kryje.
Crouch po raz pierwszy w karierze zagrał na Anfield dopiero podczas swojego debiutu w barwach the Reds, który miał miejsce przeciwko FBK Kowno w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów.
- Boże, to prawda? Nie wiedziałem tego - powiedział w rozmowie z This Is Anfield. - To potworna statystyka.
- Gra na Anfield była czymś wyjątkowym, a gdy robisz to pierwszy raz w koszulce Liverpoolu, to jest coś niesamowitego. Dotknąłem znaku “This Is Anfield”, gdy wychodziłem, ale nie zagrałem najlepiej, więc nigdy więcej go nie dotknąłem.
Po doświadczeniach w takich zespołach jak QPR, Portsmouth, Aston Villa i Southampton, Crouch zrozumiał, że gra w europejskich pucharach była ogromnym krokiem naprzód.
Po przybyciu do Liverpoolu spotkał znajomych z reprezentacji Anglii – Stevena Gerrarda i Jamiego Carraghera – ale jeden z nowych kolegów szczególnie go zaskoczył.
- Alonso był prawdopodobnie tym, na którego naprawdę zwróciłem uwagę - wyjawił Crouch.
- Trenowałem wcześniej z Gerrardem i Carragherem w Anglii, nie za wiele, ale oczywiście ich poziom był bardzo wysoki.
- Jeśli jednak chodzi o to, który piłkarz mnie zaskoczył, to myślę, że był to Xabi Alonso. Zawsze wiedziałem, że jest klasowym graczem, ale nie zdawałem sobie sprawy, jak wielkim jest liderem i jak bardzo dowodził w szatni. Był wielką częścią tego, co ostatecznie osiągnęliśmy.
- Fantastyczny gracz. Był jednym z tych, którzy mnie zszokowali.
Crouch spędził w Liverpoolu trzy sezony, zaliczając 134 występy, ale ostatecznie podjął trudną decyzję o odejściu latem po przybyciu Fernando Torresa.
- Odejście z Liverpoolu jest w pewnym sensie krokiem wstecz, ponieważ to jeden z najlepszych klubów na świecie, o ile nie najlepszy – stwierdził.
Po opuszczeniu Anfield ze zwycięstwem w FA Cup Crouch kontynuował karierę w Portsmouth, Tottenhamie i Stoke, dwukrotnie uczestniczył z Anglią w Mistrzostwach Świata.
Rzeczą pewną jest jego podziw dla Liverpoolu jako klubu i to, że dobrze wykorzystał otrzymaną szansę gry dla, jak sam stwierdził, “najlepszego klubu na świecie”.
Komentarze (3)