SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1207

Rozpoczynamy przygodę z Ligą Europy!


Miejsce Liverpoolu jest w Lidze Mistrzów.

Z powyższym stwierdzeniem zgodzi się zapewne każdy fan The Reds. Nic nie pasuje tak wspaniale do czerwonej koszulki jak emblemat Champions League z dumną cyfrą 6, a i nie wiele jest stadionów, gdzie europejskie wieczory smakują tak dobrze, jak na Anfield. Od sezonu 2017/18 Liverpool nieprzerwanie występował w tych rozgrywkach, trzy razy dochodząc aż do wielkiego finału, zwyciężając raz, w Madrycie w 2019 roku.

Skupmy się jednak na teraźniejszości. W obecnym sezonie Liverpool będzie grał w czwartki. To podzieliło kibiców The Reds. Jedni uważają, że to idealna szansa na zgarnięcie trofeum, inni woleliby, aby Liverpool nie uczestniczył w nich wcale. Fakty są jednak takie, że już w czwartkowy wieczór Liverpoolczycy wyjdą na boisko, mierząc się na wyjeździe z austriackim LASK. Co więc zrobić z tym fantem?

Wygrać Trofeum

To chyba najbardziej trafna odpowiedź. Oczywiście ewentualny triumf w Lidze Europy nie stanie się motywem przewodnim piosenki śpiewanej przez The Kop, jednak bogata historia Liverpoolu w europejskich pucharach jest częścią DNA klubu z Merseyside i nie chodzi tu oczywiście tylko o zdobyte puchary z charakterystycznymi wielkimi uszami. Oczywiście dla wielu kibiców wstydliwym jest fakt, że Liverpool gra w Lidze Europy, jednak większym wstydem byłoby zignorowanie tych rozgrywek i przegranie ich w złym stylu.

Zwycięstwa wzmacniają drużynę, a biorąc pod uwagę, że doświadczamy właśnie “Nowego Liverpoolu”, wygrana Liga Europy może zdecydowanie podnieść pewność siebie drużyny, która przechodzi przez małą rewolucję. Szoboszlai, Mac Allister i inni z pewnością chętnie rozpoczną swoją przygodę z klubem od nałożenia medalu zwycięzcy na szyję. Bardziej doświadczeni gracze na pewno nie będą mieli nic przeciwko uświetnieniu ery Kloppa jeszcze bardziej, nawet zdobywając drugorzędne europejskie trofeum. Zwycięstwo w LE zapewnia udział w Lidze Mistrzów, a także w lukratywnym spotkaniu o Superpuchar Europy. Innymi słowy - jest o co grać.

Dać szansę młodym

To właśnie ma być “zaleta” grania w czwartki. Pozornie łatwe spotkania, w których ogrywamy graczy, którzy dostają szansę tylko w pierwszych rundach pucharów krajowych, jednocześnie dając odpocząć stałym bywalcom pierwszej XI. Wilk syty i owca cała, idealne rozwiązanie.

To oczywiście możliwy scenariusz, jednakże sam Klopp zapowiedział, że nie będzie “eksperymentował” w Lidze Europy, a jeżeli młodzież chce grać w tych spotkaniach, będzie musiała prezentować odpowiedni poziom. Nie oznacza to oczywiście, że nie zobaczymy wielu zmian w wyjściowej XI na LASK i innych meczach LE, rozgrywki ligowe mają przecież wyższy priorytet. Słowa trenera mają na celu zmobilizowanie zawodników do wytężonej pracy oraz podkreślić szacunek do rozgrywek Ligi Europy.

Nazwiska, które przewijają się w tym kontekście to przede wszystkim uzdolniony Ben Doak, wspaniale prosperujący Stefan Bajčetić czy Jarell Quansah, który ostatnio dobrze spisywał się w meczu z Wolves. Liga Europy może być także szansą dla zawodników pokroju Harveya Elliotta, Curtisa Jonesa, Kostasa Tsimikasa - stałych bywalców pierwszej drużyny, którzy z pewnością mają apetyt na więcej minut na boisku. Jest także Kelleher – bramkarz, który dostaje szansę tylko w Carabao Cup, mógłby osłodzić sobie bycie “dwójką” uczestnicząc w europejskich wojażach The Reds.


Napisać kolejną wspaniałą historię

Po prostu.

Pierwszy europejski triumf Liverpoolu to właśnie wygrana Pucharu UEFA w 1973 pod wodzą legendarnego Shankly’ego. Ten sam puchar był częścią “małej potrójnej korony”, zdobytej przez Liverpool w 2001 roku, kiedy to menadżerem był Gerard Houllier, a do triumfu w Europie Liverpoolczycy dołożyli jeszcze oba puchary krajowe. Wielu kibiców wspomina tamten okres z sentymentem. Nie trzeba jednak się cofać tak daleko – pierwszy sezon Jürgena Kloppa, ekscytująca przygoda w Lidze Europy, jedyna europejska potyczka z Manchesterem United, no i ten mecz przeciwko Borussi Dortmund. Europejski Comeback, mała Barcelona, zwycięstwo po bramkach Coutinho, Origiego, Sakho i zwycięskiej główce Lovrena. Jak to mawiał Mourinho – Football heritage.


Liverpool to najbardziej utytułowany angielski klub na arenie międzynarodowej. Nie dajmy się nigdy zrzucić z tej naszej pieprzonej grzędy.

Filip Sobczyński

 

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (7)

BigAnfield 20.09.2023 19:40 #
Tego pucharu brakuje Kloppowi.
adamne 20.09.2023 20:49 #
Pewnie specjalnie skończył poza TOP4 żeby zrobić komplet ;)
MG75 21.09.2023 08:52 #
Brakuje też pucharu za LKE
roberthum 21.09.2023 10:29 #
to może za dwa lata...
FankaLFC 21.09.2023 08:45 #
Cel musi być jeden: zwycięstwo!
MG75 21.09.2023 08:54 #
Skoro gramy w LE to trzeba ją wygrać, przy okazji w fazie grupowej spróbować szubko ogarnąć awans i dać szansę młodzieży w ostatnich meczach.
abramamba 21.09.2023 10:15 #
Świetnie się czyta autorskie teksty, które się tu pojawiają. Miła odskocznia od tłumaczeń artykułów z innych stron. Oby tak dalej!

Pozostałe aktualności

Jak skończyło się marzenie Ojo  (0)
21.11.2024 16:29, Tomasi, thisisanfield.com
Obrońca Liverpoolu bliżej powrotu po kontuzji  (0)
21.11.2024 13:45, Bajer_LFC98, thisisanfield.com
Kto był mocno eksploatowany w reprezentacji  (1)
21.11.2024 13:16, BarryAllen, thisisanfield.com
Bednarek nie zagra z Liverpoolem  (21)
20.11.2024 17:49, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed meczem z Southampton  (0)
20.11.2024 14:50, Vladyslav_1906, liverpoolfc.com