Klopp po meczu z Leicester
Liverpool odniósł zwycięstwo 3:1 w meczu pucharowym nad Leicester. Jak to ostatnio ten zespół ma w zwyczaju, znów przydarzył im się lekki falstart i zaczęli mecz od straty gola, jednak potem trafienia Gakpo, Szoboszlaia oraz Joty dały finalnie pewne zwycięstwo nad Lisami.
Przeczytaj, co o tym meczu powiedział Klopp na pomeczowej konferencji...
Na temat występu jego drużyny...
Tak, to prawdopodobnie stanie się nagłówkiem, że znowu tracimy gola na 1-0, ale to zupełnie inny gol niż pozostałe. Nie jestem pewien, czy to był faul, czy nie, wydawało nam się oczywiste, że to faul, Kosti poczuł, że to faul. Czy mogliśmy lepiej się bronić w pierwszym momencie? Być może tak. Potem ostatni podanie było naprawdę dobre, a ten strzał to wyborny strzał. I znowu się to stało, nie lubimy tego. Teraz, w tym momencie meczu, chodzi tylko o reakcję na wydarzenia. Nasz gra na początku nie była na najwyższym poziomie, a mimo to stworzyliśmy dobre szanse, których naprawdę trudno było nie wykorzystać, ale jednak ich nie wykorzystaliśmy: interwencja bramkarza, poprzeczka itd. Jak piłka nie wpadła do siatki, nie mam pojęcia.
W przerwie powiedziałem chłopakom, że ważne jest, żebyśmy się nie frustrowali, że jak dotąd nie zdobyliśmy gola. Musimy naprawdę być pozytywni i nie gonić za wynikiem, po prostu grać swoje. I to właśnie zrobili chłopcy. Minuta po minucie rośliśmy w tej grze. Musimy przyznać, że Leicester ma dużo jakości, naprawdę dobrze prowadzona drużyna, świetne przygotowanie. Można to było łatwo zobaczyć i poczuć ich pewność siebie, którą mieli w tym meczu. Sprawiało nam to trochę trudności, jednakże my ciągle szliśmy do przodu i poprawialiśmy się w trakcie gry zarówno jako drużyna, jak i indywidualnie, co bardzo mi się podobało.
Na temat strzelonych bramek przez Liverpool...
Naprawdę świetne bramki, absolutnie świetne bramki. Ale myślę, że bramki, które nie padły, były równie piękne, po prostu nie wpadły - jak ostatnia Harveya, nie mam pojęcia, kto to zablokował. Jak powiedziałem, teraz patrząc wstecz, to dla nas świetna noc. Spójrzmy na przykład na Wataru, jak dojrzał w trakcie gry i jak dominował w drugiej połowie, jak wygrywał piłki, podawał i przenosił ciężar gry pod bramkę rywala. Nie jestem pewien, czy to on zagrał ostatnie podanie przed bramką Dom'a, ale na pewno przeprowadził piłkę przez linie pomocy rywala, co robił dosyć często. To było naprawdę, naprawdę dobre, zagrał świetny mecz. Jarell Quansah, nie tylko grający wyjątkowo dobrze, ale także asystujący przy bramce. To piłkarz tak ekscytujący, nie możesz na niego patrzeć bez uśmiechu, szczerze mówiąc. Naprawdę, miło to widzieć.
Napastnicy walczyli bardzo ciężko i zdobyli bardzo ważne gole, zarówno Cody, jak i Diogo. Harvey, włożył w mecz duży wysiłek. Curtis grał dobrze jako prawy obrońca. Ibou kasujący ich kontrataki w drugiej połowie. Caoimhin, spokojny, opanowany. Nie jestem pewien, czy kogoś zapomniałem. Kosti, bardzo trudny początek, myślę, że trochę się zagubił, ale znalazł sposób na powrót do gry. Ryan, w takim meczu, będąc w najtrudniejszym obszarze i ciągle pod presją, znajdujący zawsze małe rozwiązania, które nam bardzo pomagały. Dzisiejsza noc była naprawdę obiecująca, bardzo mi się to podoba.
Na temat bramki Szoboszlai'a i pytania, czy zachęca go do strzelania...
Nie muszę mu mówić, żeby strzelał, on wie, że ma dobre umiejętności. Następny strzał, który nieco przeszedł nad bramką, to kolejna bomba. Widzisz to w meczach Premier League, wszyscy próbują go zablokować, dlatego jeszcze nie przebija się - ale jeśli się przebije, to jest dobra szansa, że piłka wpadnie. Super bramka. Wataru podaje piłkę i w tym momencie nie ma tam środkowego pomocnika ani obrońcy, którzy mogliby go zatrzymać. Dlatego tak ważne jest, żebyśmy wygrywali piłkę, żeby próbować grać pierwszym podaniem naprzód, lub przynajmniej mieć pomysł na grę do przodu.
Na temat tego, czy oczekiwał takiego wpływu ze strony Szoboszlai'a...
To było tak dawno temu, że zapomniałem, co myślałem, kiedy przyszedł. Od pierwszej minuty treningu był naprawdę imponujący. To świetny facet, naprawdę świetny gość. Szybko zaaklimatyzował się w zespole. Bardzo naturalny, pewny siebie chłopak, a także bardzo ciężko pracujący, co widać. Dziś wszedł na boisko i miał dwie bardzo trudne sytuacje; najpierw przebitka przy obronie kontrataku i strata piłki. Potem myślę, że stracił kolejną. Od tego momentu był już w grze. To jest naprawdę ważne. Jest tu bardzo szczęśliwy i ludzie bardzo to doceniają.
Na temat tego, kiedy powiedział Curtisowi Jonesowi, że będzie kapitanem...
Wczoraj, kiedy powiedziałem mu, że będzie grać jako prawy obrońca, w tym samym momencie. Był bardzo podekscytowany, a sposób, w jaki zagrał na tej pozycji, był naprawdę wyjątkowy, muszę to przyznać. Myśleliśmy o nim. Nie mogliśmy grać Stefanem przez długi czas, musimy uważać na niego, ze względów zdrowotnych. Joey będzie gotowy na weekend, ale dzisiaj nie był w gotowy. Dla Trenta to jeszcze za wcześnie. Musiałem znaleźć rozwiązania, a Curtis zawsze był w moim umyśle jako potencjalne rozwiązanie. Poradził sobie naprawdę dobrze, bardzo mi się to podobało. Jest w dobrej formie, więc w tej chwili mógłby grać na każdej pozycji. Ale postaramy się jak najczęściej korzystać z niego na jego naturalnej pozycji.
Komentarze (6)