Liverpool nie jest już zainteresowany Koné
Liverpool nie ma w planach powrócić do pozyskania letniego celu transferowego, Manu Kone, mimo porozumienia z klubem, który wyraził zgodę na transfer w zimowym okienku transferowym.
Kone był jednym z głównych celów transferowych The Reds na początku letniego okienka transferowego, oczekiwano, że dołączy do klubu wraz z Khéphrenem Thrumamem.
Koniec końców Liverpool kupił Alexisa Mac Allistera, Dominika Szoboszlaia, Wataru Endō oraz Ryana Gravenbercha, co sugeruje, że Koné nie był jednak priorytetem.
Kontuzja odniesiona na zgrupowaniu kadry Francji U-21 nie poprawiła jego sytuacji i 22-latek pozostał w swym klubie, Borussii Mönchengladbach.
Ponownie zdrowy, wziął udział w dwóch z trzech ostatnich meczów Bundesligi, Koné przedłużył swój kontrakt o dodatkowy rok do 2026.
Jednakże, jak podaje Sky Sports Germany, zarówno gracz jak i klub są otwarci na styczniowy transfer, a Mönchengladbach podała nową cenę za gracza.
Klauzula dotycząca przedłużenia kontraktu przez Koné była ustalona jeszcze przed jego przyjściem z Toulouse w 2021, jednak gracz nadal pragnąłby odejść z obecnego klubu "maksymalnie latem".
- Gladbach są nawet otwarci na zimowy transfer" - podają źródła - "kwota transferu miałaby oscylować między 40 a 50 milionami euro".
Cena transferu około 35 milionów funtów mogłaby interesować odpowiedzialnych za to ludzi odpowiedzialnych za transfery na Anfield.
Jednakże Sky Germany podaje, że Liverpool nie jest zainteresowany transferem i nie były prowadzone żadne rozmowy.
Bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest, że The Reds powrócą z nową ofertą za zawodnika Fluminese, Andre, który był również na radarze Liverpoolczyków latem.
Andre zbliża się do końca sezonu w Brazylii, który zakończy się 4 listopada meczem finałowym Copa Libertadores przeciwko Boca Juniors. Niemalże oczywistym jest, że zawodnik opuści ojczyznę pod koniec roku.
Manu Koné nadal przyciąga uwagę topowych klubów, jednak Liverpool, jak i Bayern Monachium zostały już wykluczone z tego grona.
Komentarze (10)
Wataru nawet półśrodkiem nie jest...
Klub tak rozegrał sytuację, że mamy obraz w którym odpuściliśmy człowieka orkiestrę, żeby próbować wyłożyć więcej pieniędzy na Ekwadorczyka o ograniczonych ambicjach, co się na szczęście nie udało. Też bym się lepiej czuł, jakby to Bellingham nas odpalantował, a nie przez ogłoszenie, że odpuszczamy bez walki.