Pięć głównych tematów po zwycięstwie
The Reds po solidnym występie wygrali trzeci kolejny mecz po przerwie na mecze reprezentacji i przedłużyli swoją passę zwycięstw na Anfield we wszystkich rozgrywkach do ośmiu.
Oto pięć głównych tematów omawianych po niedzielnym spotkaniu...
Seria Joty trwa
Jota znowu okazał się talizmanem Liverpoolu.
The Reds nie przegrali jeszcze meczu, w którym Jota strzelał gola, a po wczorajszym meczu seria ta została przedłużona do 38 spotkań.
Jota zdobył pierwszą bramkę w meczu, dobijając strzał Darwina Núñeza odbity przez Matta Turnera.
Świętując zdobycie bramki, Portugalczyk wzniósł przy linii bocznej koszulkę Luisa Díaza. W ten sposób chciał wyrazić wsparcie dla Kolumbijczyka, którego rodzice zostali porwani w jego ojczystym kraju.
Salah również podtrzymuje serię
Kolejny tydzień, kolejny rekord Mo Salaha. Tym razem stał się on dopiero trzecim zawodnikiem w historii Liverpoolu, który strzelał gola we wszystkich pierwszych pięciu meczach domowych Premier League.
Tylko Harry Chambers (w 1922 roku) oraz John Aldridge (w 1987) zdołali dokonać podobnej sztuki. Po tym, jak Egipcjanin maczał palce przy obydwu pierwszych golach The Reds, kwestią czasu było aż sam wpisze się na listę strzelców.
Swoją chwilę miał w 77. minucie meczu - wówczas Dominik Szoboszlai posłał długą, wysoką piłkę, która spowodowała zawahanie w obronie Forest, a to pozwoliło Salahowi skierować piłkę do pustej bramki i strzelić swojego 10. gola w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach.
Obrona zasłużyła na uznanie
Choć to atak był formacją, która wzbudzała entuzjazm Anfield, niedzielne zwycięstwo zostało poparte solidną grą w defensywie.
Pierwszy raz w tym sezonie Liverpool zaliczył dwa czyste konta w kolejnych spotkaniach Premier League. To jak muzyka dla uszu Jürgena Kloppa oraz Virgila van Dijka, którego klasowy występ u boku Ibrahimy Konaté nie pozwolił przedrzeć się zawodnikom Forest.
Goście wprawdzie trafili w poprzeczkę w końcówce za sprawą Anthony'ego Elangi, jednak fakt oddania przez nich w niedzielę tylko jednego celnego strzału jest świadectwem dobrej pracy obrony The Reds. Alisson Becker był tego dnia bardzo dobrze chroniony.
Núñez jest w gazie
Po rozmyślnym początku Liverpool przejął kontrolę nad spotkaniem w ciągu czterech minut pierwszej połowy.
I to Núñez odegrał w nich kluczową rolę.
To po jego strzale obronionym przez Turnera Jota strzelił gola na 1:0 chwilę po upływie 30. minuty meczu. Gdy zaś Salah i Szoboszlai zagrali chwilę później świetną, kombinacyjną akcję dwójkową, to Urugwajczyk wbił piłkę do bramki przed The Kop.
Nunez miał udział przy bramce we wszystkich czterech ostatnich meczach Premier League - w tym czasie zanotował dwa gole i dwie asysty. Wygląda na to, że 9-ka The Reds jest w pełnym gazie.
Szoboszlai błyszczy
To był kolejny mistrzowski występ w wykonaniu 8-ki Liverpoolu.
Szoboszlai zakończył mecz z dwiema asystami na koncie - najpierw odnalazł Núñeza przy drugiej bramce, a później udało mu się posłać długie podanie do Salaha przy trzecim golu.
Pomiędzy obydwoma bramkami kapitan Węgier był wręcz wybitny - zaliczył ponad 100 kontaktów z piłką, wykreował kolegom cztery okazje i podawał 81 razy z 93-procentową skutecznością. To jego opanowanie, energiczność oraz umiejętności techniczne pozwoliły The Reds zdominować to spotkanie.
Komentarze (4)
Jota > Nunez