Czy Szoboszlai był lepszym wyborem niż Mount?
W równoległej rzeczywistości piłkarskiej Mason Mount mógłby błyszczeć jako pomocnik Liverpoolu.
Zespół Jürgena Kloppa mógłby być równie blisko szczytu tabeli w Premier League, być może nawet bliżej. Ciężko sobie jednak wyobrazić, że drużyna grałaby w tak płynny i ekscytujący sposób jak teraz, z Dominikiem Szoboszlaiem, zawodnikiem sprowadzonym zamiast Mounta, który został nową gwiazdą ekipy z Anfield.
Fakt, że przed sprowadzeniem Szoboszlaia i Ryana Gravenbercha ubiegłego lata Liverpool rozważał transfer Mounta. Dwoma głównymi celami zespołu na początku okienka byli Alexis Mac Allister, z którym kontrakt podpisano bardzo szybko, oraz właśnie były pomocnik Chelsea.
Klopp chciał pracować z tymi zawodnikami w ramach przebudowy zespołu, który w 2019 roku wygrał Ligę Mistrzów, a rok później triumfował w Premier League. Mount przyciągał uwagę ze względu na swoją wszechstronność, a Liverpool spodziewał się, że będzie w stanie pozyskać go za rozsądną cenę, biorąc pod uwagę, że piłkarz miał tylko rok do końca kontraktu. Chlesea również musiała wymienić zawodników.
Szybko okazało się jednak, że sam Mount wolałby dołączyć do Manchesteru United, który ostatecznie sprowadził go za 55 milionów funtów, oferując kontrakt na poziomie 200 tysięcy funtów tygodniowo, które z bonusami mogą potencjalnie wzrosnąć do 250 tysięcy funtów.
Liverpool nie był przygotowany na taki wydatek i skierował uwagę w stronę Szoboszlaia. Klub przebolał konieczność wpłacenia klauzuli odstępnego zapisanej w kontrakcie Węgra z RB Lipsk, wyłożył 60,1 miliona funtów i zaoferował piłkarzowi umowę wartą 120 tysięcy funtów tygodniowo.
Decyzja o zdecydowanym działaniu i aktywowaniu klauzuli na 24 godziny przed jej wygaśnięciem była jedną z najodważniejszych, a jednocześnie najsprytniejszych w trakcie ostatniego okienka transferowego. Szoboszlaiem interesowało się wiele innych klubów, które odstraszała jednak wysoka kwota, jaką trzeba było zapłacić z góry, a Liverpool zbiera teraz owoce tej decyzji - od początku trwającego sezonu Węgier gra znakomicie i odpłaca się za zaufanie.
Nie sposób przewidzieć co by się stało, gdyby Mount był zainteresowany transferem do Liverpoolu, co mogłoby skłonić zarząd do przemyślenia jego wartości. Gdyby tak było, powstałoby pole do negocjacji.
Nie ma jednak wątpliwości co do tego, który klub jest bardziej zadowolony z letnich zakupów, ponieważ Szoboszlai wygląda coraz lepiej w odświeżonej linii pomocy, z kolei Mount, zmagający się z różnymi urazami, cały czas nie odnalazł się w pełni w United.
Mount cały czas może osiągnąć bardzo dużo w United, jednak były obrońca klubu z Manchesteru Gary Neville powiedział to, co myślało wielu po niedzielnej porażce z Manchesterem City na Old Trafford.
- Harry Maguire miał trafić do Manchesteru City, Mason Mount miał trafić do Liverpoolu, jednak obaj trafili tutaj i dla nich to jak cmentarz - powiedział.
To zupełnie inna opinia od tej, którą Neville wygłosił ledwie kilka miesięcy temu. Sugerował wtedy, że Klopp będzie zerkał na linię pomocy United i będzie się zastanawiał, czy nie jest lepsza niż jego własna. Wymienił Mounta, a także Casemiro, Bruno Fernandesa i Christiana Eriksena i powiedział: - Myślę, że Jürgen Klopp wymieniłby swoją pomoc na tę z United.
Po dziesięciu meczach sezonu wygląda to zupełnie inaczej.
Szoboszlai rozegrał sto procent minut w barwach Liverpoolu w Premier League, z kolei Mount zanotował tylko cztery starty, nie udało mu się także strzelić bramki ani zaliczyć asysty w barwach odwiecznego rywala The Reds.
Liczby Szoboszlaia również nie są oszałamiające. W rozgrywkach ligowych strzelił jednego gola, a obie asysty zanotował dopiero w ostatnim spotkaniu z Nottingham Forest, jednak jego jakości nie da się zmierzyć wyłącznie liczbami. Kibice z Anfield pokochali go za jego dynamikę, umiejętność rozgrywania piłki w roli pomocnika 'box-to-box'.
W odświeżonym zespole pełni rolę jego serca, zwykle notuje najwięcej kontaktów z piłką i wykonuje najwięcej podań. Jego partner z linii pomocy Mac Allister jest na piątym miejscu w całej Premier League pod względem najczęstszego odzyskiwania posiadania piłki w tercji ofensywnej boiska (11 razy). Co ważne obaj zawodnicy wyglądają znakomicie, sprawiają też wrażenie gotowych na to, aby wejść na jeszcze wyższy poziom.
W Liverpoolu na odpowiedź czeka wciąż pytanie czy linia pomocy jest wystarczająco mocna, aby rywalizować z najlepszymi klubami w Premier League. Z pewnością zdecydować pomogą spotkania z Manchesterem City, Arsenalem, Manchesterem United i Newcastle United, które The Reds rozegrają przed końcem roku.
Nie powstrzymało to Szoboszlaia przed stwierdzeniem, że chciałby wygrać wszystkie trofea z Liverpoolem w swoim pierwszym sezonie w klubie, asystent menedżera Pep Lijnders pochwalił jego ambicję.
- Czego można nie lubić w Dominiku? - zapytał Lijnders. - On wszystko udowadnia na boisku. Można dużo mówić, ale trzeba też to pokazywać. W trakcie treningów, w wietrzne dni, w deszczowe dni, w te mroźne... Dom ma to wszystko.
Nie ma żadnych wątpliwości, że odświeżona linia pomocy Liverpoolu jest jedną z najbardziej ekscytujących w Europie - przynajmniej w momencie posiadania piłki. Akcje konstruowane przez Mac Allistera, Szoboszlaia i Trenta Alexandra-Arnolda wyglądają znakomicie, swoje dokładają też Harvey Elliott i Curtis Jones, a przeciwnicy mają coraz więcej problemów z powstrzymywaniem przekazywania futbolówki do jednej z najlepszych linii ataku na świecie. Gravenberch także zdaje się odnajdywać swoją najlepszą formę po transferze z Bayernu Monachium, gdzie miał problem z wywarciem wpływu na zespół.
- Wiedzieliśmy do czego jest zdolny - powiedział Lijnders. - W tej chwili widzimy Ryana Gravenbercha z czasów jego gry w Ajaxie. Nie wiem co stało się w Bayernie, ale każdy zawodnik ma inne oblicze kiedy jest pewny siebie i kiedy nie jest.
- To kompletny zawodnik na pozycji numer 8, ma odpowiednie nastawienie, strzela bramki. Potrafi utrzymać piłkę pod wysokim pressingiem i wybrać odpowiedni moment do podania do przodu. Jest ósemką której szukaliśmy i którą dostaliśmy.
Być może gdyby Mount nie wybrał 'cmentarza' United, mógłby rozkwitać tak jak robią to Szoboszlai i Gravenberch. Tego nie dowiemy się nigdy.
Chelsea opuszczał jako jeden z najjaśniej błyszczących diamentów ich akademii, do której dołączył w wieku sześciu lat. Na Stamford Bridge dwukrotnie odbierał nagrodę Piłkarza Roku przyznawaną przez kibiców, a w finale Ligi Mistrzów w 2021 roku asystował przy zwycięskiej bramce Kaia Havertza.
Liverpool z przyjemnością przyjąłby kogoś takiego w swoje szeregi, ale był zmuszony poszukać innych opcji. Na ten moment można stwierdzić, że wyszli na tym dobrze.
Komentarze (21)
Był taki zawodnik....
Nazywał się Cristiano Ronaldo
Mount to kolejny przehypowany Angol, który jest zwykłym przeciętniakiem.