Trudna historia czarnoskórych piłkarzy w LFC
Earl Jenkins wspomina moment, gdy Trent Alexander-Arnold wrócił do Toxteth, aby wręczyć nagrody juniorskiemu klubowi piłkarskiemu.
Prawy obrońca Liverpoolu wracał z tournée po Australii i lot był długi, więc jego brat i reprezentant, Tyler, nie był pewien, jak będzie się czuł po wylądowaniu.
Earlowi doradzono, żeby nie wspominał dzieciom z Kingsley United (klubem tym zarządza od 20 lat) o specjalnym gościu na wypadek gdyby się spóźnił. Trent Alexander-Arnold przyjechał z bratem Tylerem zmęczony, prosto z lotniska.
- To dużo świadczy o ich rodzinie. Nie chcieli składać obietnic bez pokrycia – powiedział Jenkins.
Trzecim z rodu Alexander-Arnold obok Trenta i Tylera jest Marcel. Dorastali w West Derby, jakieś 4 mile od Melwood.
Ich ojciec urodził się i wychował w L8 – dzielnicy znanej ze swojego kodu pocztowego, który obejmuje między innymi Toxteth. Tyler grał jako dziecko w drużynie Jenkinsa w Kingsley.
Jenkins rozmawiał z The Athletic w kawiarni na Lodge Lane, które znacznie różni się od reszty Liverpoolu – ściśle związanego z Irlandią. W mieście w zdecydowanej większości przeważają ludzie o jasnym kolorze skóry. W tym miejscu jednak można znaleźć restauracje przedstawicieli Jemenu, Etiopii, Erytrei, Afganistanu, Somalii i Jamajki, a także Wysp Karaibskich, skąd przodkowie rodziny Alexander-Arnold.
Dwie ulice dalej jest Vandyke Street, nazwa przypomina nazwisko kapitana Liverpoolu, którego Trent jest zastępcą. Lata temu mógł tylko pomarzyć o ścieżce, którą podążył. Wpływ jaki wywarł na klub jest niesamowity nie tyle ze względu na młody wiek, w którym to osiągnął, ale przede wszystkim żaden czarnoskóry piłkarz z L8 nie mógł nawet zbliżyć się do takiego punktu.
Liverpool potrzebował 88 lat, żeby wystawić w składzie po raz pierwszy gracza rasy czarnej lub mieszanej. Howard Gayle, bo o nim mowa, wychował się w Norris Green, mniej niż milę od Anfield i miał powiązania z L8. Mimo to jego kariera na Anfield trwała zaledwie 5 meczów.
John Barnes stał się legendą Liverpoolu za sprawą bardzo drogiego transferu z Watfordu i 10 lat wiernej służby klubowi, ale do 2017 roku społeczność Afroamerykanów nie miała swojego prawdziwego reprezentanta w klubie, aż do pojawienia się Trenta Alexandra-Arnolda.
Postęp jest widoczny. Nikt nawet nie wspomina o tym, że dwóch wychowanków z pierwszego składu ma przodków spoza Anglii i są powiązani w jakiś sposób z L8.
Curtis Jones wychował się w kodzie pocztowym L1, która zawierała również Chinatown. Tam żyły czarnoskóre osoby zanim przeniosły się do sąsiadującej L8 po II Wojnie Światowej.
Możliwe, że w przyszłym miesiącu duet Alexander-Arnold i Jones będą mieli łącznie rozegranych 400 meczów dla Liverpoolu. Według Jenkinsa to byłoby nie do pomyślenia przed erą Alexandra-Arnolda.
Debiut Gayle’a przypadł na 1980 rok, kiedy wszedł jako zmiennik w meczu przeciwko Manchesterowi City.
Everton swojego pierwszego czarnoskórego zawodnika wprowadził w 1965 roku, kiedy z Plymouth Argyle sprowadzony został Mike Trebilcock. 9 lat później w the Toffees zadebiutował ich pierwszy czarnoskóry wychowanek.
Był to Cliff Marshal, pochodzący jak Gayle z L8. Zabiegali o niego zarówno Liverpool jak i Manchester United. Udało się go dopatrzeć dzięki jego grze z Anglikami w szkole, ponieważ wtedy nie istniały praktycznie żadne klubowe możliwości dla dzieci czarnoskórych osób.
W przypadku Gayle’a, udało się dostrzec jego umiejętności dzięki grze w seniorskim, ale amatorskim klubie jako nastolatek. Jednak miał już tę możliwość, że w jego okolicy pojawiły się amatorskie, zorganizowane kluby.
- Czarnoskórzy gracze z L8 musieli szukać juniorskich zespołów spoza swojej społeczności – przyznał Jenkins.
Mimo coraz większej multikulturowości w mieście, L8 nadal jest odseparowana od reszty miasta. Dzielnica jest przecięta na dwie części za sprawą Upper Parliament Street. Jedna strona jest zdominowana przez wielkie kamienice, w tym również Gambier Terrace, w której mieszkał John Lennon. Po drugiej stronie znajduje się park Wavertree, a następnie od Park Road teren trochę opada w stronę rzeki Mersey.
Port Liverpoolu zyskał na znaczeniu dzięki handlu niewolnikami, co wpłynęło na nastawienie w mieście. Wielu handlarzy mieszkało w kamienicach reprezentujących bogatszą połowę L8. Część, z którą kojarzeni są Alexander-Arnold, Gayle i Jenkins nie wygląda zbyt dobrze i dopiero w ciągu ostatnich kilku dekad odrestaurowano niektóre domy szeregowe rozciągające się od starej arterii handlowej Granby Street. Udało się to dzięki wysiłkom takich aktywistów jak Jimi Jagne.
- W 2023 roku Liverpool jest ciekawym kierunkiem turystycznym. Dla osób przyjeżdżających tu wydaje się, że to miasto wielokulturowe. To jednak sugerowałoby, że żyjemy wszyscy wspólnie, a to nieprawda. Jest to na pewno miasto wieloetniczne – powiedział Jagne.
Jimi Jagne jest półgambijczykiem i półchińczykiem. Nigdy nie był piłkarzem, ale widział możliwości piłkarskich w L8.
- Ludziom z L8 nigdy nie brakowało pewności siebie i wiary w swoje możliwości – przyznał.
Jagne niechętnie wybierał się do innych części Liverpoolu przez swoją karnację. Nie miał za to problemu, żeby odbywać podróże do innych miast. Zachwalał Londyn, Bristol i Manchester, gdzie czarnoskóre osoby były dużo lepiej zasymilowane. Czarnoskórzy kierowcy autobusów, kasjerzy czy taksówkarze to norma, czego nadal nie można powiedzieć o Liverpoolu.
Według Jimiego Jagne’a Liverpool jako miasto bardzo powoli identyfikuje talenty tkwiące w czarnej społeczności. Chociaż miasto ma obecnie czarnoskórą burmistrz, Joanne Anderson, niewielu czarnoskórych zajmuje inne stanowiska kierownicze. Spacerując po dzielnicy biznesowej w dowolny dzień powszedni przeważająca większość twarzy, które zobaczysz jest biała.
W piłkarskim środowisku miasta takie jak Manchester i Bristol to ważne ośrodki. Oba te miasta wcześniej też zaczęły wprowadzać czarnoskórych piłkarzy do swoich zespołów niż Liverpool. Pierwszym czarnoskórym piłkarzem Bristol Rovers został już w 1900 roku Willie Clarke, a w Bristol City był to Steve Stacey 61 lat później. Dennis Walker zadebiutował w Manchesterze United w 1963 roku, a 3 lata później do Manchesteru City przyszedł Stan Horne.
Było to mniej więcej w czasie, gdy Trebilcock podpisał kontrakt z Evertonem. Chociaż został pierwszym czarnym zawodnikiem, który strzelił gola w finale Pucharu Anglii, jego mieszane pochodzenie oznaczało, że niektórzy kibice nawet nie zdawali sobie sprawy, że Everton przekroczył historyczną granicę. Później nie pojawił się Marshall, który rozpoczął nową debatę na temat rasy.
Zanim Gayle zadebiutował w Liverpoolu, inni czarnoskórzy piłkarze próbowali dostać się do drużyny Liverpoolu. Jagne powiedział, że kilka lat temu jedna z takich osób postanowiła się zwierzyć mu ze swoich uczuć.
- Powiedział, że jego rodzice zawozili go na treningi i czuł się upokorzony nie tylko w swoim, ale także w ich imieniu. Oni również przeżywali to odrzucenie tylko dlatego, że chciał grać dla Liverpoolu.
- To jest tak bardzo zakorzenione, że zaczynasz się zastanawiać, czy w ogóle powinieneś próbować. Współczułem mu, ponieważ kiedy opowiadał mi tę historię był już głęboko w wieku średnim i jest to coś, z czym musiał żyć przez bardzo długi czas.
Jagne powiedział, że ten zawodnik grał w wielu klubach z niższych lig poza miastem. To samo można powiedzieć o Iffym Onuora’ym, którego dopatrzył Huddersfield Town kiedy studiował w Bradford.
Onuora nie wychował się w L8, ale w Crosby, 7 mil na północ od centrum Liverpoolu. Jego brat, Emy napisał książkę Pitch Black, historię czarnoskórych piłkarzy. Powiedział, że widział jak L8 było obiektem uprzedzeń, mitów i półprawd. Skauci nigdy tam nie jeździli, więc wszystkie te rzeczy trwały latami.
Emy grał w piłkę nożną na poziomie podstawowym w swojej szkole, a także w niedzielnej lidze. Mówi, że rasistowskie nadużycia w północnym Liverpoolu były na porządku dziennym. Pamięta, że kiedy spóźnił się ze wślizgiem w meczu przeciwko szkole z Bootle inny dzieciak zrównał go z ziemią wykrzykując rasistowskie obelgi. Sędzia, którym był nauczyciel z przeciwnej szkoły, wyrzucił tamtego chłopaka z boiska.
Onuora twierdzi, że to jedyny przypadek, w którym osobiście spotkał się, żeby ktoś podjął działanie przeciwko przemocy na tle rasowym. Czuł się jakby zawsze był oceniany na podstawie tego jak reagował na obelgi.
- Jeśli coś odpowiedziałeś na zaczepki to byłeś uznany za narwańca. Absolutnie niesprawiedliwy system oceniania – powiedział.
W Liverpoolu wyzwanie przed jakim stanął Howard Gayle było z gatunku Mission Impossible.
Dorastał z dala od L8, a w Norris Green czuł się jakby był jedynym czarnoskórym w całej okolicy.
Odkrywszy, że jedynym sposobem poradzenia sobie z rasizmem jest walka, wszedł do szatni Liverpoolu, gdzie notorycznie wyśmiewano graczy z powodu niepewności.
Aby Gayle mógł odnieść sukces w tym środowisku musiał porzucić wszystko, co kiedykolwiek znał. To wydawało mu się zdrad. Prześladowania ze strony kapitana Liverpoolu, Tommy’ego Smitha ustało dopiero po tym, gdy Gayle podszedł do niego z kijem baseballowym.
Część graczy, jak Graeme Souness starali się go chronić, ale Gayle miał poczucie, że najważniejszy w tym wszystkim manager, Bob Paisley albo problem zignorował, albo było mu to obojętne.
Paisley był nie był wrażliwym człowiekiem i nie posiadał tego samego poziomu zrozumienia społecznego co Souness. Jako dowód Gayle przytoczył wieczór, w którym został zmieniony w słynnym zwycięstwie w rewanżu z Bayernem Monachium w półfinale Pucharu Europy. Na początku meczu zastąpił Kenny’ego Dalglisha. Gayle dostał żółtą kartkę i Paisley stwierdził później, że obawia się, jak zareaguje na skrajną prowokację, z którą się spotka.
Dla osób spoza klubu mecz z Bayernem był dniem, w którym Gayle tak naprawdę wkroczył do wielkiej piłki, więc wędka jaką zrobił mu Paisley była dla niego dowodem na brak zaufania ze strony managera.
Mieszkał już wtedy w L8, a wszelkie istniejące zaufanie zostało całkowicie nadszarpnięte latem następnego roku, kiedy Paisley poprosił go o przeprowadzkę w następstwie zamieszek, które ogarnęły dzielnicę; okres ten nadal jest lokalnie nazywany „powstanie”. Iskrą było aresztowanie Leroya Coopera, czarnoskórego artysty. Ale chociaż dla świata zewnętrznego powstanie było odpowiedzią na ciągłą brutalność policji, dotyczyło ono także bezrobocia. Biorąc pod uwagę, że pod rządami konserwatystów poziom spożycia alkoholu w Liverpoolu był najwyższy w historii, Jagne twierdzi, że nie powinno być zaskoczeniem, że stało się to, gdy „szansa” dla młodych Czarnych w mieście nigdy nie wydawała się gorsza.
Bracia Gayle’a zdawali sobie sprawę z jego sytuacji w Liverpoolu, ale zdecydowana większość społeczności L8 nie miała na ten temat pojęcia.
- To nie była wiedza powszechna w społeczeństwie – powiedział Jagne.
- Patrzyliśmy na niego jak na naszego wodza. Gra dla klubu, który kochasz jest jedną z najlepszych rzeczy jakie możesz zrobić w tym mieście. To co spotkało Howarda nie spełniło jednak niczyich oczekiwań.
Mógł być tylko jeden pierwszy czarnoskóry piłkarz w Liverpoolu. Doświadczenie jakie spotkało Gayle’a było więc unikatowe. Nawet mieszkańcy L8 nie mogli się z nim do końca utożsamiać, chociaż sami doświadczali marginalizacji ze względu na rasę w swoim własnym społeczeństwie.
Pradziadkowie Earla Jenkinsa pochodzą z Nigerii i Sierra Leone, a obie babcie z Irlandii. Jenkins twierdzi więc, że wszędzie jest w stanie się dopasować.
- Mogę pochodzić skąd tylko chcę – dodaje.
Pomaga to w wieloetnicznej enklawie L8, szczególnie przy prowadzeniu drużyny piłkarskiej. Podczas trwającej ponad godzinę rozmowy regularnie zatrzymują go przechodnie, w tym młodzi chłopcy, którzy grali dla niego w Kingsley. Herb klubu – czarno-białe ściskanie dłoni – odzwierciedla różnorodność okolicy.
Klub powstał w wyniku połączenia Stanley House i Tiber FC i został nazwany przez zawodników na cześć drogi, która ich dzieliła. Podczas gdy Jenkins był związany z Tiberem, Gayle prowadził Stanley House.
Jenkins pragnie wyrazić podziękowanie dla Gayle’a za to, że swoim nazwiskiem promował organizację klubu dla młodzieży z L8, która wcześniej nie miała możliwości trenowania blisko domu.
- Gdyby nie Howard, to ta rozmowa nie miałaby miejsca – przyznał Jenkins.
Jednak Gayle, który później reprezentował Birmingham, Sunderland i Blackburn Rovers, nosił ze sobą blizny po doświadczeniach w Liverpoolu. Jego zdaniem piłkarze z L8 powinni unikać klubu, który kochał i zamiast tego sprawdzać się na niższych poziomach, zanim spróbują swojej gry na najwyższym poziomie.
Jenkins był innego zdania. Uważał, że stawiając sobie granice hamujemy swoje ambicje, a każde doświadczenie zdobyte w jednym z dwóch wielkich klubów w Merseyside mogło zaprocentować w przyszłości.
Jenkins chciał po prostu wyciągnąć dzieci z ulic poprzez piłkę nożną, ale Gayle chciał akademii, która miałaby większą kontrolę nad przyszłością zawodników w L8.
Po tym, jak Gayle ustąpił, Jenkins został poproszony przez Liverpool o rozpoczęcie nieformalnej pracy jako skaut przez byłego szefa Akademii, Franka McParlanda. Na początku XXI wieku Lee Peltier i Ralph Welch przeszli z L8 do Akademii, a Peltier – wszechstronny obrońca – dotarł do pierwszego składu.
Jenkins obawiał się, że jego zaangażowanie w „skauting dla Liverpoolu” ograniczy zawodnikom możliwość dołączenia do Evertonu, Tranmere lub innych profesjonalnych klubów spoza miasta.
Nastąpiło porozumienie, na mocy którego Liverpool i Everton mogą przetestować wszystkich zarekomendowanych przez Jenkinsa graczy i ten kto przedstawi korzystniejszą ofertę zdobędzie piłkarza.
Jenkins jest fanem Liverpoolu, ale jest niezwykle dumny ze swojego klubu Kingsley United i jego wychowanków grających potem dla Evertonu. Jednym z nich był Hope Akpan, który potem zaliczył długą karierę w Championship, a także zaliczył 4 występy dla reprezentacji Nigerii. Innym jego wychowankiem jest Aristoe Nsiala grający we wszystkich 4 profesjonalnych ligach oraz reprezentant DR Kongo. Kolejnym jest Ibou Touray, który prawdopodobnie dostanie powołanie do reprezentacji Gambii na Puchar Narodów Afryki 2023.
Chociaż kuzyn Onuory - Victor Anichebe jest lokalnie wychowanym czarnym zawodnikiem Evertonu z największą liczbą występów – a pochodzi z Crosby – Jenkins twierdzi, że w Kingsley nie chodzi tylko o rozwój piłki nożnej. Gracze wcielają się w nauczycieli, architektów, policjantów i niezależnych biznesmenów. Organizacja wokół klubu i jego centrum przy Tiber Street została wzmocniona dzięki zaangażowaniu Trenta Alexandra-Arnolda i jego rodziny, którzy pomogli w zorganizowaniu bezpłatnej ligi w sobotę rano.
Jimi Jagne przekonuje, że mimo wszystkich zmian, L8 nadal jest odseparowane od reszty miasta. Nawet jeśli w innych częściach miasta można spotkać więcej osób innej rasy niż biała, to dwa największe kluby wciąż nie mają najlepszych relacji z czarnoskórą społecznością i na przestrzeni ostatnich 10 lat niewiele się zmieniło.
Simon Hughes
Komentarze (18)
Najpierw trza zrobić problem żeby mieć sie czym zająć i go rozwiązywać.
Jak w artykule jest tak szeroko omawiana kwestia mieszkańców z L8 to czemu autor nie wspomniał że właśnie z tej dzielnicy był Robbie Fowler.
Czyżby przez to artykuł byłby mniej ciekawy?
To takie ludzkie zamiast szukać winy w sobie to poszukajmy jej u innych, Gayle był zbyt słabym zawodnikiem jak na standardy ówczesnego Liverpoolu. Mnie jako kibica nie interesuje czy manager jest wspierającym, etc czy dostarcza klubowi trofeów. Hańbą są rzucane przez Gayla kalumnie na Paisleya. Bo tak się składa, że ilość sukcesów Liverpoolu w tamtym czasie świadczy o tym, że potrafił oceniać potencjał poszczególnych zawodników.
YNWA i tego się trzymajmy... pozdrawiam każdego nie zważając na poglądy i życzę każdemu co to czyta samych pucharów w tym sezonie ;) Nunnneezzz !!