Kuyt zdradza kulisy transferu Suáreza na Anfield
Dirk Kuyt podzielił się spostrzeżeniami na temat swojej kariery na Anfield w podcaście "We are Liverpool". Holender dołączył do prowadzących Jana Mølby'ego i Petera McDowalla w studiu AXA Training Centre.
O tym skąd wzięła się jego niesamowita etyka pracy:
Nikt nigdy nie mógł odmówić Kuytowi ciężkiej pracy i wysiłku włożonego w każdy z 285 występów w barwach The Reds.
Ta determinacja, którą kibice pokochali od pierwszego występu została mu wpojona przez rodziców od najmłodszych lat.
- Mój ojciec miał 14 lat, kiedy musiał wyjechać do pracy na morzu. Przede wszystkim po to, aby zarobić trochę pieniędzy dla swoich rodziców, by wszyscy mieli w domu co jeść - wyjaśnił.
- Później mój ojciec musiał zająć się własną rodziną. Był na morzu przez kilka tygodni, a w domu tylko kilka dni. Moja matka musiała radzić sobie sama i być przy nas.
- Wiem, co to znaczy ciężko pracować i to jest coś, co przekazali mi moi rodzice - jeśli chcesz coś osiągnąć w życiu, musisz bardzo ciężko na to pracować.
- Nie ma znaczenia, czy jest to piłka nożna, czy cokolwiek innego w życiu, po prostu robisz wszystko, co możesz. Tego się nauczyłem i to dało mi wiele w futbolu.
O tym jak trudno było przystosować się do angielskiego futbolu:
Kuyt przybył do Merseyside z Feyenoordu latem 2006 roku jako wyborowy łowca bramek w Eredivisie.
Angielski futbol był jednak dla niego czymś zupełnie nowym i wymagał przystosowania.
- Gra w Eredivisie to już coś, ale przejście z Eredivisie do Premier League to bardzo duży krok. Pamiętam, że w tamtym czasie straciłem na wadze pięć, sześć, siedem, osiem kilogramów. Po prostu intensywność była tak wysoka.
- Zamiast grać raz w tygodniu, grałem co trzy lub cztery dni na bardzo wysokim poziomie fizycznym. Przystosowanie się do ligi zajęło mi trochę czasu.
O tym jak bardzo chciałby mieć możliwość gry dla Kloppa:
Naturalnie, cechy Kuyta na boisku sprawiły, że wielu kibiców The Reds uważa, że idealnie pasowałby do zespołu Jürgena Kloppa.
Opinię tę podziela również 43-latek, który uważa obecnego menedżera Liverpoolu za inspirację po tym, jak rozpoczął on własną karierę trenerską.
- Jestem młodym menedżerem, chcę zostać dobrym menedżerem. Ale oczywiście podziwiam sposób w jaki gra jego zespół, styl gry, intensywność pressingu.
- Bardzo chciałbym grać pod jego wodzą. Lubię też patrzeć na to, jak grają.
O reakcji po transferze Fernando Torresa:
Kuyt zakończył swój pierwszy sezon w klubie z 14 golami, z których ostatni padł w finale Ligi Mistrzów przeciwko AC Milan w Atenach.
Latem cieszył się zasłużonym urlopem na Arubie, kiedy dowiedział się, że Rafael Benítez zdecydował się sprowadzić dla niego poważnego konkurenta do składu.
- Leżałem na plaży, relaksując się. Potem przeczytałem gazetę i była tam mowa o niejakim Fernando Torresie, który właśnie podpisał kontrakt.
- Wstałem i zacząłem biegać dookoła, to normalne, że chcesz utrzymać swoją pozycję.
- Po pierwszym sezonie zaprzyjaźniłem się z Pepe Reiną, podszedł do mnie i powiedział „gratuluję mistrzostwa”. Zapytałem co ma na myśli, przecież nic nie wygraliśmy, przegraliśmy finał Ligi Mistrzów.
- Odpowiedział, że każdy sezon gry dla Liverpoolu jest jak mistrzostwo bo co roku inny zawodnicy będą przychodzić, by zająć twoje miejsce.
- Dla mnie to było niewiarygodne, że mogłem przez sześć lat grać dla Liverpoolu.
O jego roli w tym, by Suárez dołączył do The Reds:
Kuyt grał również z jednym z największych napastników w historii klubu Luisem Suárezem.
Przyjście Urugwajczyka z Ajaxu w styczniu 2011 roku nie mogło się obyć bez odrobiny pomocy ze strony Kuyta.
- Od chwili, gdy usłyszałem, że Liverpool interesuje się Luisem, byłem bardzo ciekawy, czy klub go sprowadzi. Wiem, że był mały problem z kwotą jaką chciał otrzymać Ajax.
- Negocjacje nie przebiegały zbyt dobrze, więc zapytałem, czy potrzebują pomocy bo znam wielu ludzi w Holandii. Odpowiedzieli, że Ajax oczekuje zbyt dużych pieniędzy i negocjacje mogą zakończyć się fiaskiem.
- Odpowiedziałem, żebyśmy zaangażowali mojego dobrego przyjaciela i jednocześnie agenta, bo bardzo dobrze zna zarząd Ajaxu. Pojechał tam jako pośrednik, bez wynagrodzenia, bo nie chodziło o pieniądze, tylko o przysługę dla Liverpoolu.
- Udało mu się wypracować porozumienie między klubami, a także agentami Luisa i sprawa została załatwiona bardzo szybko.
Komentarze (3)