Czego zabrakło The Reds w meczu z Luton Town
Jürgen Klopp zdążył stawić czoła wielu przeciwnościom w pierwszych trzech miesiącach tego sezonu.
Ciągłe podchody Saudyjczyków po Mohameda Salaha, cztery czerwone kartki w pierwszych siedmiu meczach ligowych, skandaliczna praca VAR-u w meczu z Tottenhamem, kilka dotkliwych urazów czy zamieszanie spowodowane porwaniem rodziców Luisa Díaza.
I wszystko to w momencie, w którym czterech nowych zawodników próbuje zaadaptować się do życia na Anfield.
To, że Liverpool traci tylko trzy punkty do lidera po 11 kolejkach Premier League, przy tym prowadząc w tabeli grupowej Ligi Europy z kompletem zwycięstw i docierając do ćwierćfinału Carabao Cup, jest imponujące, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności.
Niemniej jednak niedzielny remis z beniaminkiem z Luton Town - który do tej pory wygrał tylko jeden ze swoich pierwszych 10 meczów w Premier League - podkreślił wagę wyzwania, z jakim mierzy się Jürgen Klopp, gdy przychodzi do rotowania zawodnikami tak, by wciąż móc rywalizować na wszystkich frontach.
Narzekając na brak kontrpressingu w meczu z Luton, Klopp powiedział w rozmowie ze stacją Sky Germany:
- Pożarlibyśmy ich z naszą starą linią pomocy. Może nie stworzylibyśmy tylu szans, ale zjedlibyśmy ich gegenpressingiem. Dziś wyglądało to tak, jakby chłopaki nie byli w stanie tego zrobić. Kilku wyglądało na nieco przygaszonych. Powiedziałem lekarzowi, żeby wykonał kilka testów i zobaczył, co z tego wynika.
Owszem, kiepskie wykończenie dużo kosztowało podopiecznych Kloppa na Kenilworth Road, jednak na przestrzeni całego meczu Liverpoolowi brakowało typowej dla zespołu energii i błyskotliwości.
W ciągu wszystkich 16 meczów The Reds w tym sezonie Klopp dokonał aż 96 zmian personalnych w składzie, próbując ograniczyć obciążenia swoich najważniejszych zawodników.
Gra w Lidze Europy z nieco mniej wymagającymi rywalami w grupie pozwoliła mu w pełni wykorzystać potencjał swojego składu. Przed wyjazdowym meczem z austriackim LASK-iem doszło do 11 zmian w wyjściowym składzie The Reds, dziewięć zmian było przed meczem u siebie z belgijskim Unionem Saint-Gilloise i osiem przed domowym meczem z Toulouse. Wszystkie trzy spotkania Liverpool wygrał ze względną łatwością. Tak więc możliwości do rotacji zostały wykorzystane.
Rozgrywki europejskie umożliwiły pełne debiuty Benowi Doakowi czy Luke'owi Chambersowi, pomogły też zaliczyć pierwsze występy w dorosłym zespole Calumowi Scanlonowi i Jamesowi McConnellowi. Liga Europy była również areną pokazową dla rozwijającego się Jarella Quansaha, pomogła także zadomowić się w zespole nowo pozyskanym Ryanowi Gravenberchowi i Wataru Endō.
Te mocno zmienione jedenastki w rozgrywkach europejskich tłumaczą, dlaczego żaden z zawodników The Reds nie figuruje wysoko na liście piłkarzy Premier League, którzy zaliczyli najwięcej minut we wszystkich rozgrywkach klubowych w tym sezonie.
Pierwszy w tej klasyfikacji jest Ben White z Arsenalu (1397 minut), za nim jest Ezri Konsa z Aston Villi (1380 minut), Erling Haaland z City (1359 minut), a także William Saliba z Arsenalu wraz z Kyle'em Walkerem z City (obydwaj po 1350 minut).
Jedynymi zawodnikami Liverpoolu z pola, którzy przekroczyli 1000 minut, są póki co Salah (1127 minut) i Dominik Szoboszlai (1107 minut), choć do granicy tysiąca zbliżają się także Alexis Mac Allister (988 minut), Trent Alexander-Arnold (850 minut) i Virgil van Dijk (838 minut).
Pomijając Salaha, Klopp regularnie rotował swoimi napastnikami, dzieląc czas gry między Diogo Jotę (781 minut), Díaza (773 minuty), Darwina Núñeza (765 minut) i Cody'ego Gakpo (571 minut). Gakpo miałby nawet więcej minut na swoim koncie, gdyby nie kontuzja kolana, która wykluczyła go z gry prawie na miesiąc.
Jednak opcje do rotacji w pomocy są mocno ograniczone. Ze względu na urazy Thiago i Stefan Bajčetić zagrali w tym sezonie w sumie 72 minuty, a Curtis Jones pauzował przez trzy mecze ze względu na czerwoną kartkę, jaką zobaczył we wspominanym starciu ze Spurs.
Jeśli chodzi o obronę, Klopp musiał radzić sobie także ze stratą Andy'ego Robertsona, który po urazie barku, jakiego nabawił się na zgrupowaniu z reprezentacją Szkocji, został wykluczony z gry na trzy miesiące. Było też zawieszenie na dwa mecze Van Dijka po czerwonej kartce w meczu z Newcastle United.
Joe Gomez (739 minut), który zaliczył nieco więcej minut od pozostałych stoperów - Ibrahimy Konaté (728 minut) i Joëla Matipa (722 minuty) - stanowił niezbędne zabezpieczenie w momentach, gdy był potrzebny zastępca na bokach obrony. Gomez wprawdzie nie daje na lewej stronie tyle w ofensywie, co Kostas Tsimikas, ale z pewnością jest bardziej solidny w defensywie.
Zmęczenie bez wątpienia odegrało swoją rolę w bezbarwnym występie The Reds z Luton. Salah i Szoboszlai mieli dotychczas olbrzymi wpływ na grę zespołu w tym sezonie, jednak w niedzielę obydwaj mieli problemy, by zaprezentować się ze swojej najlepszej strony. Salah nie zaliczył nawet jednego celnego strzału w ciągu 90 minut, a Szoboszlai wygrał tylko jeden ze swoich sześciu pojedynków i nie był tak kreatywny, jak zwykle.
Dynamiczny reprezentant Węgier od czasu swojego transferu z RB Lipsk rozegrał w barwach Liverpoolu wszystkie możliwe minuty w Premier League do momentu, w którym został zmieniony w niedzielę przez Harveya Elliotta.
To nie zbieg okoliczności, że tylko Salah i Szoboszlai zaliczyli trzy występy od pierwszej minuty w przeciągu tygodnia - wcześniej wybiegali w wyjściowej jedenastce przeciwko Nottingham Forest i Bournemouth.
Spotkanie na południowym wybrzeżu w środku tygodnia było rozgrywane w okropnych warunkach, a do tego po odwołaniu lotu powrotnego do Merseyside zespół udał się w pięciogodzinną podróż do domu autokarem. Niespodziewanie w pierwszym składzie na mecz Carabo Cup pojawili się Salah i Szoboszlai, podczas gdy Klopp dał odpocząć m.in. Núñezowi, Jocie, Mac Allisterowi czy Gravenberchowi.
Trzeba też wziąć pod uwagę, że zarówno Salah jak i Szoboszlai są kapitanami swoich reprezentacji. Gdy jadą na zgrupowanie, nie ma dla nich wytchnienia. Salah od początku tego sezonu rozegrał już 270 minut dla Egiptu, a Szoboszlai 360 minut dla reprezentacji Węgier.
Żaden z nich nie powinien wystąpić w czwartkowym meczu z Toulouse, mimo że zwycięstwo zapewniłoby Liverpoolowi awans do następnej rundy na dwie kolejki przed końcem fazy grupowej.
Terminarz po listopadowej przerwie reprezentacyjnej jest brutalny.
Liverpool ma do rozegrania 10 spotkań w ciągu 32 dni. Seria zacznie się od wyjazdu na Etihad 25 listopada i obejmuje mecze z Manchesterem United oraz Arsenalem.
W styczniu czeka nas noworoczny pojedynek z Newcastle i utrata Salaha oraz Wataru Endō ze względu na Puchar Narodów Afryki i Puchar Azji - te absencje mogą potrwać nawet do połowy lutego. Z pewnością pomogłoby, gdyby do tego czasu udało się postawić na nogi Robertsona, Thiago i Bajčeticia.
Widać więc, jak trudnym zadaniem jest utrzymywanie przez Kloppa równowagi w zespole mimo ciągłego stosowania rotacji.
James Pearce
Komentarze (4)
z Hendo i Fabinho nienadążającymi za grą??? chyba że chodzi mu o lata 18-22...
Wyobraziłem sobie tą naszą zeszłoroczną pomóc w składzie np. Fabinho/Hendo/Keita pożerającą rywali kontrpresingiem.
Na pewno rotację są konieczne, a do tego musi być dostępna cała kadra, wliczając w to młodziaków typu Doak (jego brak oznaczał konieczność gry Salahem). No i fajnie byłoby zobaczyć gotowych Stefana i Thiago do gry w LE.
Tak naprawdę, wykorzystujemy to co mamy plus sędzia nie daje du.. i odgwizduje karnego, wygrywamy 2;0 lub 3;0 i tyle w temacie.
Niestety takie mecze mogą i bedą się zdarzać, bo to jest sport, nie zawsze wszystko się będzie układać.
City też straciło punkty z Wilkami, trafił się gorszy dzień, słabsza skuteczność i tyle, a dla ekip, które walczą o utrzymanie to woda na młyn.