Liverpool a rywalizacja z City o mistrzostwo
Twierdza Anfield pozostaje niezdobyta.
Po dwóch miałkich wyjazdowych spotkaniach z Luton Town i Tuluzą Liverpool dał bardzo potrzebny pokaz siły w domowym starciu.
Brentofrd było dziewiątą kolejną drużyną, która w tym sezonie opuściła Anfield z niczym. Każda z tych drużyn została pokonana różnicą dwóch lub więcej bramek – takiej serii Liverpool nie miał od 1980 roku.
Jurgen Klopp żądał większego zaangażowania i został wysłuchany - znakiem czego był doskok Darwina Nuneza do Bryana Mbeumo przy wyraźnym zadowoleniu trybun.
Pozbawiony ośmiu kontuzjowanych lub zawieszonych zawodników Liverpool mógł być bezbronny, ale zwyczajnie nie dał sobie wejść na głowę i w ponurych warunkach pogodowych dał pokaz najwyższej jakości.
- Chłopcy zareagowali wspaniale - oceniał Klopp. - Zdobyliśmy przepiękne gole, to był najwyższej klasy występ przeciwko jednemu z najtrudniejszych rywali.
Było to doskonałe wejście w ostatnią w tym roku przerwę na reprezentacje, po której, 25 listopada, czeka nas wyśmienite starcie na Etihad.
Po okropnych męczarniach w tamtym sezonie, Liverpool wrócił na właściwe tory szybciej niż się spodziewano. Odradzająca się drużyna Kloppa przeskoczyła Tottenham Hotspur oraz Arsenal i znowu depcze po piętach Manchesterowi City, do którego traci jeden punkt.
Czy będą w stanie to utrzymać? Listopad to trochę za wcześnie, żeby mówić o szansach na tytuł, ale jest na czym budować.
- Nie zagraliśmy jeszcze idealnego futbolu, nie byliśmy nawet blisko, ale robimy swoje - powiedział Klopp.
- Musimy kontynuować rywalizację ze wszystkimi drużynami, a jeśli w marcu czy kwietniu nadal będziemy w tym miejscu, możemy zacząć rozmawiać. Do tego czasu musimy robić swoje w najtrudniejszej lidze świata.
Liverpoolowi na pewno nie zabraknie siły ognia. Kwintet złożony z Mohameda Salaha (12 bramek), Diogo Joty (8), Nuneza (7), Luisa Diaza (4) i Cody'ego Gakpo (4) zgromadził już 35 bramek we wszystkich rozgrywkach.
Choć Nunez nie wpisał się na listę strzelców w meczu przeciw Brentford, a dwie jego bramki nie zostały uznane, doskonale sobie radził w środku linii ataku. Czasem jego wykończenie może zawodzić, ale bez wątpliwości poczynił duże postępy w grze z piłką i bez niej.
- Darwin wyjątkowo sklejał naszą grę - stwierdził Klopp, który występ Urugwajczyka ocenił jako "szalony".
Nunez zaliczył asystę przy bramce Salaha, który stał się pierwszym zawodnikiem w historii klubu, zdobywającym gola w sześciu pierwszych domowych meczach sezonu ligowego. Kwitnąca współpraca między nimi – wszystkie dziewięć asyst Urugwajczyka w klubie miało miejsce przy bramkach Egipcjanina – dobrze wróży na przyszłość.
Po tym, jak Salah w drugiej połowie dołożył swojego drugiego gola, zdobywając tym samym 17 bramek w swoich ostatnich 15 ligowych występach na Anfield, Jota dobił Brentford mocnym uderzeniem ze skraju pola karnego. Nieco umknęło uwadze, że Portugalczyk trafił do siatki w siedmiu ze swoich ostatnich 11 występów, mimo że od pierwszej minuty rozpoczął tylko siedem z nich.
Jeśli chodzi o obronę, wracający Virgil van Dijk, który zagrał u boku Joela Matipa, pomógł podnieść jej poziom.
Kapitan Liverpoolu wygrał 10 z 12 pojedynków, 54 z 61 jego podań (89%) trafiło do adresata, wykonał cztery przechwyty, trzy odbiory i dwa bloki. Sprawiał wrażenie zdrowego i silnego, był gotowy do stawienia czoła wszystkim wyzwaniom na boisku. Matip, który przyczynił się do chaotycznego występu drużyny z Tuluzą, tym razem był zdecydowanie bardziej bojowy i pewny siebie.
Alisson wykonał kluczową interwencję przy strzale Mbeumo przy bezbramkowym wyniku i przez cały mecz nie zszedł poniżej swojego poziomu, gdy goście raz po raz zagrażali jego bramce przez stałe fragmenty gry. Brak Brazylijczyka nawet w top 10 bramkarzy nominowanych do nagrody imienia Jaszyna jest największym nieporozumieniem tego roku w kwestii nagród.
Wciąż pozostaje problem z obsadzeniem środka linii pomocy. Ze względu na zawieszenie Alexisa Mac Allistera Wataru Endo dopiero drugi raz rozpoczął ligowy mecz od czasu swojego transferu z Stuttgartu w sierpniu. Nie był to jednak dobry występ.
Japończyk wygrał zaledwie 3 z 14 pojedynków. Był spóźniony, popełnił cztery faule, a przez złe przyjęcie ratował się fatalnym zderzeniem z Christianem Norgaardem. Odetchnął z ulgą, gdy VAR zdecydował o nieprzyznawaniu mu czerwonej kartki.
O ile nic złego nie wydarzy się podczas meczów reprezentacji, prawdopodobnie to Mac Allister wystąpi jako szóstka w starciu na Etihad.
Od poprzedniego lata Liverpool cały czas łączony jest z Andre z Fluminense, choć osoby decyzyjne na Anfield odrzucają pomysł o sprowadzeniu go w styczniu. O ile nie dojdzie do zmiany na stanowiskach, będą naciskać na grę tym, co jest.
Lewa obrona również jest powodem do zmartwień z powodu kontuzji Andy'ego Robertsona, którego nie zobaczymy na boisku do stycznia. Po ciężkiej nocy w Lidze Europy Kostas Tsimikas musi czuć się dużo lepiej po zaliczeniu dwóch asyst w meczu z Brentford.
To jednak w defensywie Grek musi się poprawić. Jeśli Joe Gomez będzie zdrowy, to raczej on zagra z City. Ryan Gravenberch pewnie także wróci do linii pomocy.
Problemy z głębią składu najlepiej oddaje fakt, że Luiz Diaz był jedynym rezerwowym mającym więcej niż 20 lat. Nastoletni James McConnell zaliczył debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej, a 16-letni Trey Nyoni po raz pierwszy znalazł się w kadrze meczowej.
Liverpool będzie z pewnością potrzebował trochę szczęścia, by zostać w wysokiej dyspozycji, ponieważ trudno będzie sobie radzić z tyloma kontuzjami. Do tego dochodzi kwestia uporządkowania gry poza Anfield. Przy maksymalnej liczbie punktów u siebie (18/18) zdobyli zaledwie dziewięć z osiemnastu oczek w meczach wyjazdowych.
Na ich szczęście rywale również pokazali swoje słabości. Przed sierpniowym startem sezonu wskoczenie do top 4 było głównym celem. To starcie na Etihad powie nam o wiele więcej na temat referencji Liverpoolu i tego, czy są poważnymi kandydatami do walki o mistrzostwo.
James Pearce
Komentarze (24)
Tottenham jest na 4 a non stop prowadził, w tym sezonie jest tak "ciasno", że każdy z czołówki może wygrać ligę - patrząc na tę chwilę.
Szanse są,a to dla kibiców wielu drużyn tylko marzenie.
Nasi męczyli z Luton a wygrali z Wilkami którzy zabrali punkty City i Totom.
Myśle że to może być 1 z najciekawszych sezonów w historii ligi