Do kogo trafią dodatkowe miejsca w Lidze Mistrzów?
Jest takie powiedzenie, rozsławione przez byłego menedżera Liverpoolu Billa Shankly’ego, że ten kto jest drugi, ten nic nie zanczy.
Przeciwnie, Bill. Nie tylko drugie miejsce stało się ważne, ale także trzecie i czwarte.
A od końca tego sezonu możemy nawet zacząć uważać zajęcie piątego miejsca w 20-zespołowej Premier League za powód do świętowania.
W odnowionej Lidze Mistrzów jest miejsce dla większej liczby klubów na sezon 2024–2025 i kolejne lata, a to oznacza, że drzwi mogą się otworzyć dla piątej najlepszej drużyny angielskiej piłki nożnej i zarobienia ogromnych pieniędzy poprzez nieoczekiwane zyski finansowe.
Jednak aby Premier League mogła zdobyć to dodatkowe miejsce, osiem angielskich klubów rywalizujących obecnie w trzech rozgrywkach UEFA musi stawić czoła rywalom z kontynentu.
„The Athletic” analizuje, kto prawdopodobnie podważy roszczenia Premier League dotyczące piątego złotego biletu…
Czym będzie się różnić Liga Mistrzów w sezonie 2024–25?
Większe jest lepsze. Tak przynajmniej zdecydowała UEFA w zeszłym roku.
Zniknęły 32 kluby podzielone na osiem czterozespołowych grup, które od lat obserwowaliśmy w Lidze Mistrzów. Zostały one zastąpione przez jednego wielkiego potwora, jakim jest liga składająca się z 36 drużyn. Złożoność tego formatu najlepiej opisać szczegółowo w innym miejscu, ale w tak zwanym modelu szwajcarskim osiem najlepszych drużyn automatycznie zakwalifikuje się do najlepszej szesnastki, a dołączy do nich kolejna ósemka, która zwycięży barażowy dwumecz.
Dzięki zmienionej strukturze łączna liczba meczów Ligi Mistrzów w sezonie wzrośnie z obecnych 125 do 189. Kluczem do osiągnięcia tego będzie dołączenie dodatkowych czterech klubów.
Oprócz tradycyjnej możliwości wejścia przez zajęcie odpowiedniego miejsca w ligach krajowych i poprzez wygranie Ligi Mistrzów lub Ligi Europy, do zdobycia będą kolejne cztery miejsca; jeden poprzez trzecie miejsce w kraju, który zajmuje piąte miejsce w rankingu UEFA (obecnie jest to Francja); jeden dla mistrza kraju, który przebrnie przez kwalifikacje; oraz dwa dla krajów, które w poprzednim sezonie osiągnęły najlepsze zbiorowe występy swoich klubów w europejskich rozgrywkach.
Te ostatnie to - jak nazywa je UEFA - „miejsca za dobre występy” i to są to właśnie te miejsca, które mogą oznaczać, że piąte miejsce w Premier League w tym sezonie – lub włoskiej Serie A, hiszpańskiej La Liga czy niemieckiej Bundeslidze – wystarczyłoby, aby zakwalifikować się do Ligi Mistrzów w sezonie 2024–25.
I tu sprawa staje się nieco skomplikowana.
W każdym sezonie wszystkie kraje UEFA otrzymają ocenę na podstawie łącznego współczynnika swoich klubów, przy czym łączna zgromadzona liczba punktów zostanie podzielona przez liczbę uczestniczących drużyn, aby uniknąć corocznego pojawiania się tych samych krajów na szczycie listy.
Dwa najlepsze kraje otrzymają wówczas dodatkowe miejsca w Lidze Mistrzów.
Porozmawiajmy o współczynnikach...
Nie powiedział nikt nigdy.
W ten dziwaczny sposób UEFA ocenia występy poszczególnych krajów i klubów biorących udział w trzech europejskich pucharach.
Im lepiej sobie w nich poradzisz, tym więcej punktów otrzymasz - dwa za zwycięstwo w Lidze Mistrzów, jeden za remis i żadnego za porażkę. Cztery dodatkowe punkty przyznawane są za zakwalifikowanie się do fazy grupowej, a kolejne za wyjście z grupy. Na przykład Manchester City w zeszłym sezonie zdobył pokaźne 33 punkty.
Jednakże współczynnik danego kraju oblicza się na podstawie średniej wyników jego klubów. Obejmuje to także przygody w Lidze Europy i Lidze Konferencji Europy, chociaż w tych rozgrywkach jest mniej punktów do zaoferowania.
Jeden klub wygrywający Ligę Mistrzów nie gwarantowałby wysokiego współczynnika kraju, gdyby wszyscy inni z tego kraju odpadli na wczesnych etapach europejskich rozgrywek. Wszystkie punkty zdobyte w trzech rozgrywkach UEFA są sumowane, a następnie dzielone przez liczbę klubów z danego kraju biorącego udział w rozgrywkach.
Wszelkie roczne powodzenia danych krajów były tradycyjnie eliminowane przez UEFA, oceniającą wszystkie współczynniki na przestrzeni pięciu lat.
Na przykład Holandia w sezonie 2021–2022 uzyskała wyższy współczynnik niż Hiszpania, ale w ciągu pięciu lat nadal pozostaje w tyle za czterema czołowymi ligami ze znaczną przewagą. Tym samym Anglia, Hiszpania, Niemcy i Włochy otrzymały cztery miejsca w Lidze Mistrzów – nagrodę za osiągnięcia swoich klubów w poprzednich pięciu sezonach.
Największe ligi będą nadal korzystać z tych przywilejów w latach 2024–2025 i później, ale miejsca w europejskich pucharach są bardziej dynamiczne, ponieważ w ich przypadku uwzględniane są tylko osiągnięcia z jednego sezonu.
Czy zatem piąte miejsce w Premier League wystarczy, aby w sezonie 2024–2025 grać w Lidze Mistrzów?
Niestety, nikt z nas nie jest jeszcze w stanie odpowiedzieć. Dopiero wydarzenia, które będą miały miejsce w nadchodzących tygodniach i miesiącach, mogą nam to powiedzieć z całą pewnością, ale można śmiało powiedzieć, że jest na to duża szansa. Historia może nam wiele powiedzieć.
Według wskaźników UEFA, w sześciu z ostatnich siedmiu sezonów roczne osiągnięcia angielskich klubów w Europie dawały im pierwsze lub drugie miejsce pod względem najlepszego wyniku. Jedynie w pandemicznym sezonie 2019–2020 Anglia uplasowała się tuż za Hiszpanią i Niemcami.
Jednak to los ośmiu klubów rywalizujących obecnie w Europie – Manchesteru City, Arsenalu, Manchesteru United, Newcastle United, West Hamu United, Liverpoolu, Brighton & Hove Albion i Aston Villi – jest czynnikiem decydującym.
Jeśli City zdoła obronić Ligę Mistrzów, a angielski klub odniesie sukcesy w Lidze Europy lub Lidze Konferencji Europy, tak jak miało to miejsce, gdy West Ham wygrał tę ostatnią w zeszłym sezonie, wówczas bezpieczne będzie założenie, że piąty zespół Premier League zagra za rok w Lidze Mistrzów. Punkty zgromadzone podczas tych europejskich przygód prawie na pewno wystarczą.
Jednak każdy sukces może zostać zniweczony przez niepowodzenia innych.
Jeśli Liverpool, Brighton, West Ham czy Villa nie byłyby w stanie wyjść ze swoich grup (co jest znacznie mniej prawdopodobne po tegotygodniowych wynikach czwartej z sześciu kolejek) lub odpadłyby na początku fazy pucharowej, wówczas współczynnik Anglii zostanie odpowiednio obniżony.
Istnieje również prawdopodobieństwo, że Manchester United lub Newcastle – a być może jeden i drugi zespół – nie tylko odpadną z Ligi Mistrzów po fazie grupowej, ale stracą szansę na zdobycie punktów w fazie pucharowej Ligi Europy, zajmując ostatnie miejsce, a nie trzecie miejsce.
W przypadku Newcastle mogłoby okazać się to jeszcze gorsze, gdyby AC Milan i Borussia Dortmund osiągnęły dobre wyniki w fazie pucharowej, ponieważ Włochy i Niemcy są zazwyczaj dwoma rywalami Anglii w tabelach współczynników.
To wszystko wprowadza nas w nową erę: klubu kibicującego krajowemu rywalowi.
Istnieje niewielka perspektywa, że jeden klub będzie czekał na wyniki ostatnich rund europejskiej kampanii, aby dowiedzieć się, czy w następnym sezonie będzie grać w Lidze Mistrzów.
Czy Manchester United może zakończyć sezon wiedząc, że ich kwalifikacje zależą od dotarcia Manchesteru City lub Liverpoolu do europejskiego finału? Nieprawdopodobne, ale nie niemożliwe.
Z kim, jeśli w ogóle w ogóle, może przegrać Premier League?
To dopiero początek, ale inne kraje okazały się w tym sezonie bardziej produktywne w fazie grupowej w rozgrywkach UEFA.
Włoskie kluby dobrze radziły sobie w Lidze Mistrzów, a zwycięstwo Mediolanu nad Paris Saint-Germain w środku tygodnia zwiększa szanse wszystkich czterech klubów Serie A na awans do najlepszej szesnastki. Atalanta, Roma i Fiorentina również są na dobrej drodze, aby awansować do faz pucharowych pozostałych rozgrywek pod egidą UEFA.
Niemcy nie będą mieli pełnego składu swoich reprezentantów w fazie pucharowej Ligi Mistrzów po fatalnej kampanii Unionu Berlin, ale do Bayernu Monachium i RB Lipsk może teraz w 1/8 finału dołączyć Dortmund. Bayer Leverkusen, Freiburg i Eintracht Frankfurt najprawdopodobniej również awasują ze swoich grup Ligi Europy i Ligi Konferencji.
Model Opty nadal zakłada, że Premier League ma 77% szans na zdobycie jednego z dodatkowych miejsc, ale wyniki z tego tygodnia pokazały, że Bundesliga i Serie A zmniejszyły różnicę. Dodaje to kolejną warstwę do spotkania Newcastle u siebie z Milanem, które odbędzie się 13 grudnia i pokazuje, jak szkodliwe mogą okazać się dwie porażki z Dortmundem nie tylko dla nich, ale także innych klubów Premier League.
Kluczem dla Premier League jest to, że wszystkie osiem drużyn wciąż ma szasnę na wyjście z grupy.
Tego samego nie można powiedzieć o La Liga, której reprezentant - Osasuna - odpadł w letnich rundach kwalifikacyjnych do Ligi Konferencji, ani o holenderskiej Eredivisie, gdzie FC Twente zostało wyeliminowane z tych samych rozgrywek w tej samej fazie eliminacji. Im wcześniej odpadają drużyny z danego kraju, tym bardziej boli to średnią.
W Europie krajem, który zaskoczył w pierwszych tygodniach rozgrywek fazy grupowej była Turcja, która w pewnym momencie zajmowała pierwsze miejsca na liście punktów zgromadzonych w tym sezonie, dzięki formie Fenerbahce w Lidze Konferencji i gromadzeniu punktów przez Galatasaray w Lidze Mistrzów.
Ich dorobek przed czwartą kolejką był znacznie mniejszy niż Anglii, ale uznano go za lepszy ze względu na fakt, że w tym sezonie tylko cztery tureckie kluby rywalizują w Europie. Biorąc pod uwagę, że Galatasaray stoi teraz przed szansą zakwalifikowania się do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, a Besiktas nie przejdzie przez grupę Ligi Konferencji, nie należy oczekiwać, że forma Turcji się utrzyma.
I to ostatecznie wskazuje na to, że Premier League najprawdopodobniej zdobędzie dodatkowe miejsce w Lidze Mistrzów dla drużyny, która zajmie piąte miejsce.
Angielskie kluby, których liderem obecnie jest City, są na najlepszej drodze do zajęcia pierwszego miejsca w Europie.
Philip Buckingham
Komentarze (6)
Poza tym akurat dla bramkarza występ nie jest aż tak męczący jak dla zawodnika z pola, ja bym chciał, żeby nasi pozostali Latynosi nie grali zbyt wiele.
ale bardziej chodzi o samą podróż, wyczerpującą, a nie minuty na boisku, czy też pozycję zawodnika