Gładkie zwycięstwo na Anfield!
Liverpool spokojnie poradził sobie ze znacznie niżej notowanym rywalem, zdobywając 4 bramki i zachowując przy tym czyste konto. Dzięki czemu drużyna ma zapewnione zwycięstwo w grupie i automatyczny awans do 1/8 finału LE.
Spotkanie od początku toczyło się w niezłym tempie. Obie drużyny grały otwartą piłkę. Jednak otwarta postawa LASK-u na Anfield nie mogła skończyć się dla nich dobrze. W 12. minucie Liverpool rozegrał ładną akcję zespołową, podczas której dośrodkowanie Joe Gomeza wykończył głową Luis Diaz. Następnie w 16. minucie Diaz był bohaterem kolejnej akcji, która zakończyła się golem Gakpo po podaniu Salaha.
W 32 minucie świetnym uderzeniem z lewej nogi popisał się Kostas Tsimikas, jednak piłka wylądowała na poprzeczce. W 40 minucie chyba nie chcąc być gorszym od swojego kolegi z drugiej flanki Joe Gomez wykonał ładny rajd zakończony soczystym, minimalnie niecelnym uderzeniem z dystansu.
W 50 minucie Cody Gakpo był nieprzepisowo zatrzymywany przez golkipera austriackiej drużyny. Sędzia bez wahania wskazał na wapno. Jedenastkę zamienił na bramkę pewnym strzałem przy słupku Mo Salah. W 54. minucie blisko drugiej bramki był Gakpo, jednak jego mocny strzał wylądował na słupku bramki bronionej przez Lawala. W 59.minucie bliski szczęścia z bliskiej odległości był Darwin Núñez, jednak przy jego uderzeniu popisał się świetnym refleksem austriacki bramkarz.
W 84 minucie bardzo dobrą interwencją popisał się Kelleher, pieczętując swój dobry występ, jednak potencjalna bramka gości i tak by nie została uznana, gdyż aż 3 zawodników LASK znajdowało się na spalonym.
W drugiej minucie doliczonego czasu Gakpo pewnym strzałem ustalił wynik meczu po podaniu Trenta Alexandra Arnolda. Przy głośnym akompaniamencie kibiców gości, którzy byli tego wieczora dominującym głosem na Anfield.
Składy:
Liverpool: Kelleher, Gomez, Konaté (56' Alexander-Arnold), Quansah, Tsimikas (82' Chambers), Endō, Gravenberch (82' Bradley), Elliott, Diaz (56' Núñez), Salah (56' Jones), Gakpo
LASK Linz: Lawal, Ziereis, Andrade, Tolovierov (61' Havel), Stojkovic (61' Flecker), Horvath, Ljubic (61' Mustapha, 75'Kone), Bello (61' Renner), Zulj, Usor, Ljubicic.
Komentarze (86)
Darwin w przerwie za Salaha, żeby nie przemeczać organizmów
Ale widać że plan jest zagrać na pełnej od początku, szybko uzyskać bezpieczną przewagę i wtedy można zrobić zmiany nawet w przerwie.
Sędzia mógłby jakąś żółtą dać Austriakom na otrzeźwienie bo trochę za często faulują, boję się o jakąś kontuzję.
Tsimikas zamyka mordy hejterom po tej pierwszej połowie. Gra praktycznie na poziomie Robertsona i to w formie. Ach, gdyby tylko ta brameczka siadła zamiast poprzeczki. To tylko pokazuje jak ważna jest regularna gra, bo Grek z każdym meczem gra coraz lepiej.
Tak samo będzie z jechanym od jakiegoś czasu Kelleherem i on i Tsimikas to dobrzy zawodnicy. To, ze byli nieco zardzewiali bez gry jest normalne. Umiejetności mają. Każdy kibic Liverpoolu który ma przynajmniej 2 sezony na karku to wie - Kelleher pokazał to w pucharach 2 lata temu.
Mi się podoba doping taki jak na Anfield, gdzie kibice żyją meczem i adekwatnie reagują, wtedy odczuwa się takie spotkanie kilka razy bardziej i jest to jeden z powodów dla których kocham oglądać mecze na Anfield.
A to monotonne darcie mordy które dzisiaj zaprezentowali Austriacy to tylko irytująco w uszach świdruje, i nie mówię tu dlatego że przekrzykiwali naszych, kompletnie mnie to nie boli, tylko po prostu nieprzyjemnie się tego słucha.
Ot moja opinia :)