Gakpo wraca do formy
W końcówce sezonu 2022/23 Cody Gakpo był ważną częścią odrodzenia Liverpoolu, jednak w obecnej kampanii jego wpływ jest nieco ograniczony.
Zmieniła się preferowana przez Jürgena Kloppa linia ataku, coraz więcej zaufania otrzymuje od menedżera Darwin Núñez.
Wcześniej Klopp stawiał na formację, w której Gakpo pełnił rolę fałszywej dziewiątki, aktualnie jednak w obliczu ważnych spotkań częściej korzysta z szybkości i siły urugwajskiego napastnika, którego praca na boisku bez piłki przy nodze znacznie się poprawiła.
W trakcie zremisowanego 1:1 starcia z Manchesterem City na Etihad Gakpo po raz piąty w tym sezonie w rozgrywkach Premier League wszedł na murawę z ławki rezerwowych.
W połowie ze swoich sześciu ligowych startów w kampanii 2023/24 zagrał w dostosowanej do siebie roli w środku pola, stało się tak ze względu na ograniczone możliwości Kloppa w tej formacji.
Reprezentant Holandii, którego rytm meczowy został zaburzony na miesiąc przez uraz kolana w wyjazdowym spotkaniu z Tottenhamem we wrześniu, był także wykorzystywany w roli lewego skrzydłowego. Taka wszechstronność może być atutem, ale bywa też wadą w sytuacji, kiedy zamiast wykuć sobie własną niszę na boisku jest się przerzucanym z pozycji na pozycję, aby załatać dziury.
Gakpo nie przejmuje się okolicznościami. Jeśli chodzi o jego podejście i etykę pracy, jest marzeniem menedżera. Sam podkreśla, że wiara chrześcijańska pozwala mu radzić sobie z presją i wymaganiami w Premier League. Codziennie czyta Biblię, a część letniego urlopu spędza na charytatywnej pracy ze swoim ojcem Johnnym w Togo. Jest bezinteresownym graczem zespołowym, jednak aspiruje, aby być kimś więcej niż tylko zmiennikiem z najwyższej półki.
Spośród wszystkich zawodników ofensywnych w ekipie Kloppa Gakpo w tym sezonie przyciąga najmniej uwagi, postanowił to jednak zmienić w ostatnim starciu z austriacką drużyną LASK. W tym spotkaniu wrócił do roli w środku ataku, która była jego pozycją po wartym 37 milionów funtów transferze z PSV Eindhoven w styczniu.
W wygranym 4:0 meczu na Anfield strzelił dwa gole, dzięki czemu zespół zapewnił sobie pierwsze miejsce w grupie E Ligi Europy. Jednocześnie był to też pierwszy raz, kiedy Gakpo strzelił więcej niż jednego gola w barwach Liverpoolu od czasu marcowej wygranej 7:0 z Manchesterem United.
W trakcie wieczoru wypełnionego pozytywami to właśnie rozkwit Gakpo jest prawdopodobnie najważniejszy w obliczu kontuzji uda Diogo Joty, w bardzo pracowitym grudniu inni będą musieli stanąć na wysokości zadania, aby go zastąpić.
24-latek nie strzelił bramki na Anfield od czasu spotkania z Leicester City w Pucharze Ligi we wrześniu, swoje oczekiwanie zakończył poprzez wykorzystanie dogrania Mohameda Salaha. Wcześniej wynik meczu otworzył Luis Díaz.
Dowodem na upartość Gakpo był sposób, w jaki wywalczył rzut karny na początku drugiej połowy spotkania, dzięki któremu Salah strzelił swojego 199. gola dla klubu.
Po niecelnym podaniu postanowił gonić za piłką, dopadł do niej jako pierwszy, a następnie został podcięty przez interweniującego bramkarza rywali, Tobiasa Lawala.
Gakpo zdołał jeszcze obić słupek bramki przeciwników po kolejnym rajdzie do przodu zanim w doliczonym czasie gry zanotował swoje drugie trafienie, tym razem wykorzystując podanie Trenta Alexandra-Arnolda. Bardzo przekonywujące było jego mierzone uderzenie prawą nogą.
- Mogłem strzelić więcej bramek, ale to dobre zwycięstwo - powiedział Gakpo. - Biorąc pod uwagę jakość naszego zespołu powinniśmy wygrać tę grupę. Musimy wciąż przeć do przodu, mamy ambitne cele na ten sezon.
W tym spotkaniu Holender oddał sześć strzałów (w tym trzy celne), 29 z 33 jego podań trafiło do adresata (skuteczność 88%), wygrał też 6 z 9 pojedynków (67%).
Warto podkreślić, że Salah (13), Jota (8), Núñez (7), Gakpo (6) i Díaz (5) strzelili łącznie 39 z 49 goli dla Liverpoolu w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach.
Liverpool ma pięciu zawodników z minimum pięcioma golami na koncie już na początku grudnia po raz pierwszy od sezonu 1992/93, kiedy tej sztuki dokonali Ian Rush, Don Hutchison, Steve McManaman, Ronny Rosenthal oraz Mark Walters.
Zawodnicy Kloppa wygrali wszystkie 10 dotychczasowych meczów na własnym obiekcie łącznym wynikiem 31:4. Jedyne, co mogło w ostatnim starciu frustrować menedżera to fakt, że Liverpool nie był bardziej bezlitosny.
Zespół w drugiej połowie nieco spuścił z tonu, za co mógł zostać ukarany gdyby nie heroiczne obrony Jarella Quansaha i Caoimhina Kellehera.
Kelleher nie mógł znaleźć lepszego momentu do pokazania swoich umiejętności, ponieważ utrzyma miejsce w wyjściowej jedenastce na najbliższe spotkania w Premier League - Alisson z powodu urazu będzie musiał pauzować minimum dwa tygodnie.
- Cieszę się, że mogłem kilka razy zainterweniować i pomóc drużynie - powiedział Kelleher. - Po to właśnie trenuję, żeby zawsze być gotowym, kiedy coś stanie się Aliemu.
- Uważam, że znakomicie zagraliśmy w ataku i mogliśmy strzelić więcej bramek. Zdobyliśmy 4, stworzyliśmy sobie jeszcze więcej okazji. Całe szczęście mamy sporo opcji ofensywnych, wszyscy zawodnicy potrafią strzelać gole.
Kolejnym pozytywem dla Liverpoolu było wejście na boisko Conora Bradleya, który dostał swoją pierwszą szansę w seniorskiej drużynie The Reds od stycznia 2022 roku, w międzyczasie zmagał się z kontuzją pleców.
Za dwa tygodnie Liverpool rozegra swój ostatni mecz w fazie grupowej Ligi Europy z Unionem Saint-Gilloise w Brukseli, jednak ten mecz nie będzie miał wpływu na pozycję angielskiej ekipy w tabeli, więc Klopp będzie mógł dać odpocząć swoim gwiazdorom i eksperymentować.
Awans do 1/8 finału rozgrywek oznacza, że The Reds po raz kolejny zagrają w Europie dopiero w marcu. Do tego czasu będą musieli zrobić wszystko, aby utrzymać się w wyścigu o krajowe trofea.
Ich szanse na pewno wzrosną, jeśli Gakpo w dalszym ciągu będzie prezentował się dobrze, brał na siebie odpowiedzialność i wywiązywał się ze swoich zadań w taki sposób.
Komentarze (0)