Konferencja prasowa Jürgen Kloppa przed Fulham
Jürgen Klopp chce, aby Liverpool ponownie był niezwykle wymagającym przeciwnikiem, gdy Fulham odwiedzi w niedzielę Anfield. Spotkanie odbędzie się w ramach 14. kolejki Premier League.
The Reds zanotowali 10. z rzędu wygraną na własnym stadionie po wczorajszym meczu w Lidze Europy z LASK Linz.
Piłkarze z czerwonej części Liverpoolu nie mają jednak czasu na odpoczynek. Szybko muszą skoncentrować się na najbliższym spotkaniu ligowym z Fulham. Klopp zapowiedział starcie o godzinie 15:00 na przedmeczowej konferencji prasowej.
Menedżer omówił między innymi formę swojej drużyny, przedstawił czego spodziewa się po przeciwniku oraz opisał wiarę w bramkarza Caoimhina Kellehera.
O powodach dobrych wyników Liverpoolu na Anfield...
Granie u siebie zawsze nam się podobało, również w naszych złych okresach! To nasz dom i musi - musi, musi, musi być - trudnym miejscem. To naprawdę musi być koszmar dla rywali. To właśnie próbowaliśmy zrobić. Nie zawsze się udawało, ale kiedy nasi kibice się do tego przykładają, robi to ogromną różnicę. Tak właśnie jest.
To zawsze była sytuacja, w której musieliśmy dawać z siebie wszystko na boisku. Rzadko zdarzało się, że atmosfera nie była świetna, a my i tak zagraliśmy super mecz. Uważam, że moją najlepszą umiejętnością jest to, że w ogóle nie czuję zwycięskich pass. Po prostu tego nie czuję. Kiedy ktoś mi o tym przypomina to nie mam pojęcia, ponieważ następny mecz jest tak ważny, tak inny i tak bardzo trudny.
Co sądzi o Fulham w tym sezonie...
Nie zrobiliśmy jeszcze analizy spotkania, ale widziałem ostatni mecz i to co zobaczyłem jest naprawdę pozytywne. Musimy się upewnić, że wykorzystamy maksymalnie czas, który mamy, aby się odpowiednio przygotować. Poza tym uważam, że Marco jest bardzo dobrym trenerem, wykonuje świetną robotę w tej silnej lidze. Nie powiedziałbym, że w zeszłym roku osiągnęli ponadprzeciętne wyniki, po prostu radzili sobie dobrze.
To naprawdę dobra drużyna. Jak zagrają w niedziele? Nie wiem. Na środku ataku może wystąpić Raul Jimenez lub Carlos Vinicius, a na skrzydle mają jednego z najlepszych graczy, jakich kiedykolwiek widziała Premier League czyli Williana. Mają w składzie również Pereirę. To po prostu dobra drużyna, dobrze poukładana i to czyni ją wyjątkową.
O tym czy Kelleher jest gotowy na bycie numerem 1...
Tak, bez wątpienia. Widzimy go codziennie na treningach. To wyjątkowy talent. Może nie wymieniamy jego nazwiska wystarczająco często, ale to zasługa Johna Achterberga. Od pierwszego dnia powtarzał mi, że to będzie nasz wychowanek, któremu się uda.
O kolejnym wyzwaniu Kellehera na tym etapie jego kariery...
Ogólnie jest skupioną osobą. Nie zobaczysz go w barze świętującego czyste konto [przeciwko LASK]! To nie jest problem. Caoimhin jest na to przygotowany. Oczywiście rozmawialiśmy o tym latem, ale dopóki nie znajdziemy rozwiązania, nie możemy wypożyczać zawodników. Jest wychowankiem, więc musimy się upewnić że robimy to, co najlepsze dla Liverpoolu. Ufam mu.
O tym, czy ma przed sobą trudną decyzję dotyczącą wyboru między Darwinem Nunezem, a Codym Gakpo...
Nie o to chodzi. Chłopcy nie muszą mnie przekonywać w meczach. To jest mój skład, to jest moja drużyna i oni grają. Zbliża się najbardziej intensywny okres w światowej piłce nożnej. Doświadcza tego większość zespołów. Wszyscy więc zagrają. Nie mamy już Diogo, a to nie jest pomocne. Musimy rozdzielić minuty pomiędzy poszczególnych zawodników. Nie zawsze będzie to 90 minut. Tak to już jest.
Darwin jest w formie, co jest dla nas bardzo ważne. To, że nie zagrał w czwartek w podstawowym składzie nie oznacza niczego złego. Cody strzelił dwa gole, fantastycznie! Czy to oznacza, że musi zagrać w kolejnych pięciu meczach z rzędu? Inni zawodnicy też zdobywają bramki. Nie o to chodzi i Cody nie oczekuje tego teraz ode mnie. Muszą zdobywać punkty, taka jest ich praca.
O powrocie do zdrowia Thiago Alcantary...
Nic się nie zmieniło. Powiedzieliśmy, że potrzebuje czasu. Nie ma w tym nic trudnego. Widzimy go każdego dnia i nadal jest fantastycznym facetem, który ciężko pracuje, aby wrócić. To wszystko.
O napiętym kalendarzu, który nadchodzi wielkimi krokami...
Nie jestem pewien, czy będziemy rotować cały czas. Nie wiem, zobaczymy - zależy, kto będzie dostępny. W czwartek mogliśmy to zrobić. Kiedy przegrywasz na przykład w Tuluzie, a potem ludzie mówią ci: "Za dużo zmian", "Brak rytmu", sam tak myślę. Kiedy zobaczyłem mecz, pomyślałem: "Czy to była dobra decyzja?". Problem w tym, że to już się stało. Musimy z tego korzystać tak długo, jak się da. Nie wiem jednak, czy nam się to uda. Widziałeś Newcastle grające w Lidze Mistrzów, dwóch bramkarzy, trzech dzieciaków na ławce i środkowy obrońca, Paul Dummett. To naprawdę trudne.
Komentarze (2)