Klopp o rollercoasterze z Fulham
Trent Alexander-Arnold strzelił zwycięskiego gola w 88. minucie szalonego spotkania z Fulham, który ostatecznie zapewnił Liverpoolowi ważne trzy punkty!
Goście prowadzili 3:2 na 10 minut przed końcem meczu Premier League po strzale głową Bobby'ego De Cordova-Reida, zanim Wataru Endo i Alexander-Arnold rozstrzygnęli losy spotkania.
Podopieczni Kloppa otworzyli wynik meczu, po genialnym rzucie wolnym Alexandra-Arnolda. Chwilę później Fulham doprowadziło do szybkiego wyrównania za sprawą Harry'ego Wilsona.
Rewelacyjne trafienie Alexisa Mac Allistera przywróciło prowadzenie Liverpoolu, ale jeszcze przed przerwą ponownie zostali zepchnięci na dalszy plan, gdy Kenny Tete z bliskiej odległości doprowadził do zakończenia pierwszej połowy wynikiem 2:2.
Zapraszamy do zapoznania się z podsumowaniem pomeczowej konferencji prasowej Kloppa...
O jego reakcji na wynik i dramatyczną końcówkę...
Uczucie po meczu było wyjątkowe, szczerze mówiąc. W trakcie meczu momentami było nieco inaczej. Powiedziałem chłopakom po spotkaniu, że gra potoczyła się tak, jak widzieliśmy, ponieważ byliśmy trochę głupi. Byliśmy naprawdę silni, zaczęliśmy naprawdę dobrze, bardzo mi się to podobało, strzeliliśmy bramkę. Potem wciąż graliśmy, ale obrona nie była już tak dobra. Przy pierwszym golu straconym mogliśmy odzyskać piłkę wysoko na boisku, ale tego nie zrobiliśmy. Mieli kontratak, kiedy strzelili pierwszą bramkę - Harry [Wilson] - a potem drugą, rzut rożny, który nigdy nie powinien się zdarzyć. Powinniśmy byli obronić rzut rożny, ale przede wszystkim nigdy nie powinno do niego dojść. Dostali kolejny rzut rożny w podobnej sytuacji i ponownie zdobyli bramkę, ale tym razem nie została ona uznana. Dlatego powiedziałem chłopakom w przerwie, że ten wynik [2-2] jest zasłużony i nie powinniśmy byli do tego dopuścić.
Wychodząc [na drugą połowę] Fulham było oczywiście teraz innym przeciwnikiem, ponieważ zdawali sobie sprawę, że dziś los nam nie sprzyja, ale my wciąż mieliśmy swoje momenty. Mieliśmy pecha z Darwinem, poprzeczką i innymi sytuacjami, w których mogliśmy strzelić gola. Następnie strzelili bramkę na 3:2 i trzeba przyznać, że nie była ona całkowicie zasłużona. Piłka nożna czasami taka jest. Nie mieli 20 szans, ale mieli ich wystarczająco dużo i byli dość precyzyjni. Przegrywaliśmy 3:2, a potem oczywiście rozpoczął się okres finałowy. Podobał mi się sposób, w jaki graliśmy. Kilka razy zmieniliśmy system i to się sprawdziło. Nie zawsze tak jest, ale dzisiaj się udało. Potem w intensywnym, gorączkowym okresie mamy zupełnie spokojną sytuację - piłka do Mo, Mo do Wata i Wata strzela w daleki róg, zupełnie swobodnie. Wcześniej nie zdarzyło się to ani razu.
Tak więc 3-3, a potem oczywiście wszyscy widzieli, że chłopcy chcieli więcej, a ponieważ mieliśmy dziś trochę szczęścia, udało nam się to osiągnąć. Powiedziałbym, że to wspaniałe doświadczenie. Każdy, kto tu był, nie sądzę, by ktokolwiek pomyślał przed meczem Liverpool v Fulham, że będzie to mecz, którego nigdy w życiu nie zapomnisz, ale nie ma za co. Ktokolwiek tu dziś był, nigdy tego nie zapomni.
Co do jakości czterech goli Liverpoolu...
Widziałem kilka meczów, ale nigdy nie widziałem meczu z taką ilością "screamerów", jeśli mam być szczery. To był kapitalny pojedynek. Rzut wolny Trenta, niewiarygodne. Macca przed meczem, widać było, że jego stopa jest dziś ułożona. Na rozgrzewce naprawdę dobrze wychodziły mu strzały, pomyślałem: "Wow, powinieneś lepiej spróbować!", a on najwyraźniej myślał tak samo. Wataru był po prostu bardzo ważny; wszedł i to było naprawdę świetne, naprawdę świetny występ. Wygrywał decydujące pojedynki, świetnie podawał, bramka na najwyższym poziomie. A potem Trent dołożył dublet. Szczerze mówiąc, z jakiegoś powodu nie widziałem, jak piłka wpada do bramki, prawdopodobnie obracałem się w tym momencie lub cokolwiek innego. Wszystkie te gole były wyjątkowe.
Co do Alexandra-Arnolda...
Nie jestem pewien, czy muszę cokolwiek mówić na ten temat. Nikt nie ma wątpliwości, jak wysoko oceniam Trenta. Gra tutaj, odkąd tu jestem - oczywiście dłużej, ale w pierwszej drużynie w zasadzie odkąd tu jestem. Jego rozwój jest szalony. Jego umiejętności strzeleckie znaliśmy już wcześniej. Myślę, że już jakiś czas temu strzelił bramkę z rzutu wolnego, więc nie byłoby źle, gdyby mógł to robić częściej, ale do tego potrzebujemy wywalczać więcej fauli ze strefy przed polem karnym. Bardzo często znajdował się w półprzestrzeni w środku i tworzył opcje. Był prawdziwym liderem na boisku - to było najważniejsze.
O szczegółach taktycznych...
Ponownie, ta gra dla szóstki, gdy nie byliśmy zbyt zgrani, mi się nie podobała. Nie podobało mi się, jak broniliśmy z pierwszej linii, szczerze mówiąc, cofając się. Nasz pressing w defensywie nie był wybitny w pierwszej połowie – to sprawia, że jest to naprawdę intensywne dla wszystkich pomocników, ale zwłaszcza dla szóstki. Zmieniliśmy wtedy także pozycję, potrzebowaliśmy szerokości, potrzebowaliśmy ponownie skrzydła, ponieważ to nie sprawdziło się zbyt dobrze. Wiele razy działało bardzo dobrze, ale są dni, kiedy to się nie udaje. Kiedy widzisz, że Mo dostaje piłkę, a w pierwszej połowie było naprawdę dobrze. Wtedy Dom mógł przegrać piłkę, a potem docieramy tam na bardzo ważny obszar. Teraz mieliśmy Joe w tej roli, co naprawdę pomogło, a potem mieliśmy oczywiście dwóch pomocników, podwójną szóstkę – graliśmy z Ryanem i Trentem obok siebie. Ale Joe w posiadaniu najpierw szedł do środka, a potem przy kolejnej zmianie zostawał na szerokości.
O tym, co zwycięstwo może zrobić podczas pracowitego okresu...
Powiem ci w środę, że nie wiem. Oczywiście o wiele lepiej jest wygrać mecz i przejść do następnego spotkania. To przyspiesza regenerację, ale straciliśmy dziś Joela. Oczywiście nie mamy jeszcze zdjęć, nie mamy jeszcze skanu, ale po tym, co słyszysz i widzisz, nie będzie to krótkie - pechowe. Musimy po prostu przez to przejść. Trzeba zawsze znaleźć specyficzny nastrój i mentalność, aby przejść do następnego meczu i walczyć w trudnych momentach z takimi rzeczami.
Nie sądzę, żebym kiedykolwiek wcześniej chwalił Newcastle, ale widziałem ich grę wczoraj wieczorem i byłem pod wrażeniem, muszę powiedzieć "wow". Grali tą samą drużyną, prawie dokładnie tą samą drużyną, co w Paryżu i to była wielka walka. Tak, to była nie tylko wielka walka, to był wyjątkowy futbol, to była reklama pressingu, kontrpressingu i bezpośredniego futbolu, naprawdę dobrego futbolu. To trudne dla nas wszystkich, szczególnie dla piłkarzy i musimy przez to przejść i musimy zobaczyć, czy możemy lub musimy dokonać zmian i kto może znowu grać i tego typu rzeczy. Tak, wejście w ten okres, który i tak jest trudny, z pozytywnym wynikiem jest lepsze, ale prawdziwa decyzja o tym, jak będzie wyglądał następny mecz, zostanie podjęta w Sheffield.
Komentarze (12)
Strzelam, że to tłumaczenie z "You should better try!".
Jeżeli tak, to trochę nie oddaje ducha tej wypowiedzi ;).
Poza tym dzięki za tekst!
Mac Allister na pozycji 6 to jest nieporozumienie jakieś. Chłopak ma niesamowity potencjał w ofensywie, a my robimy z niego obrońcę, podobna sytuacja z TAA. Takie mecze przegrywaliśmy w zeszłych sezonach, ponieważ nie było komu strzelić z dystansu tylko za wszelką cenę próbowaliśmy wtoczyć piłkę do bramki.
O rzeczach oczywistych bardzo latwo jest pisać. Wataru ma zaczynać w podstawie na 6? Jurgen ma świadomość, ze na ten moment nie mamy 6. Bajcetić, Thiago kontja i co ma teraz zrobić?
Oczywiście, ale nie można sztabowi odebrać tego, ze próbowali. Pokracznie, bo pokracznie, ale próbowali. Jednak większe tygodniówki w klubie z Londynu przeważyły. Na koniec zostaliśmy faktycznie z półśrodkiem, a Jurgen zaryzykował z Maca i wierze w to, ze jest świadomy swojej nie do końca najlepszej decyzji. Wierze tez, ze w klubie również uważają pozycje nr 6 za priorytet w zimowym okienku, jednak obawiam się, ze będzie trzeba poczekać do lata, bo wróci Bajcetic wróci Thiago i będzie przez moment nadmiar 6-tek. To, ze bardzo na nich polegać nie można to fakt, jednak druga sprawa jest liczba miejsc jak i tygodniówki które trzeba im płacić, a patrząc na właścicieli to lubią liczyć. Dlatego zamiast wracać do przeszłości wole patrzeć na przód i nad tym dyskutować.