Konaté musi wypełnić lukę po Matipie
Ibrahima Konaté nigdy wcześniej nie był tak ważnym zawodnikiem dla Liverpoolu.
Po druzgocących informacjach na temat kontuzji Joëla Matipa, przez którą nie będzie mógł zagrać do końca sezonu, na szerokich barkach Francuza spoczęła jeszcze większa odpowiedzialność - jeżeli Liverpool chce w najbliższych miesiącach utrzymać się w walce o tytuł mistrzowski w Premier League, Konaté będzie musiał unikać urazów i rozwijać się u boku Virgila van Dijka.
Tak, menedżer Jürgen Klopp ma do dyspozycji inne opcje. Jednak Joe Gomez najczęściej jest wykorzystywany w charakterze bocznego obrońcy, a młody Jarell Quansah wciąż szlifuje swoje umiejętności, zatem to właśnie były defensor RB Lipsk będzie miał za zadanie wypełnić lukę po Matipie, zwłaszcza w najważniejszych spotkaniach.
Konaté powrócił do wyjściowego składu na środowy mecz, wygrany 2:0 z Sheffield United - było to pierwsze czyste konto The Reds w wyjazdowym spotkaniu ligowym w tym sezonie, jednocześnie było to zepsute powitanie Chrisa Wildera, który rozpoczął właśnie swoją drugą kadencję w roli menedżera swojego ulubionego klubu z dzieciństwa.
Konaté, dla którego był to dopiero szósty start w Premier League w tej kampanii, zaprezentował swoją szybkość, siłę i umiejętność gry w powietrzu. Wygrał 19 z 24 stoczonych przez siebie pojedynków (79%), wliczając w to wszystkie 14 starć w powietrzu. 98 ze 119 jego podań było celnych (82%), wykonał siedem wślizgów, pięciokrotnie przechwycił piłkę, dwa razy wyczyścił sytuację, zaliczył także jeden blok.
Wymowny był sposób, w jaki United skupiali się na Konaté a nie na van Dijku, który był najlepszym zawodnikiem Liverpoolu na boisku, zdawali się być pogodzeni z faktem, że nie znajdą sposobu na pokonanie go, zdecydowali się zatem go unikać.
- Ibou rozegrał fantastyczne zawody - podkreślił Klopp. - Nie zliczę do ilu pojedynków główkowych był zmuszony, ale byłem blisko zapytania Chrisa (Wildera) czy mogliby chociaż raz posłać piłkę w drugą stronę, żeby w pojedynek mógł wejść Virg!
Nie wszystko było jednak tak kolorowe w kontekście Konaté. Miał kilka alarmująco beztroskich momentów, chociażby w sytuacji, w której pozwolił uciec piłce, w wyniku czego musiał faulować Camerona Archera, za co został ukarany żółtą kartką. Pod koniec spotkania można było także odetchnąć z ulgą, kiedy jego niezdarne popchnięcie Jamesa McAtee'a nie zostało zakwalifikowane jako faul.
- Nagle dopadła go intensywność tego meczu, dwukrotnie stracił piłkę, to nie były najłatwiejsze sytuacje - dodał Klopp. - Trzeba jednak umieć sobie z takimi poradzić, a dziś pokazaliśmy, że to potrafimy. Przeciwnicy mieli jedną czy dwie sytuacje, nie było ich zbyt wiele. Kontrolowaliśmy ten mecz, wykazaliśmy się wytrwałością.
- [United] mają nowego menedżera, nową energię; kibice byli gotowi, ale nie pozwoliliśmy im stworzyć odpowiedniej atmosfery. Uspokajaliśmy grę w kluczowych momentach.
Zatrzymanie drużyny z najmniejszą ilością strzelonych bramek w lidze nie było najtrudniejszym testem umiejętności Konaté. Prawdziwe wyzwania dopiero nadejdą, przed Bożym Narodzeniem Liverpool zagra na Anfield z Manchesterem United oraz z Arsenalem. Błędy w tych meczach mogą okazać się dużo bardziej kosztowne.
Nic dziwnego nie ma w tym, że 'dopadła go intensywność meczu' na Bramall Lane, zwłaszcza biorąc pod uwagę nieregularność jego sezonu. Nie zaczął dwóch meczów z rzędu w wyjściowym składzie Liverpoolu od pierwszego tygodnia zmagań, działo się tak z powodu urazów, rotacji w składzie i dobrej formy Matipa.
Po wartym 36 milionów funtów transferze z Lipska latem 2021 roku potrzebował trochę czasu, aby przystosować się do nowych warunków, jednak później imponował swoją grą, w tamtym sezonie w pierwszej jedenastce rozpoczął spotkanie finałowe Ligi Mistrzów, sadzając na ławce Matipa.
Zyskał niemałe grono kibiców, po części dzięki swojemu wojowniczemu nastawieniu, jednak z powodu kontuzji kolana i uda w sezonie 2022/23 zanotował zaledwie 17 występów ligowych.
W trwającej kampanii miał już dwie krótkie przerwy związane ze zdrowiem, w bardzo napiętym grudniu kluczowe będzie zarządzanie jego czasem gry. W następny czwartek Liverpool rozegra spotkanie w ramach Ligi Europy z Unionem Saint-Gilloise, będzie to jednak spotkanie bez żadnej wagi, więc będzie jednym z tych, które będzie mógł opuścić.
Wiadomość o wynikach badań Matipa, które potwierdziły, że w trakcie niedzielnego starcia z Fulham obrońca zerwał więzadła dotarła do piłkarzy i sztabu, kiedy kończyli przygotowania do meczu z Sheffield. Tym samym defensor dołączy do kontuzjowanych Thiago, Stefana Bajčeticia, Andy'ego Robertsona, Alissona i Diogo Joty. Pod znakiem zapytania w kontekście sobotniego wyjazdu na spotkanie z Crystal Palace stoi także występ Alexisa Mac Allistera, który potrzebował szwów na kolanie.
Nie ma jednak wątpliwości, że strata Matipa boli bardziej.
Do klubu dołączył na zasadzie wolnego transferu z Schalke w 2016 roku - było to pierwsze letnie okienko transferowe Kloppa. Aktualnie znajdował się w bardzo dobrej formie, okrutne jest zatem przedwczesne zakończenie przez 32-latka sezonu, zwłaszcza że biorąc pod uwagę jego wygasający w czerwcu kontrakt, mógł to być jego ostatni mecz w barwach klubu.
Liverpool będzie wspierał Matipa w trakcie długiej rekonwalescencji, która rozpocznie się tuż po nieuniknionym zabiegu operacyjnym. Na każdym kroku będą z nim także koledzy z zespołu.
Jego partnerzy ze środka defensywy, van Dijk i Gomez, będą służyć mu radą, w końcu sami walczyli o powrót na boisko po takich samych urazach. Van Dijk miał 29 lat, kiedy jego świat w podobny sposób zawalił się nieco ponad 3 lata temu. Długo dochodził do siebie, jednak teraz regularnie wznosi się na wyżyny własnych umiejętności.
Wczoraj kapitan Liverpoolu po rzucie rożnym Trenta Alexandra-Arnolda mierzonym wolejem skierował piłkę do siatki, był to jego pierwszy gol od marca. Po drugiej stronie boiska dominował - wygrał 6 z 8 pojedynków (75%), wykonał dwa wślizgi, cztery wybicia, dwa przechwyty i blok, miał też niemal doskonałą statystykę podań.
Niepewne zwycięstwo zostało przypieczętowane dopiero w doliczonym czasie gry, kiedy Dominik Szoboszlai wykończył akcję zmiennika Darwina Núñeza, niezbyt często zagrożone było jednak poprawiające morale czyste konto rezerwowego bramkarza, Caoimhina Kellehera.
- Virgil jest genialny. W trakcie gry mówi do ciebie, zawsze jest pozytywny, zawsze stara się pomagać - powiedział Kelleher. - Moim zdaniem broniliśmy się bardzo dobrze.
Wiele będzie teraz zależało od duetu van Dijk - Konaté.
James Pearce
Komentarze (23)
Lukę po Matipie to może wypełnić nowy obrońca a nie ktoś kto tu jest i powinien grać.