Tsimikas gratuluje Salahowi
Kostas Tsimikas chwali swojego serdecznego druha - Mo Salaha za nieprawdopodobny wyczyn, jakim jest zdobycie 200 goli w barwach Liverpoolu.
Egipcjanin dołączył do klubu '200' pakując piłkę do siatki w sobotnim starciu z Crystal Palace, w którym Liverpool rzutem na taśmę zdołał odwrócić losy rywalizacji i zainkasować 3 punkty.
Tylko czterech zawodników the Reds w historii moglo pochwalić się takim osiągnięciem. Są to Ian Rush, Roger Hunt, Gordon Hodgson i Billy Liddell.
- To naprawdę nieprawdopodobne dokonanie. Jest fantastycznym zawodnikiem i świetnym gościem - powiedział Grek na temat Salaha.
- Każdego dnia ciężko pracuje i nigdy nie zamierza się zatrzymywać. Zasługuje na cały splendor, który trafia na jego barki.
- Jest moim dobrym kumplem. Trzymamy się razem. Jestem bardzo szczęśliwy, że udało mu się dobić do takiej liczby. Cieszę się razem z nim - kontynuował Tsimikas.
Liverpool w trakcie minionego weekendu musiał się mocno napocić, by sięgnąć po komplet punktów w Londynie. Czerwoni dwukrotnie trafili do siatki w ostatnim kwadransie, dzięki czemu zwyciężyli i rozsiedli się w fotelu lidera Premier League.
- Zdecydowanie to był ciężki mecz. To niełatwe miejsce do grania, ale w końcówce pokazaliśmy wielki charakter i determinację. Nigdy się nie poddajemy. Harvey strzelił fantastycznego gola i zdobyliśmy komplet punktów.
- Rywale od samego początku dobrze bronili, jako cała drużyna i nie zostawiali nam zbyt wiele wolnej przestrzeni na kreowanie akcji. Momentami było naprawdę ciężko.
- Dla nas najważniejsze było odniesienie zwycięstwa i cieszymy się, że znów nam się to udało.
Tsimikas pochwalił też Alissona Beckera, który dwiema interwencjami przyczynił się do zwycięstwa. Najpierw Brazylijczyk powstrzymał w pierwszej odsłonie Jeffersona Lermę, zaś w doliczonym czasie gry wspaniale interweniował przy strzale głową Joachima Andersena.
- Gdy rozmawiamy o Alim, w moim odczuciu dyskutujemy na temat absolutnie najlepszego bramkarza na świecie. Potrafi uratować nas w nieprawdopodobnych okolicznościach. Co za gość!
Komentarze (1)