Gdzie podziała się forma Szobo z początku sezonu?
Okazuje się, że Dominik Szoboszlai jest jednak człowiekiem.
Po trzech ekscytujących pierwszych miesiącach w Liverpoolu, podczas których wszystko, czego dotknął, zamieniało się w złoto, w ostatnich tygodniach sprawy się skomplikowały.
23-letni Szobo był długodystansowcem w zespole z Anfield, rozgrywając komplet minut w pierwszych 10 kolejkach Premier League. Jednak w pięciu z ostatnich siedmiu meczów Węgier był zmieniany przynajmniej 15 minut przed końcem spotkania, mimo że losy meczu wciąż nie były rozstrzygnięte.
Pierwsze sygnały jego obniżki formy były widoczne w meczu z Luton Town w minionym miesiącu. Nie był jedynym zawodnikiem, który miał problemy w tym spotkaniu, ale faktem jest, że od tamtego czasu nie potrafi odzyskać formy, a jego imponujący występ w meczu wygranym 3:0 z Brentford wydaje się się dzisiaj anomalią.
Nie ma potrzeby, by ktokolwiek w klubie wpadał w panikę, jednak Szoboszlai przeżywa obecnie słabszy okres. Co więc może za tym stać?
Jak dobry był Szoboszlai na początku sezonu – i jak bardzo obniżył loty?
Pierwszych kilka występów Szoboszlaia w barwach Liverpoolu sugerowało, że klub odnalazł swój nowy talizman w linii pomocy.
Ze swoim niesamowitym atletyzmem, szybkością, siłą i techniką, był w sercu wszystkiego, co dobre w zespole Jürgena Kloppa, zarówno w posiadaniu piłki jak i w grze bez niej.
Jeśli chodzi o styl, pojawiły się uzasadnione porównania z legendą Liverpoolu Stevenem Gerrardem, a fani zaczęli brać doskonałość Węgra za pewnik.
Pytanie brzmi jednak, czy to trwały stan rzeczy - bo w ostatnich tygodniach było znacznie trudniej. Liverpool nie jest w swojej najlepszej formie i nie jest przypadkiem, że spadek formy Szoboszlaia jest z tym związany.
Ciekawie wygląda porównanie statystyk Szoboszlaia zarejestrowanych w jego pierwszych 10 występach ligowych z jego ostatnimi siedmioma występami, począwszy od meczu z Luton.
Daleko temu do kryzysu, bo Szoboszlai wciąż daje dużo zespołowi, jednak zaliczył spadek w większości kluczowych statystyk – od odbiorów piłki po statystyki związane z kreatywnością i dynamiką w ataku. Węgier nie zaliczył asysty od 29 października i od 3 września na swoim koncie ma wciąż tylko jednego gola.
Jego liczby w grze bez piłki wciąż są dobre, ale wyjątkiem są tu przechwyty. Odzyskuje posiadanie w trzeciej tercji częściej (wzrost na 1,05 z 0,8 na 90 minut) i wciąż notuje podobną liczbę odbiorów na mecz (1,4). Jednak jego regres w kwestii przechwytów (z 0,7 do 0,35) może sugerować, że brakuje mu energii, by zająć odpowiednią pozycję do zablokowania linii podań, które blokował na wcześniejszym etapie sezonu.
Co może kryć się za problemami Szobo?
Najbardziej prawdopodobną przyczyną jest oczywiście zmęczenie. Szoboszlai wszedł w tę kampanię jak czołg i od samego początku mało prawdopodobne było to, że utrzyma taki poziom przez cały długi sezon.
Liverpool wciąż uczy się jego gry i możliwości fizycznych, a sam Szoboszlai adaptuje się do angielskiego futbolu. Gdy spojrzeć na jego mapę kontaktów z piłką, widać że spędza znacznie więcej czasu ustawiony szeroko po prawej stronie boiska.
Jeśli porównamy te dane do danych z początku sezonu, okaże się, że wcześniej kontakty Szobo z piłką rozkładały się bardziej równomiernie po całym boisku. W ostatnich tygodniach większość jego kontaktów miała miejsce szeroko na skrzydle lub na skraju pola karnego.
Liverpool wiele rzeczy w posiadaniu piłki robi dobrze, jednak The Reds nie kreują sytuacji tak regularnie, jak robili to na początku sezonu, gdy linia ataku błyszczała. Szoboszlai odgrywał w tym kluczową rolę.
Trio po prawej stronie boiska złożone z Trenta Alexandra-Arnolda, Szoboszlaia i Mohameda Salaha od razu wytworzyło między sobą nić porozumienia i w jego grze była widoczna płynność. W tej kwestii jednak klub zrobił krok do tyłu, patrząc na ostatnie spotkania, a gra kombinacyjna The Reds nie zaskakuje już tak, jak wcześniej.
Co może być rozwiązaniem?
Będzie to pewnie najbardziej oczywista odpowiedź. Jednak w najbardziej intensywnym momencie sezonu i bez kontuzjowanego Alexisa Mac Allistera, Klopp będzie miał nadzieję, że Węgier poprzez swoją grę sam wyjdzie z dołka.
Jedną z opcji jest modyfikacja jego pozycji i przesunięcie go na pozycję 8-ki ustawionej bliżej lewej strony, gdzie grał podczas presezonu. To mogłoby pomóc w zbyt szerokim ustawieniu Węgra i przywróciłoby go bliżej stref, w których stanowi największe zagrożenie.
Dla samego Szoboszlaia i fanów Liverpoolu ważna będzie cierpliwość. Należało się spodziewać, że doskonałe występy Węgra nie będą regularne, ponieważ zawodnik nadal uczy się Premier League. Sam asystent menedżera, Pep Lijnders, nie martwi się jednak o jego długoterminowe perspektywy.
- On ma 23 lata – mówił wczoraj Lijnders.
- Jest bardzo młody. Naprawdę cieszymy się, że już zdołał wywrzeć swój wpływ na zespół. Wiemy, na co go stać. Jedyną drogą dla niego, by wrócić do swoich wysokich standardów, jest oczywiście ciężka praca i treningi.
- Ma już rytm meczowy. Nie mówię, że nie pracuje ciężko. Ma charakter, który chce pokazać, chce być ważny dla drużyny. Tak długo, jak będzie to robił i walczył, a zespół wokół niego będzie stabilny, wróci do swojej najlepszej formy.
- Widzieliśmy już, do czego jest zdolny i to jest coś, czego potrzebujemy. W zeszłym roku wszyscy mówili, że musimy odnowić nasz środek pola. Teraz mamy nowych chłopaków. Zawsze będą trudne fazy w sezonie – te nie najlepsze momenty - ale naprawdę cieszymy się, że Szobo jest z nami.
Andy Jones
Komentarze (7)