Demolka na Anfield! Liverpool z awansem!
The Reds meldują się w półfinale Pucharu Ligi po wysokim zwycięstwie 5:1 nad West Hamem.
Liverpool długo czekał na zdobycie gola, mając na uwadze, ile musiał oddać strzałów zanim trafił do siatki. Trzy niezłe próby Harveya Elliotta nie przyniosły upragnionej bramki dla The Reds, ale to atomowe uderzenie Dominika Szoboszlaia z 28. minuty dało prowadzenie ekipie Jürgena Kloppa. Węgier huknął nie do obrony w dolny róg bramki strzeżonej przez Alphonse'a Areolę. Tuż przed przerwą szansę na podwyższenie prowadzenia miał Cody Gakpo, ale uderzył piłkę głową minimalnie obok słupka.
The Reds nie spuścili z tonu i kontynuowali dobrą grę po przerwie. Kolejne groźne strzały na bramkę oddawali m.in. Curtis Jones, czy Darwin Núñez. W 56. minucie świetne dogranie urugwajskiego napastnika wykorzystał Curtis Jones. Anglik sprytnym strzałem pomiędzy nogami bramkarza Młotów podwyższył prowadzenie Liverpoolu.
Gol Curtisa Jonesa nie był ostatnim trafieniem tego wieczoru na Anfield. W 71. minucie błyskotliwe wyjście do przodu Ibrahimy Konaté pozwolił dostarczyć piłkę do Cody'ego Gakpo, który nie chciał być gorszy od swoich kolegów. Sprytne uderzenie pomiędzy nogami obrońcy Holendra wylądowało po krótkim rogu w bramce drużyny gości.
Na odpowiedź West Hamu i pierwszy celny, a zarazem skuteczny czekaliśmy do 75. minuty. Skrzydłowy Młotów, Jarrod Bowen przepięknym uderzeniem w długi róg tchnął nadzieję w drużynę Davida Moyesa na próbę odrobienia strat. Ta nie trwała zbyt długo. Liverpool nie zamierzał odpuszczać i kontynuował natarcie na bramkę rywali. Najpierw uderzenie Darwina Núñeza sparował na słupek swojej bramki Areola. Dobić na pustą bramkę mógł Mohamed Salah, ale nieczysto trafił w piłkę.
Egipcjanin nie jest przyzwyczajony do marnowania sytuacji i kolejną w 82. minucie wykończył z chirurgiczną precyzją. Salah w swoim stylu pobiegł z dużą prędkością w kierunku bramki i w sytuacji sam na sam nie dał szans na skuteczną interwencję bramkarzowi. Dwie minuty później Curtis Jones szarżą wdarł się z piłką w pole karne, ośmieszając po drodze obrońców West Hamu i pewnie pokonał golkipera gości uderzeniem w krótki róg, ustalając wynik spotkania na 5:1.
Składy:
Liverpool: Kelleher - Gomez, Quansah, van Dijk (60' Konaté), Tsimikas (69' Bradley), Szoboszlai (60' Alexander-Arnold), Endō (60' Salah), Jones, Elliott, Núñez, Gakpo (78' Díaz)
West Ham: Areola - Coufal (72' Kehrer), Mavropanos, Ogbonna, Johnson, Souček, Álvarez (81' Ings), Kudus (72' Ward-Prowse), Benrahma (57' Paqueta), Fornals, Bowen
Komentarze (296)
10 min wystarczyło bym zaczął się zastanawiać co oni tu robią.
I ubolewam od lat.
Ale to jakości Grekowi i tak nie podniesie.
ale brama
Nie wiem, oglądam Liverpool i przez ostatni 10 lat nawet nie próbowali...
Mecz pod kontrolą, strzelić drugiego gola po przerwie i spokojnie kontrolować mecz.
W sumie mamy 4 lewoskrzydłowych:
Diaz, Jota, Gakpo i Nunez, jednego prawoskrzydłowego, od biedy Harvey drugi i właściwie trzeba kupić prawdziwą 9
Na plus van Dijk, Szobo, Endo, Q, Kostas i Gakpo.
Strzelić szybko drugą i uspokoić mecz.
Lepiej niech tak wyładują swoją frustrację. Lepsze to niż bicie np. żony.
Czego chcesz od pierwszej połowy?
Węgier raczej słabo ale zrekompensował to pięknym golem więc nie ma mu co wypominać.
W obronie na razie (odpukać) na nic Młotom nie pozwalamy.
I trochę Kelleher teraz.
Niestety, Darwin zatrzymuje się jak na razie, tylko na punkcie nr 1.
Caps Lockiem, bo pytacie już chyba 20 raz.
Ale teraz maraton sie szykuje, styl nie będzie ważny, liczą się zwycięstwa. Dziś WHU, sobota Arsenal, drugi dzień świąt Burnley, (czyli największe męczarnie w tym meczu), i w nowy rok z Newcastle na Anfield. Kiedy wracają kontuzjowani? Przydadza się
Ali-Trent, Ibu, VVD, Kostas- Endo, Dom, ?- Diaz,Gakpo,Mo
Bez Ryana, to Harvey czy Jones?
Wydaje mi się że wyjdzie Jones
11 potkań z rzędu bez bramki napastnika za 70 mln to dla mnie katastrofa, ale wiem, wiem, miał asystę xd.
MOTM Jones za dwie bramki. Cieszy mnie Endo, bo od kiedy gra w miarę często, to wygląda całkiem całkiem.
Z Arsenalem to będzie kompletnie inna bajka.