Bradley: Nie jestem Trentem
Zapraszamy Państwa do lektury krótkiego wywiadu z Conorem Bradleyem, który zagrał wczoraj pełne 90 minut w meczu Liverpool z Fulham, który zakończył się zwycięstwem The Reds 2:1.
O szansie na grę w pierwszym składzie w półfinale Carabao Cup na Anfield...
Szczerze mówiąc to przed meczem byłem zdenerwowany, ale jestem po prostu zadowolony, że wygraliśmy. Oczywiście to jednak dopiero połowa roboty. Chłopcy zagrali dobry mecz i udało nam się wrócić do gry, pomimo że przegrywaliśmy, więc jestem bardzo szczęśliwy.
O tym, że potrzebował kilku minut, aby wejść odpowiednio w mecz...
Tak, to był mój pierwszy mecz w pierwszym składzie tutaj odkąd wróciłem z wypożyczenia. Kilka minut zajęło przystosowanie się, ale potem cieszyłem się już każdą minutą. Gra na Anfield to marzenie i jestem podekscytowany tym jak wszystko się udało.
O wypełnieniu luki po kontuzjowanym Alexandrze-Arnoldzie.
Trent to w tym momencie prawdopodobnie najlepszy prawy obrońca na świecie, jeśli nie najlepszy piłkarz biorąc pod uwagę sposób w jaki gra. Jest dla nas wielką stratą, ale robiłem wszystko, aby wypełnić po nim lukę. Na szczęście udało nam się wygrać.
O tym jak ważne było granie w swoim stylu zamiast próba naśladowania Trenta...
Tak, zdecydowanie. Oczywiście nie jestem Trentem, więc staram się grać po swojemu i pomagać zespołowi tak jak potrafię. Dzisiaj to się udało.
O słowach menedżera w przerwie meczu, gdy zespół przegrywał 0:1...
Myślę, że potrzebowaliśmy więcej ruchu w naszej grze. Sztab chciał, abym trzymał się linii bocznej, żebyśmy mogli grać szeroko. Musieliśmy jednak bardziej się ruszać i tworzyć więcej okazji, co w drugiej połowie się udało, ponieważ zdobyliśmy dwa ładne gole.
O wpływie Gakpo i Darwina, którzy weszli na boisko z ławki...
Obaj są piłkarzami klasy światowej i w tym meczu można było zobaczyć jaki mają wpływ. Obaj byli wspaniali i to naprawdę dobre, że pomimo tylu kontuzji nadal mamy taką głębię składu.
O tym jaki wpływ na odwrócenie losów meczu mieli kibicie...
Fani byli niewiarygodni. Mam na myśli hałas jaki robili zwłaszcza po pierwszym golu, ale także przy każdym odbiorze czy dobrym podaniu. Byli z nami i zachowali się wspaniale.
O uczuciu związanym z faktem, że zespół jest jeden dobry mecz od finału na Wembley...
Mam nadzieję, że pojedziemy na Wembley. Oczywiście jesteśmy tylko w połowie drogi, ale ponowny awans do finału byłby wyjątkowy. Obyśmy zdobyli tam pierwsze trofeum w tym sezonie.
Komentarze (2)