Pięć gorących tematów po meczu z Bournemouth
Darwin Núñez i Diogo Jota zaliczyli po dublecie, a Liverpool pewnie pokonał Bournemouth 4:0 i zwiększył swoją przewagę w tabeli Premier League nad drugim miejscem do pięciu punktów.
The Reds byli dobrze dysponowani w niedzielę na południowym wybrzeżu. Wszystkie cztery gole padły w drugiej połowie spotkania, a ekipa Jürgena Kloppa kontynuuje swoje perfekcyjne wejście w rok 2024.
Oto pięć rzeczy, które udało się nam zauważyć na Vitality Stadium...
Núñez robi swoje, kiedy to potrzebne
Núñez lubi grać na Vitality Stadium. Po tym, jak strzelił tu zwycięskiego gola w listopadowym meczu Carabao Cup, tym razem Urugwajczyk po raz kolejny wpisał się na listę strzelców w meczu wygranym przez The Reds z Bournemouth w Premier League.
Núñez, po wyrównanej pierwszej połowie, otworzył wynik w 49. minucie, pokazując imponujące opanowanie, gdy wykańczał akcję napędzoną przez dwa szybkie podania Curtisa Jonesa i Diogo Joty.
Drugą bramkę Núñez zdobył w doliczonym czasie gry, wślizgiem wbijając w dalszy róg bramki perfekcyjne dośrodkowanie Joe Gomeza.
Núñez ma już w tym sezonie bezpośredni udział przy 20 golach - 10 razy wpisywał się na listę strzelców, a 10 razy asystował przy golu. Tylko nieobecny aktualnie Mohamed Salah notuje lepsze liczby w barwach Liverpoolu w tym sezonie.
Dublet w meczu z Wisienkami oznacza także, że Darwin Núñez ma już na swoim koncie 100 goli w dorosłym futbolu, biorąc pod uwagę rozgrywki klubowe i międzynarodowe - 25 bramek zdobył dla Liverpoolu, osiem dla Urugwaju, cztery dla Penarolu, 16 dla Almerii i 48 dla Benfiki.
Kluczowy dotyk Joty
Po zaliczeniu asysty przy pierwszym golu Núñeza, Jota wziął sprawy w swoje ręce i dwukrotnie pewnie wykończył akcję, odbierając Bournemouth nadzieje na zwycięstwo w meczu.
Przy pierwszej bramce Jota posłał mocny strzał przy krótkim słupku po zgrabnym podaniu Cody'ego Gakpo, drugi gol natomiast wpadł po strzale w długi róg bramki, choć początkowo Portugalczyk skiksował po zgraniu do środka przez Conora Bradleya.
To był typowy występ Joty, który zawsze ma wpływ na wynik. Portugalczyk ma już w tym sezonie 11 goli na swoim koncie, strzelał gole w obydwóch dotychczasowych starciach z Bournemouth. Co tu dużo mówić - gamechanger.
Dominacja Mac Allistera
Jeśli to atak zapewnił Liverpoolowi zwycięstwo w tym meczu, to trzeba powiedzieć, że pomoc pozwoliła przejąć nad nim kontrolę.
W samym sercu linii pomocy grał zaś Alexis Mac Allister, który zaprezentował istny majstersztyk agresywnej gry w środku pola.
Argentyńczyk był w centrum boiskowych wydarzeń od samego początku. Nikt nie odzyskiwał w tym meczu piłki częściej niż on (15), nikt też nie wziął udziału w podobnej liczbie pojedynków (19). Mac Allister miał też najwięcej odbiorów (9) i tylko Ibrahima Konaté zaliczył więcej kontaktów z piłką (95) oraz wykonał więcej podań od niego (60).
To był występ, z którego Mistrz Świata może być dumny.
Duma Irlandii Północnej
Po tym, jak zaimponował w rozgrywkach pucharowych, Bradley dostał szansę na historyczny debiut w Premier League.
Od czasów Sammy'ego Smitha z 1954 roku w ligowym meczu dla Liverpoolu nie zagrał żaden zawodnik z Irlandii Północnej, ale nie tylko dlatego był to występ godny zapamiętania.
Bradley skończył mecz z asystą przy drugim golu Diogo Joty i po raz kolejny pokazał, że klubowa akademia jest w stanie wypuszczać zawodników, z których Liverpool może być dumny.
W końcówce The Reds mogli pozwolić sobie na wpuszczenie jeszcze trzech młodych piłkarzy i na murawie zobaczyliśmy Bobby'ego Clarka, Owena Becka i Kaide Gordona.
Magia wyjazdów The Reds
W zeszłym sezonie wyjazdy były trudne dla fanów Liverpoolu, jednak w obecnej kampanii towarzyszy im dużo więcej radości.
The Reds zgromadzili w tym sezonie już 22 punkty na wyjazdach - to o jeden więcej niż w całym sezonie 2022/23 - a niedzielne zwycięstwo jest też jednym z najbardziej okazałych.
Po wyrównanych 45 minutach zespół Kloppa obudził się po przerwie, bezlitośnie wykańczając swoje sytuacje i dzielnie broniąc, by utrzymać ostatecznie także czyste konto.
Zwycięstwo z Bournemouth to już czwarte kolejne zwycięstwo Liverpoolu na wyjeździe - to pierwsza taka seria od marca 2022 roku, w czasie której udało się pokonać m.in. Arsenal w FA Cup.
Następny przystanek - drugi półfinał Carabao Cup na Craven Cottage.
Komentarze (0)