Odrodzenie Joe Gomeza
“Ain’t nobody
Like Joe Gomez
Makes me happy
Makes me feel this way.”
Taka przyśpiewka, raz za razem, wydobywała się z gardeł 2700 kibiców Liverpoolu. Niedoceniany bohater? Już nie.
Joe Gomez zasłużenie został obdarzony miłością na Craven Cottage. Najdłużej obecnie grający zawodnik Liverpoolu odegrał kluczową rolę w zapewnieniu the Reds awansu do finału Carabao Cup po ciężkim dwumeczu z Fulham zakończonym zwycięstwem 3:2.
Miesiąc temu Jurgen Klopp stanął przed poważnym problemem. Po stracie Andy'ego Robertsona, który zwichnął bark, z gry wypadł jego zmiennik, Kostas Tsimikas, który w meczu z Arsenalem złamał obojczyk. Menedżer pozostał bez nominalnego lewego obrońcy.
Przeciwnicy mogliby wykorzystać ten problem i zniweczyć dążenie Liverpoolu do tryumfu na czterech frontach, ale Gomez, który przez większość swojej kariery grał na pozycji środkowego obrońcy, wspaniale wypełnił tę pustkę.
Drużyna nie przegrała żadnego z sześciu spotkań, w których Gomez zagrał na lewej obronie. Zdobyła dziewięć na dziewięć możliwych punktów w Premier League, awansowała do kolejnej rundy FA Cup i zapewniła sobie finał Carabao Cup przeciw Chelsea 25 lutego na Wembley.
26-letni Gomez nie tylko "odwalił robotę", ale wykonał ją ponad miarę. Był solidny w defensywie, ale także wniósł wiele z piłką przy nodze. Pod nieobecność Trenta Alexandra-Arnolda przyjął jego rolę i zwiększał liczbę zawodników w środku pola podczas ataków Liverpoolu.
- Joe ratuje nam życie - powiedział Klopp. - Znowu zagrał dziś wyjątkowo. Jest prawdziwym obrońcą, a do tego schodzi do środka. Robi to naprawdę dobrze.
- Ludzie zapominają, jak ważny był Joey w naszych najlepszych latach. To zawodnik najwyższej klasy.
Gomez fachowo zniwelował zagrożenie ze strony Bobby'ego De Cordovy-Reida, odzyskując piłkę przy sześciu okazjach. Wykonał także 38 celnych podań - na 45 prób (84%).
Robertson, który wrócił do pełnych treningów, przyglądał mu się z ławki, ale nie było potrzeby fatygowania szkockiego kapitana. Największym komplementem dla Gomeza jest to, że Robertson ma w nim konkurenta.
Gomez cieszy się najlepszą formą od czasu, gdy występował u boku Virgila van Dijka w zwycięskiej kampanii Liverpoolu w Premier League w sezonie 2019/20. Wygląda na przenikliwego, skupionego i pełnego wiary w siebie.
Nim wylądował na lewej obronie stanowił dla Kloppa cenną opcję po prawej stronie, umożliwiając menedżerowi czasami przesuwanie Alexandra-Arnolda na środek pola. Jego niezawodność jest połączona z niezwykłą wszechstronnością.
- Bez Joe niczego by nie było przez te 13 tygodni nieobecności Robbo - stwierdził Klopp.
- Tak, ponieważ mógł grać na lewej obronie, ale również mogliśmy przesuwać Trenta z nim w składzie. Nie wiem, ile meczów zagrał w tym sezonie, ale powiedziałbym, że ze 20.
Odpowiedź brzmi: 29 występów we wszystkich rozgrywkach w tej kampanii. Dla porównania, tylko raz w przeciągu swojej szarpanej dziewięcioletniej kariery na Anfield rozegrał więcej niż 31 spotkań w jednym sezonie.
Jakąż przeżywa przygodę od momentu transferu z Charlton Athletic za 6 mln funtów w 2015 roku - jest jedynym wciąż grającym w klubie piłkarzem ściągniętym przez Brendana Rodgersa. Były wspaniałe zwycięstwa we wszystkich rozgrywkach z pierwszą drużyną Kloppa, ale także bolesne momenty spowodowane urazami.
Niekiedy na poważnie rozważał odejście w poszukiwaniu bardziej regularnego czasu gry, gdy spadał w hierarchii obrońców, ale zawsze postanawiał zostać i powalczyć o miejsce w składzie.
Można było się zdziwić, gdy latem 2022 roku Liverpool zaproponował mu nową 5-letnią umowę, po sezonie, w którym zaledwie czterokrotnie wyszedł w pierwszym składzie, ale spłacił dług wdzięczności. Co najważniejsze, pozostał zdrowy.
Nastolatek, który wówczas przybył z południowo-wschodniego Londynu jest ojcem i starszym graczem w szatni. Swój wolny czas spędza, oglądając NFL i NBA, rzadko udziela się w mediach społecznościowych i chętnie czyta książki o samodzielnym rozwiązywaniu problemów. Łączy go bliska więź z Van Dijkiem, którego nazywa "starszym bratem".
W idealnej sytuacji chciałby grać jako stoper u boku kapitana, ale nie narzeka, gdy zostaje ustawiony na boku. Nie pokazuje ego. Dla sztabu jest wyjątkowo mało wymagający.
Wciąż nie udało mu się zdobyć bramki dla klubu, a dwie próby z dystansu nie sprawiły kłopotów bramkarzowi Fulham Berndowi Leno.
- Jak dla mnie strzelał z trochę zbyt dużej odległości, ale wszystko jest w porządku - uśmiechał się Klopp.
Gdy Gomez w końcu się przełamie, będą miały miejsce niesamowite sceny.
Liverpool mógł uniknąć nerwowej końcówki, gdy Issa Diop doprowadził do wyrównania, gdyby wyprowadzili bardziej skuteczne kontrataki. Pierwsze skrzypce odegrała jednak ich skuteczna defensywna, a Gomez, Van Dijk, Jarell Quansah i Conor Bradley pozostali nieugięci. Pod koniec meczu otrzymali pewną pomoc ze strony wpuszczonego z ławki Ibrahimy Konate, a Klopp przeszedł na pięcioosobową linię obrony.
Rok temu Quansah przygotowywał się do debiutu na wypożyczeniu w Bristol Rovers w League One - była nim porażka 5:1 z Morecambe. Bradley również grał wówczas w trzeciej lidze w Bolton Wanderers. Teraz ten ekscytujący młody duet zmierza do finału na Wembley z Liverpoolem.
- Jestem dumny z tych chłopaków - powiedział Van Dijk. - Dla nich to dopiero początek i oni też muszą to tak odczuwać, ale awans do finału to bardzo dobra rzecz i pokazuje, jakie postępy poczynili.
W czasie tego pełnego możliwości sezonu miało miejsce dużo pozytywnych historii. Odrodzenie Joe Gomeza jest jedną z nich.
Unika on blasku fleszy i lubi trzymać się na uboczu, ale nie można pozostać niezauważonym, gdy gra się w taki sposób.
Po każdym udanym zagraniu kibice gości na Carven Cottage nie pozostawi złudzeń co do swojego podziwu dla tego, jak wysunął się na pierwszy plan.
James Pearce
Komentarze (7)