Liverpool zdemolował Chelsea na Anfield!
Liverpool nie dał żadnych szans ekipie Chelsea w meczu na szczycie. Drużyna Jürgena Kloppa ukarała zespół z Londynu za niefrasobliwości w obronie i wynikiem 4:1 pieczętuje zwycięstwo na Anfield.
Nic tak nie elektryzuje fanów Premier League jak szlagiery. Takim hitem można nazwać pojedynek Liverpoolu z Chelsea. Na przestrzeni ostatnich lat starcia pomiędzy tymi zespołami kończyły się podziałem punktów. Tak było na Stamford Bridge w trakcie pierwszej kolejki Premier League w tym sezonie. Drużyna Jürgena Kloppa zremisowała wówczas w Londynie z The Blues 1:1. Dziś nastroje w obu obozach są zgoła inne. Liverpool podchodzi do tego meczu jako główny faworyt oraz pretendent do mistrzowskiego tytułu. Natomiast podopieczni Mauricio Pochettino notują rozczarowujący sezon i plasują się na dziesiątej pozycji w ligowej tabeli.
Liverpool mógł objąć prowadzenie już w ósmej minucie po mocnym uderzeniu Darwina Núñeza zza pola karnego. Strzał Urugwajczyka minimalnie okazał się niecelny, muskając poprzeczkę bramkę Chelsea. Kilka minut później tym razem celny strzał Darwina Núñeza mógł zakończyć się golem. Na drodze do szczęścia stanął Petrović, odbijając piłkę na słupek.
The Reds kontynuowali natarcie na bramkę gości. W 23. minucie bramkę otwierającą wynik meczu na Anfield zdobył Diogo Jota. Portugalczyk przebojem wdarł się na pole karne Chelsea i pokonał bramkarza rywali strzałem po ziemi.
Piłkarze Jürgena Kloppa byli bardzo nabuzowani. Poruszali się na boisku jak harpagany. Chelsea momentami wyglądała na przytłoczona atmosferą na Anfield i poczynaniami graczy Liverpoolu. W 39. minucie debiutanckiego gola dla Czerwonych po szybkiej kontrze zdobył Conor Bradley. Irlandczyk z Północy popisał się precyzyjnym uderzeniem w długi róg bramki.
Jeszcze przed zakończeniem pierwszej połowy podyktowany został rzut karny dla Liverpoolu po faulu na Diogo Jocie. Do jedenastki podszedł Darwin Núñez i... niestety przestrzelił w słupek. Wynik do końca pierwszej części nie uległ zmianie. The Reds schodzili do szatni z dwubramkową przewagą.
Po przerwie gracze The Reds nie zdjęli nogi z gazu. Zależało im na kolejnych trafieniach. Udowodnili to w 65. minucie po golu Dominika Szoboszlaia. Węgier został znakomicie obsłużony podaniem od Conora Bradleya, a ten wspaniałym uderzeniem z główki pokonał Petrovicia.
Gracze Chelsea dali o sobie znać w 71. minucie. Gola na 1:3 zdobył Christopher Nkunku. Napastnik pomimo gąszczu nóg obrońców Liverpoolu w polu karnym poradził sobie w tej sytuacji i sprytnym uderzeniem w długi róg zaskoczył Alissona Beckera.
Gracze Liverpoolu rozwścieczeni utratą gola chcieli postawić kropkę nad "i". W kolejnych minutach nacierali na bramkę Chelsea. Bliski gola był w 77. minucie Darwin Núñez. Urugwajczyk czwarty raz w tym meczu obił obramowanie bramki rywali. Na swoje szczęście nie zatracił przytomności umysłu Trzy minuty później posłał fenomenalne podanie do Luisa Díaza, który z bliskiej odległości wymierzył sprawiedliwość i podwyższył prowadzenie na 4:1. Gol Kolumbijczyka był ostatnim akcentem pięknego wieczoru na Anfield.
Składy:
Liverpool: Alisson - Bradley (68' Alexander-Arnold), Konaté, van Dijk, Gomez (68' Robertson), Szoboszlai (68' Elliott), Mac Allister, Jones (83' Clark), Jota (68' Gakpo), Núñez, Díaz
Chelsea: Petrović - Disasi, Silva, Badiashile, Chilwell (46' Gusto), Caicedo (66' Chukwuemeka), Enzo, Madueke (46' Mudryk), Gallagher (46' Nkunku), Sterling, Palmer (85' Casadei)
Komentarze (525)
Niech wygra lepszy! Pozdrawiam czerwonych braci! :)
YNWA
Come on LFC 🔴💪😊
Ciekawe kto na VARze?
YNWA❤️
A i wolę takiego Darwina niż Diaza kiwającego sie
Jednak istnieje życie bez filaru.
Ależ oni dziś grają. Poezja.
za 250
Zaliczył hattricka do przerwy.
Nie mówcie, że to nie jest osiągnięcie.
Conor jest zajebisty.
Diogo jak zwykle z nosem do strzelania goli a bramka Conora miodzio 🍯
I tylko nasz nieszczęśnik Darwin...🤦🏻♂️
Po przerwie szybko poprawić na 3:0 czyli dobić gada oraz kontrolować!
Nunez lepiej wykonuje karne od Salaha, ale mamy w składzie jeszcze lepszych wykonawców
Chelsea nie istnieje i trzeba ich szybko dobić.
Urugwajczyka mi po prostu żal. Nadal to świetny grajcar.
Bradley w tym sezonie ma tyle samo asyst co TAA.
Zaraz to się Liverpool będzie zastanawiał czy przedłużyć kontrakt z Trentem, a nie na odwrót 👀😎
Ja to już tylko się śmieje z tych słupków i poprzeczek xD
Darwin-nic,absolutnie nic
Psychoterapeuta-to po chuj pan w nie tak napierdala?
Walec jedzie dalej!
Teraz rozjechać Kanonierów-trzeba "młodemu" pokazać kto rządzi 🤣
Anfield znowu rewelacyjne, głośne YNWA, flagi, przy takiej atmosferze nie ma szans, że ktoś wywiezie nawet remis z naszego stadionu.
Wygrywając niedzielne spotkanie na the Emirates wyślemy mocny sygnał, że jesteśmy słusznie na 1. miejscu i potrafimy zwyciężać niewygodne mecze.
Zaczynamy wyglądać jak mistrz Anglii.
2/30
68 minut
63 kontakty z piłką
81% celności podań
3/5 długie piłki
2/3 dośrodkowania
7/11 wygranych pojedynków na ziemi
4 kluczowe podania
3 odbiory
4x sfaulowany
2 asysty
Gol
2 mecz w PL
95 kontaktów z piłką
91% celności podań
2/2 długie piłki
11/17 wygranych pojedynków na ziemi
1 wybicie
1 przechwyt
8 (!) odbiorów
Szkoda tylko że Darwin nie strzelił gola, nalezal mu się
Klopp: potrzymaj mi Bradleya
Ale Panowie co dzieje się z Darwinem??
Lubię chłopa, ma wszystko szybkość, wychodzenie do podań. Skuteczność tu jest pięta, ktoś to wyjaśni???
Generalnie bardzo fajny i przyjemny mecz. Postęp Bradleya jest po prostu nie do opisania. Nasz irlandzki zadziora! Nie zmienia to faktu, że w niedzielę należy mu się odpoczynek na Emirates. Niech tam Arnold pokaże na co go stać. Myślę jednak, że Bradley wszystkim niedowiarkom już udowodnił, że może być solidnym backupem dla Trenta, nie gorszym od Tsimikasa.
Darwin ah ten Darwin! No przynajmniej 2 gole powinien mieć na koncie dziś nasz 'król chaosu'. Nie zmienia to faktu, że nieziemsko lubię tego urugwajskiego cymbała :) (tutaj aluzja do niechęci nauki angielskiego). Z nim z przodu zawsze się coś dzieje. Na Arsenal obowiązkowo pierwszy plac! :)
Trzeba uczciwie przyznać, że dziś decyzje sędziowskie były gwizdane pod Nas. Chelsea mogła mieć śmiało jednego karnego. Poza tym byłem przekonany, że ten gol Conora będzie nieuznany po przepychankach Joty z obrońcą, a tutaj miłe zaskoczenie.
No chłopaki teraz regeneracja i te sprawy, w niedzielę trzeba po raz drugi w tym sezonie podbić stadion Kanonierów. Wierzę, że nasi piłkarze będą naładowani pozytywnymi wibracjami i zrobią to ponownie!
Pochettino to świetny szkoleniowiec i za rok na pewno znajdą się w TOP4.
Historia zatoczy koło, pamiętajcie xd.
Spodziewałem się bardziej wyrównanego meczu, nie aż takiej demolki. Fajnie się to oglądało
i gra tak z przymusu was robi !!
Trent masz poważnego konkurenta na PO :)