Wywiad z młodzieżą Liverpoolu
Kiedy Liverpool przygotowywał się do swojego pierwszego meczu towarzyskiego w sezonie 2023/24 z Karlsruher SC w lipcu zeszłego roku, pięciu młodych zawodników było gotowych na swoją wielką szansę.
Mało kto mógł wtedy przewidzieć, co przyniesie następnych osiem miesięcy.
Dla Jarella Quansaha, Conora Bradleya, Bobby'ego Clarka, Jamesa McConnella i Lewisa Koumasa ten sezon jest okresem niezwykłego postępu, wielkich szans i jeszcze większych sukcesów.
Po wygraniu Pucharu Carabao, pokazaniu się w Premier League, Pucharze Anglii oraz na arenie europejskiej, piątka młodych zawodników usiadła do specjalnego wywiadu z liverpoolfc.com, by porozmawiać o ostatnich miesiącach.
Oto, co mieli do powiedzenia...
Czy był moment, kiedy usiedliście i pomyśleliście: "Wow, to się naprawdę dzieje"?
Conor Bradley: Miałem taki moment po meczu z Chelsea [na Anfield w styczniu]. Wydaje mi się, że tamtej nocy nie mogłem zrobić niczego źle! Wszyscy moi przyjaciele byli u mnie w domu tej nocy i po prostu pamiętam, że powiedziałem: "Co się właśnie stało?!". To był moment, w którym prawdopodobnie pomyślałem: "To szalone!".
Jarell Quansah: Nie wiem, trudno jest mi spojrzeć wstecz na ten sezon, bo on nadal trwa. Jest jeszcze wiele meczów do zagrania, trudno jest się od tego odciąć i zdać sobie sprawę, co naprawdę się dzieje. Jest to dla mnie trudne. Czuję, że jestem całkowicie pochłonięty sezonem, naprawdę.
Bobby Clark: Zdecydowanie finał Carabao Cup. Wejście na Wembley, widok tych wszystkich kibiców Liverpoolu, potem bramka i ostatni gwizdek, oznaczający zdobycie trofeum. To było piękne uczucie.
James McConnell: Powiedziałbym, że dla mnie takim momentem był pierwszy mecz w wyjściowym składzie [przeciwko Norwich City w Pucharze FA w styczniu], ponieważ nie spodziewałem się tego. Po czymś takim myślisz sobie: "Marzyłem o tym od miesięcy!". Właściwie to od lat, biorąc pod uwagę czas spędzony w akademii. Tak więc było całkiem fajnie!
Lewis Koumas: Zdecydowanie wybrałbym mecz z Southampton. W noc przed meczem nie mogłem zasnąć przez kilka dobrych godzin!
Czy którykolwiek z was potrafił sobie wyobrazić, że tak szybko znajdziecie się w tym miejscu?
LK: Najwcześniejsze wspomnienia mam z czasów gry w Tranmere, grałem na Woodchurch co tydzień. Nigdy nie spodziewałbym się, że wyląduję w tym miejscu. To było raczej mało prawdopodobne, jeśli mam być szczery, ale kontuzje pomogły nam wszystkim dostać szansę w pierwszym zespole.
JM: Byłem po prostu szczęśliwy, że mogę trenować, czekałem codziennie na SMS, żeby zobaczyć, czy gram w zespole do lat 21 czy w pierwszym zespole! Patrząc na to, gdzie jesteśmy teraz, myślenie o tym, co się wydarzyło i co jeszcze możemy osiągnąć do końca sezonu, wydaje się dość surrealistyczne. To coś wyjątkowego.
Już doświadczyliście kilku wielkich momentów, prawda? Jarell, jak wspominasz swój debiut w Newcastle?
JQ: To było szalone, prawdziwe szaleństwo. Gra z najlepszym obrońcą świata to coś wyjątkowego. Cieszę, że mam okazję do uczenia się od niego.
Mecz z Newcastle to jedno z tych wydarzeń, których nie da się opisać słowami. To było coś, co nie powinno się zdarzyć, ale się wydarzyło. Możliwość bycia częścią tego, a także fakt, że był to mój debiut - to stanowi pewną presję. Jednak w mojej głowie nie ma powodu, by czuć presję w takim momencie. Trener zaufał mi, widział, jak gram.
Dla wszystkich innych było to spore zaskoczenie, ale boss widział mnie trenującego przez kilka lat, do tego mocno wszedłem w presezon. Dlatego okazał mi zaufanie i mogłem wreszcie pokazać, że jestem wystarczająco dobry na ten poziom. Wejście do zespołu, a potem utrzymanie swojej pozycji to był dla mnie dobry moment.
Oczywiście teraz widzimy sukcesy, ale na pewno były także trudne chwile w waszej podróży...
CB: Cały czas było trudno. Pierwszy raz przyleciałem z Irlandii Północnej, bez rodziców, bez nikogo i po prostu trafiłem do wynajmowanego mieszkania. Było to dla mnie trudne. Wiedziałem, że to jest to, co chcę robić, więc po prostu starałem się dać z siebie wszystko i na szczęście przetrwałem.
BC: Trudną chwilą była przeprowadzka tutaj z Newcastle [w 2021 roku]. Trafiłem wówczas do wynajmowanego mieszkania - Conor już też tam był - i miałem problem z oddaleniem się od swojej rodziny. Jestem z nimi naprawdę blisko, więc przez pierwsze kilka miesięcy mierzyłem się z zupełnie innymi wyzwaniami.
Nie rozmawiałem o tym zbyt wiele. Po meczu w sobotę po prostu wracałem do domu i cieszyłem się, że mogę być z rodziną. Potem, po około sześciu miesiącach mieszkania w wynajętym mieszkaniu, moja mama przeprowadziła się tutaj do nas, co bardzo pomogło.
Jak przyjęli was starsi zawodnicy?
JQ: Trzeba budować te relacje. Koniec końców, jesteśmy drużyną i teraz jesteśmy jej częścią, więc ważne jest, żeby każdy mógł pokazać swoją osobowość i przyczynić się do rozwoju drużyny.
LK: Wszystko to wciąż wydaje się trochę szalone i surrealistyczne. Oczywiście jestem ogromnym fanem klubu, więc bycie tutaj z nimi jest czymś surrealistycznym. Są bardzo otwarci, rozmawiają z tobą. Bardzo lubię zawodników, którzy nie mówią po angielsku! Po prostu są dla mnie zabawni!
JM: Nie tylko rozmawiają z nami, ale faktycznie robią sobie żarty i trochę nas zaczepiają, żebyśmy się czuli komfortowo. W szczególności Curt [Jones] - myślę, że on naprawdę pomógł w nawiązaniu relacji pomiędzy dwiema szatniami.
Musicie być dumni, gdy widzicie pozostałych z was, cieszących się wielkimi momentami w ich karierach, prawda?
CB: Widziałem, jak Jarell wszedł na boisko w Newcastle. Oczywiście było to duże ryzyko ze strony menadżera, żeby go wpuścić, ale sposób, w jaki sobie poradził z tą sytuacją, był niesamowity. Bardzo cieszyłem się jego szczęściem. Przeprowadziłem się tutaj w wieku 16 lat, ale byłem w klubiie już w wieku 11-12 lat, więc spędziłem z Jarellem osiem lat. Móc zobaczyć go na St. James' Park było czymś wyjątkowym.
JQ: Ja i Con graliśmy razem przez tak długi czas. Mieliśmy wzloty i upadki w Akademii, dotarliśmy razem do finału młodzieżowego FA Cup. Widziałem, jak pokonał przeszkody na początku sezonu, dostał się do drużyny, a potem ten mecz z Chelsea... Chciałbym, żeby zobaczył zdjęcia z tego meczu, kiedy siedziałem na ławce. Nie mogłem przestać się uśmiechać, byłem po prostu przeszczęśliwy! W pełni na to zasłużył.
BC: James i ja graliśmy przeciwko sobie od bardzo, bardzo młodego wieku. On był w Sunderlandzie, a ja w Newcastle, obaj dawaliśmy sobie popalić. Kiedy zaczęliśmy razem w środku pola w meczu pucharowym przeciwko Southampton, to było szalone - gdy mieliśmy 10 lub 11 lat, graliśmy przecież przeciwko sobie w derbach, Sunderland kontra Newcastle!
Przypuszczam, że wszyscy wiecie, że Liverpool to klub, który daje szanse młodym graczom...
JM: Myślę, że tak dzieje się od momentu, kiedy do klubu przyszedł menedżer. Jest Trent [Alexander-Arnold], Curt, graliśmy też niedawno przeciwko Neco [Williamsowi] z Nottingham Forest, który oczywiście też wywodzi się stąd. To może tylko dać pewność następnej generacji. Młodzi muszą wiedzieć, że ciężko pracując w drużynach U16 czy U18, mogą skończyć tak jak my. Nigdy nie wiadomo, ile będzie kontuzji - nie spodziewaliśmy się, że będzie ich aż tyle. Dlatego musisz być po prostu gotowy, żeby skorzystać ze swojej szansy.
LK: Szczerze mówiąc, dziwnie jest to słyszeć, bo jeszcze niedawno próbowałem się przebić z niektórymi z tych chłopaków! Mam nadzieję, że Akademia otrzymuje uznanie, na jakie zasługuje, ponieważ pomaga i przygotowuje nas do gry w piłkę bardzo dobrze.
Powiedzcie nam nieco o swoich przygotowaniach do pełnienia zawodu piłkarza, o trenerach, którzy pomogli wam na waszej drodze...
CB: Praktycznie przez cały ten czas byłem z Bazem [Barry Lewtasem] i Bridgey'm [Marcem Bridge-Wilkinsonem]. Nawet, gdy czytam wiadomości, które do mnie wysyłają po meczach albo widzę ich twarze, gdy wracam, odczuwam coś szczególnego. Na pewno odegrali w tym wszystkim ogromną rolę. Byłem z Bazem przez wiele lat i naprawdę pomógł mi w rozwoju, uczynił mnie lepszym graczem i lepszą osobą, więc możliwość zobaczenia jego twarzy po tym wszystkim jest dość miłe.
A najlepsze jest to, że to dopiero początek dla was...
JQ: Mam nadzieję! My po prostu jesteśmy gotowi na kolejne spotkania. Przed nami ważne mecze. Brzmi surrealistycznie, że jesteśmy w to wszystko zaangażowani, ale ostatecznie pokazaliśmy, że jesteśmy wystarczająco dobrzy i naprawdę możemy pomóc drużynie, mam nadzieję, że wygrać ligę.
BC: Wszyscy chcemy wygrać wszystko. Dla nas, ale szczególnie dla menedżera, zważając na to, że to jego ostatni sezon. Mamy nadzieję, że jeszcze wiele przed nami.
JM: To olbrzymia szansa. Mamy marzec i do gry wracają niektórzy z najlepszych piłkarzy na świecie, chcemy spróbować wygrać wszystkie rozgrywki i zobaczymy, co wydarzy się w maju.
LK: Mam nadzieję, że zrobimy to dla bossa. On jest niesamowity, to jeden z najlepszych menedżerów na świecie. To będzie bardzo bolesny moment, gdy już odejdzie, więc mam nadzieję, że zdobędziemy dla niego jeszcze kilka trofeów.
Komentarze (0)