Wyjątkowy Wataru Endō
Reprezentant Japonii, Wataru Endō, nie był transferem do środka pola, który latem szczególnie ekscytował kibiców Liverpoolu. Japończyk ostatecznie stał się jednak ważnym ogniwem w układance Jürgena Kloppa.
Gdy Wataru Endō po raz pierwszy przybył do Europy w 2018 roku, by grać dla belgijskiego klubu Sint-Truiden, niewielu jego nowych kolegów wiedziało, czego się spodziewać. Całe rozgrywane wówczas Mistrzostwa Świata spędził na ławce rezerwowych. Miał także trudności z komunikacją.
Issame Charai był asystentem trenera w Sint-Truiden i dobrze pamięta te wczesne wyzwania.
– Był naprawdę nieśmiały i jego angielski nie był tak dobry. Wszystko to było trudne. Pokazywaliśmy mu dużo slajdów, mających przekazać to, czego od niego oczekiwaliśmy – mówił Charai w rozmowie z Sky Sports.
Charai wspomina dzień, w którym Endō zdobył uznanie swoich kolegów z drużyny. Nie miało to jednak miejsca na boisku piłkarskim, nie rozegrał fantastycznego meczu, który później rozświetlał cały sezon, nie wygrał sobie jednym występem transferu do niemieckiego Stuttgartu...
Miało to miejsce w escape roomie.
Dobrze znane założenie. Oto mamy grupę osób, które próbują rozwiązać szereg zagadek, aby wydostać się z zamkniętego pokoju. Tego typu wyzwania zostały zaprojektowane z konkretnym celem – tworzenia doświadczeń, które będą służyły umacnianiu więzi w zespole.
– Musieli odnaleźć pewne kody. Mieliśmy rozstawione kamery, tak, aby podpatrywać to, jak zachowują się poszczególni zawodnicy. Zauważliśmy, że Endō odnalazł wiele z nich samodzielnie – wspomina Charai.
– Jego inteligencja boiskowa jest na bardzo wysokim poziomie. Ale to nie wszystko. Jest także szalenie inteligentnym gościem także poza boiskiem. Dzięki temu zyskał uznanie wielu zawodników.
Minęło prawie sześć lat i Endō robi wszystko co może, aby zaoferować więcej opcji Liverpoolowi. Nierzadko był osobą, której wpływ na grę był nieoceniony, jak podczas wygranego 3:0 starcia z Brentford. Kupiony pod koniec letniego okienka transferowego, 31-letni pomocnik nie był gwiazdorskim nabytkiem, którego oczekiwali kibice.
A teraz, ci sami kibice, go uwielbiają.
– Czy można było się spodziewać tego, że zostanie wyróżniającym się piłkarzem w Premier League? O tym, że jest świetnym piłkarzem wiedzieliśmy... Ale nie wiedzieliśmy jak bardzo wykorzysta to wszystko. Nigdy nie możesz mieć pewności, że ktoś nagle wskoczy na światowy poziom. A w tym przypadku właśnie to się wydarzyło – mówił Klopp.
Endō w Stuttgarcie wykonywał niebywałą pracę, a mimo to wiele osób wciąż jest zadziwiona wpływem, jaki Japończyk wywarł na Anfield. Zaznaczano, że niemiecka ekipa była przecież drużyną, która w ubiegłym sezonie o włos uniknęła spadku, a Liverpool jest klubem o znacznie, znacznie większych oczekiwaniach i ambicjach. Jednak klubem, który miał gigantyczną lukę w środku pola.
Odejścia Fabinho i Jordana Hendersona, w połączeniu z problemami zdrowotnymi Thiago, sprawiły, że sytuacja stała się krytyczna. Podjęto ryzykowne i sprytne ruchy, które już się zwracają. Endō pomógł wygrać Liverpoolowi Carabao Cup i jest obecnie kluczową postacią w dążeniu do kolejnych sukcesów.
Gdy Wataru dołączył do Stuttgartu to musiał czekać na swoją okazję. Wstawił się także za nim świetny niemiecki napastnik, Mario Gomez, który ręczył za jego umiejętności. Gomez, w rozmowie z dziennikarzami kilka miesięcy temu wspominał o paru momentach z udziałem japońskiego pomocnika.
– To było ćwiczenie, w którym mierzyła się czwórka piłkarzy przeciwko drugiej czwórce. Gdy wchodziłem do szatni to zawsze mówiłem trenerowi, aby umieszczał mnie w tej drużynie, w której jest Wataru. Wiedziałem, że wtedy nigdy nie przegramy tej rywalizacji. Kocham tego gościa.
Gomez opisuje Endō jako "przykład tego, jak powinien wyglądać sport zespołowy". Wszystko ze względu na podejście Japończyka, który jest piłkarzem, który "zawsze daje z siebie wszystko dla całej grupy". Warto wspomnieć, że obecni koledzy z drużyny pomocnika mówią dokładnie o tym samym.
Dominik Szoboszlai, który niegdyś mierzył się z Wataru na niemieckich boiskach, stwierdził, że Japończyk jest wszędzie.
– Możesz myśleć, że go minąłeś ale odwracasz się, a on jest tuż za tobą – mówił Węgier.
– Jest jednym z najcięższej pracujących ludzi, jakich kiedykolwiek widziałem – stwierdzał natomiast Klopp.
Ale nie tylko o wysiłek fizyczny się rozchodzi. Klopp zaznaczał, że mózg Wataru działa na niesamowitych obrotach, szczególny jest zwłaszcza jego zmysł defensywny. Jego obecność w środku pola całkowicie zmienia dynamikę. Endō ma dawać drużynie coś wyjątkowego. "To on jest tym od odbierania piłki", zaznaczał Klopp.
– Daje nam bardzo dużo swobody na wielu polach.
Szczególnie skorzystał na tym Alexis Mac Allister, który w końcu został zwolniony z obowiązków defensywnego pomocnika. Pozwolono mu grać w sposób, który naturalnie pasuje go jego piłkarskiej specyfiki. Jest uwolniony spod jarzma trzymania konkretnej pozycji na boisku, może wspomagać zespół w pressingu.
Taka mieszanka jest dużo lepsza. I choć emocjonująca porażka z Manchesterem United w Pucharze Anglii nie pokazała Wataru z dobrej strony, to występ ten można uznać za anomalię wynikającą z wymagającego kalendarza. Statystyki pokazują jego prawdziwy wpływ.
W tym sezonie Premier League, Endō to zawodnik, który przy swojej obecności na boisku ma najmniejszą średnią straconych goli na 90 minut. To nie jest przypadek, jak zauważa Charai, jego stary trener z Belgii.
– Jego największą zaletą jest to, że zapewnia drużynie równowagę.
– Jest piłkarzem, którzy genialnie czyta grę. Zawsze myśli o tym co musi zrobić, gdy jego drużyna straci piłkę. Lubi grać na jeden lub dwa kontakty, więc nie sprawia, że jego gra jest zbyt skomplikowana. Ma bardzo dobrą technikę i jest cholernie silny mentalnie. Jest piłkarzem, którego potrzebujesz – dodaje Charai.
Charai wierzy, że przed Wataru jeszcze wiele dobrego.
– Może w Anglii jeszcze tego nie pokazał ale naprawdę dobrze potrafi wykończyć głową. Ma też świetne uderzenie z dystansu.
Nie ulega wątpliwości, że niezależnie od tego czy strzela bramki czy też nie, jest bardzo wartościowym piłkarzem na boisku. Piłkarzem, który był potrzebny Liverpoolowi. Doskonały transfer, któremu Klopp udzielił błogosławieństwa. I choć niemiecki trener opuści Anfield wraz z końcem bieżącej kampani, przewiduje się, że Wataru zostanie w Liverpoolu na dłużej.
– Może i ma w metryce wpisane 31 lat, ale w rzeczywistości tak nie jest – żartował Klopp, gdy w międzyczasie Wataru pomaga mu rozwiązać kolejną zagadkę i dołożyć kolejne trofea do gabloty.
Adam Bate
Komentarze (2)