Media po spotkaniu z West Hamem
Liverpool ponownie zgubił punkty zaledwie remisując z West Hamem 2:2. Mecz ten ponownie obnażył słabe pierwsze połowy w wykonaniu The Reds.
Media nie koncentrowały się na lepszym występie w porównaniu do derbowego starcia na Goodison Park, a raczej skupiły się na kiepskim wejściu The Reds w to spotkanie.
Do pozytywów można zaliczyć występ Luisa Diaza, który ponownie dawał najwięcej w ataku Liverpoolu.
Poniżej prezentujemy opinie mediów po zremiowanym starciu w Premier League.
Bezbarwna pierwsza połowa
Felix Keith z The Mirror skupił się na problemach The Reds w pierwszej połowie.
Liverpool był bezbarwny w pierwszej połowie spotkania. Mimo posiadania piłki na poziomie 76%, nie byli w stanie nic z nią zrobić
Zdarzały się przebłyski, gdy Trent Alexander-Arnold i Mac Allister usiłowali się kreować szanse, jednakże brakowało typowego dla Liverpoolu szybkiego i zabójczego budowania akcji.
W pierwszej połowie oddali 11 strzałów, jednakże nie stworzyły one większego zagrożenia, a co gorsza, problemy z tyłu nadal nie opuściły The Reds.
Andy Jones z The Athletic skupił się na kiepskiej obronie Liverpoolu po stałych fragmentach gry.
Motyw Liverpoolu tracącego gole, których można było uniknąć, nie przestaje się przewijać w kolejnych spotkaniach.
W pierwszej połowie, którą kontrolowali, budowali akcje od tyłu, jednakże w jednej akcji zabrakło jakości w ostatniej tercji boiska, Quansah podarował West Hamowi posiadanie.
Możnaby pomyśleć, że po tym, jak stracili dwie bramki ze stałych fragmentów gry w derbach Merseyside, Liverpool postara się zapobiec podobnej sytuacji, szczególnie biorąc pod uwagę, jaką siłę stanowią stałe fragmenty gry w West Hamie.
Zbyt często w ostatnich tygodniach drużyna Kloppa miała podejście reakcyjne zamiast proaktywne, co poskutkowało kolejnym rozczarowaniem.
Więcej zmarnowanych szans
Jacob Steinberg z The Guardian napisał coś, co równie dobrze mogłoby opisać spotkanie przeciwko Crystal Palace.
To był mecz, który mogli wygrać z 10 razy.
Luis Diaz mógł mieć hat-tricka, ale zakończył mecz z zaledwie asystą. Odrabiając straty po trafieniu Jarreda Bowena, Liverpool prowadząc 2:1 powinien był zgarnąć pełną pulę punktów.
Liverpool jest jednak nieprzekonujący zarówno w przedniej, jak i tylniej formacji
Nie będzie pięknego zakończenia
Jess Anderson z BBC Sport powtórzył to, co czują fani Liverpoolu od paru tygodni
Nadzieje o mistrzostwo pokłada się teraz w potknięciach rywali, a patrząc na reakcje graczy, nie wierzą oni w taki scenariusz.
W pierwszej połowie starcia z West Hamem Liverpool nie wyglądał jak drużyna, która miałaby się odbić po porażce w derbach Merseyside, a raczej wyglądali na zmęczonych i niezmotywowanych, gdy stracili bramkę na 1:0.
Poprawili się w drugiej połowie i wyszli na prowadzenie za sprawą bramki Robertsona i samobójczego trafienia West Hamu, ale nie byli wstanie zabić tego spotkania, marnowali szanse, aż w końcu Michail Antonio wyrównał.
To był pasjonujący wyścig o mistrzostwo, jednak zdaje się, że udział Liverpoolu dobiegł końca, a kadencja Kloppa zakończy się szlochem.
Pozytywy
David Lynch z This Is Anfield starał się rzucić nieco innej perspektywy na ten wynik.
Ciężko jest wyciągnąć jakiekolwiek pozytywy po kolejnym rozczarowującym wyniku, łatwiej jest wypunktować rzeczy, które mogły pójść gorzej.
Gdy Liverpool znowu przegrywał do przerwy, kibice mogli się obawiać, że West Ham pójdzie za ciosem i The Reds stracą kolejne bramki. Porażka była na horyzoncie.
Mark Doyle z GOAL uważa, że Luis Diaz pokazał się z niezłej strony
Tak samo jak w meczu z Evertonem był najlepszym zawodnikiem formacji ataku, również i tym razem trafił w obramowanie bramki.
Gdyby dysponował dobrym wykońćzeniem, byłby naprawdę dobrym skrzydłowym. Zaliczył jednak asystę do Robertsona, zanim został zdjęty z boiska.
Komentarze (0)