Moja historia z Liverpoolem - Ragnar Klavan
W najnowszym wpisie z serii "Moja historia z Liverpoolem" na Liverpoolfc.com, Ragnar Klavan opowiada o swoich szokujących przenosinach na Anfield i o tym, jak stał się kultowym bohaterem...
Pamiętam pytania moich kolegów z Augsburga, gdy widzieli mnie odbywającego kolejną prywatną sesję.
Co robisz? Tutaj jest dobrze. Grasz, a drużyna dobrze sobie radzi
Odpowiedź była zawsze taka sama: "Nie, wciąż mam marzenie. Chcę iść do Premier League".
Nawet gdy miałem 30 lat, nigdy nie myślałem: "Tak, może to się nie wydarzy". Jeśli widzę ceglany mur, za którym stoi moje marzenie, to chcę go zrealizować.
W maju 2016 roku moje życie naprawdę się zmieniło. Wtedy po raz pierwszy dowiedziałem się o zainteresowaniu ze strony Liverpoolu.
Mój agent powiedział: "Drużyna Liverpoolu jest zainteresowana". Zapytałem: "Everton?" Odpowiedział: "Nie, nie, czerwoni!".
Nie byłem jakąś supergwiazdą w Niemczech, byłem po prostu ciężko pracującym zawodnikiem, więc otrzymanie tego rodzaju wiadomości mnie zszokowało.
Kilka miesięcy później spełniłem swoje marzenie, finalizując transfer do Liverpoolu.
To było naprawdę dziwne, ponieważ inne kluby, w których grałem, były rozpoznawalne w kraju lub mieście.
Nagle ja - raczej nieśmiała osoba - zyskałam uznanie na całym świecie i było to dla mnie coś zupełnie nowego.
Pewnego razu wracałem do domu przez Sztokholm w Szwecji. Podczas kontroli paszportowej urzędnik powiedział: "Och, jesteś zawodnikiem Liverpoolu!".
Ale to było spełnienie marzeń i ciężko pracowałem na tę okazję.
Pamiętam, jak Jürgen Klopp powiedział kiedyś, że nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak dobry jestem. Dla mnie to błogosławieństwo i przekleństwo, że nie jestem pewnym siebie zawodnikiem.
Nie dlatego, że postrzegałem siebie jako niewartego uwagi gracza, po prostu popchnęło mnie to do dodatkowych treningów - nawet gdy byłem młodym zawodnikiem.
Dorastając w Estonii, mieliśmy tylko jednego piłkarza - Mart Poom - który dotarł do najlepszych lig. Nie było łatwo przyjechać z Estonii do Liverpoolu.
Byłem bardzo krytyczny wobec siebie: "OK, to nie jest wystarczająco dobre. Muszę wykonać więcej pracy". Jako młody zawodnik dostosowujesz się do pewnych nawyków, a moim nawykiem było bycie naprawdę samokrytycznym i wykonywanie większej pracy, bycie samokrytycznym i wykonywanie większej pracy - w kółko. Jak powiedziałem, błogosławieństwo i przekleństwo.
Kilka miesięcy zajęło mi przyzwyczajenie się do tempa i środowiska treningów w Liverpoolu. Na szczęście udało mi się przystosować i zaliczyłem dwa niesamowite sezony.
Patrząc wstecz, moja nieśmiałość i brak pewności siebie są prawdopodobnie powodem, dla którego nie świętowałem tak bardzo zwycięstwa w ostatniej minucie meczu z Burnley w 2018 roku!
Dla mnie to było jak: "OK, strzeliłem gola, ale gra się jeszcze nie skończyła". Tak samo było, gdy Mart Poom strzelił bramkę jako bramkarz Sunderlandu głową. Jego reakcja była taka sama - strzelił gola i zaczął biec do tyłu. To musi być nasza estońska celebracja: powrót do pracy, praca jeszcze się nie skończyła.
Gol strzelony Burnley był prawdopodobnie moim najważniejszym momentem w koszulce Liverpoolu.
Ale najbardziej dumny jestem z mojego debiutu.
To było na wyjeździe z Arsenalem w pierwszej kolejce sezonu 2016/2017. Sadio Mane byłszczał i wygraliśmy 4-3.
To było pierwsze z wielu wyjątkowych wspomnień z tym niesamowitym klubem i jego kibicami.
Oczywiście zawsze dostawałem wiadomości od fanów o tym, jak bardzo kochają "Klavan turn" i "Lord Klavan" i tym podobne rzeczy.
Myślę, że miło jest być kultowym bohaterem, ponieważ miałem tak niesamowite doświadczenia z fanami Liverpoolu - w samym mieście i na całym świecie. Mogę powiedzieć, że podziw był po obu stronach.
To połączenie oczywiście sprawiło, że zostałem rzecznikiem Estonii na Eurowizję w Liverpoolu w 2023 roku.
Pamiętam, że zadzwonili do mnie: "Czy mógłbyś być rzecznikiem Estonii?". Zwykle są to muzycy i aktorzy. Powiedziałem: "Nie sądzę, żebym był dobry". Powiedzieli: "Nie, nie, będziesz naprawdę dobry, ponieważ będzie tam wielu fanów Liverpoolu". To miało sens, więc w końcu się zgodziłem.
Moje życie po odejściu z Liverpoolu z pewnością było pełne wrażeń. Po opuszczeniu Cagliari wróciłem do domu po 19 latach nieobecności.
Kiedy jesteś tutaj w tym środowisku, dostajesz wiele interesujących projektów, a jednym z nich była estońska wersja Strictly Come Dancing.
To było takie trudne! Poświęciłem na to wiele godzin - może nawet więcej niż na grę w piłkę nożną. Łatwo byłoby powiedzieć: "Nie, może będę wyglądać głupio w telewizji na żywo przed całym krajem". Ale potraktowałem to jako wielkie wyzwanie i okazało się to naprawdę wspaniałym doświadczeniem.
W wieku 38 lat wciąż od czasu do czasu gram w drużynie, której jestem prezesem, JK Tallinna Kalev.
Gramy w najwyższej lidze i w zeszłym sezonie zajęliśmy trzecie miejsce. Oznaczało to, że w tym sezonie graliśmy w kwalifikacjach do Ligi Konferencyjnej UEFA.
Z niecierpliwością czekam, aby wkrótce zobaczyć cię na Anfield.
Ragnar
Komentarze (0)