Jürgen Klopp wybrał się na koncert Taylor Swift
Jürgen Klopp powrócił do Liverpoolu, aby obejrzeć trasę koncertową "Eras Tour" Taylor Swift, która pobiła rekord frekwencji na Anfield.
Były menedżer The Reds wyglądał na zrelaksowanego, gdy uczestniczył w pierwszym z trzech koncertów Swift na Anfield w tym tygodniu.
Żona Niemca, Ulla, kupiła bilety na pierwszy koncert, ujawnił 56-latek podczas pytań i odpowiedzi pracowników w ostatnim tygodniu pracy w klubie. Podobno zaśpiewał jej również "Shake It Off" według informacji “The Athletic”.
W czasie show Niemiec był widziany w okularach w kształcie serca, gdy zajął swoje miejsce w loży.
Był częścią tłumu, który pobił rekord frekwencji wszech czasów na Anfield. W praktyce oznacza to, że na trybunach musiało zasiąść ponad 61 905 osób, czyli tyle, ile na meczu FA Cup z Wolves w 1952 roku.
Cytowana przez Liverpool.com, Swift powiedziała na scenie:
- Kiedy szykowałam się do wejścia na scenę, odciągnęli mnie na bok i powiedzieli jeszcze jedną rzecz, którą wspólnie osiągnęliśmy.
- A tą rzeczą jest pobicie rekordu wszech czasów frekwencji na tym stadionie. Na tym obiekcie nigdy nie było tylu ludzi, co teraz? Ja osobiście uwielbiam to uczucie.
Przed koncertem Klopp opublikował wideo na Instagramie, pokazując swoją nową fryzurę i oświadczając, że wrócił do Liverpoolu na "Taylor time".
Potwierdził również, że był to jego pierwsza wizyta na Anfield od czasu meczu z Wolves 19 maja.
Niemiec, który w niedzielę obchodzi 57. urodziny, powiedział:
- Oczywiście nie jestem Taylor made, ale jestem Taylor ready. Jedźmy na Anfield i przeżyjmy dobrą noc, a nawet świetną noc!
Wygląda na to, że Klopp rzeczywiście miał świetną noc, ponieważ następnego dnia opublikował zdjęcie w różowym kapeluszu z podpisem: "Chyba oficjalnie jestem Swiftie".
Komentarze (6)