Raport z ostatnich dni Liverpoolu w Filadelfii
Najnowszy wpis w dzienniku poczynań Liverpoolu na amerykańskim tournée przynosi nam liczne ciekawostki i spostrzeżenia związane z pobytem The Reds w USA.
Poniedziałek
9:00: Kolejny dzień rozpoczynamy od miłej pogawędki z byłym zawodnikiem Liverpoolu. Gary McAllister jest dziś rano w naszym towarzystwie w związku z nadchodzącą edycją artykułu My Liverpool Story. W najbliższej przyszłości przeczytacie o tym, jak dwa telefony z Liverpoolu zmieniły życie Szkota. Na marginesie, mam radę dla każdego, kto kiedykolwiek będzie miał przyjemność spotkać Gary'ego: wyprasuj wcześniej koszulę. W hotelowej windzie zabrał głos w dyskusji z kolegą na temat prasowania. Oświadczył, że "zawsze" prasuje swoje ubrania i zwrócił uwagę, że ja najwyraźniej tego nie robię (szczerze mówiąc, ma rację). Życie jest zbyt krótkie, by martwić się zagnieceniami, moim skromnym zdaniem.
10:30: Wracamy na "Linc" - lokalna nazwa Lincoln Financial Field - ponownie na trening. To zabawna sesja, która kończy się kilkoma gierkami 3 na 2 rozgrywanymi niemal z prędkością światła - przynajmniej dla mojego niewprawnego oka. Harvey Elliott, Kostas Tsimikas i Kaide Gordon są jednymi z nielicznych, którzy zostali później na trening strzelecki. Mohamed Salah, z przymrużeniem oka, mówi naszym kamerzystom, by nie zawracali sobie głowy, upierając się, że nie przegapią niczego wartościowego. Oczywiście filmujemy dalej, a na boisku widać niesamowite strzały, którym dorównują tylko interwencje Marcelo Pitalugi. Przed opuszczeniem klubu rozmawiamy jeszcze z Gordonem, który opowiada nam o tym, jak bardzo cieszy się, że po 19-miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją może ponownie wziąć udział w pre-sezonie. "To zdecydowanie najtrudniejszy czas, przez jaki przeszedłem" - mówi nastolatek.
15:45: Cóż, tym razem mamy do czynienia z czymś zupełnie innym. Na drugi trening tego dnia The Reds udadzą się do Front Street Gym - miejsca emocjonalnej sceny pomiędzy Sylvestrem Stallone i Michaelem B. Jordanem w filmie Creed. Rzeczywiście, dzisiejszego popołudnia drużyna będzie miała okazję spróbować boksu w ramach niespodzianki przygotowanej przez Arne Slota. Trener George Mosee był pod wrażeniem tego, co zobaczył u Jarella Quansaha w rękawicach. Salah podarował naszym bardzo gościnnym gospodarzom koszulkę Liverpoolu na koniec sesji.
17:20: Temat bokserski jest kontynuowany, ponieważ w drodze powrotnej odwiedzamy obowiązkowy punkt orientacyjny Filadelfii: Schody Rocky'ego. Zwiedzający doznają szoku, gdy drużyna Liverpoolu oraz klubowy personel zostają wysadzeni przy wejściu do Muzeum Sztuki w Filadelfii. Dominik Szoboszlai jest pierwszym zawodnikiem, który pokonał wszystkie 72 stopnie, a w międzyczasie jakaś kobieta zaczęła śpiewać przyśpiewkę o Slocie wymyśloną po raz pierwszy przez Jürgena Kloppa. Wszyscy w końcu docierają na szczyt, aby zrobić sobie zdjęcie drużynowe przed udaniem się pod pomnik Rocky'ego. Resztę dnia spędzam nucąc piosenki z filmów.
18:40: Niektórzy gracze decydują się wykorzystać swój wolny wieczór, aby udać się do Citizens Bank Park na ulubioną rozrywkę Ameryki: baseball. Philadelphia Phillies podejmują New York Yankees, a goście z Merseyside dostępują zaszczytu i zostają pokazani na dużym ekranie.
20:30: Grupa Liverpoolu w Stanach Zjednoczonych powiększa się wraz z przybyciem Ryana Gravenbercha. Pomocnik wchodzi do lobby w hotelu drużyny po przerwie związanej z Euro 2024 i uśmiecha się do naszych kamer. Ibrahima Konaté również powinien tu być, ale jego lot jest mocno opóźniony.
22:00: Konaté w końcu dołącza do drużyny The Reds. Mimo niedogodności jest w dobrym nastroju i cieszy się z powrotu do klubowych kolegów. Śpij dobrze, Ibou.
Wtorek
9:00: To czas porannej prezentacji zawodników. To oznacza, że wszyscy członkowie drużyny będą wypełniać różne obowiązki komercyjne, społeczne i medialne w ciągu najbliższych kilku godzin. Część naszej ekipy zabrała Gordona, Fabio Carvalho i Seppa van den Berga na wycieczkę z przewodnikiem po Filadelfii. Zobaczyli zabytki i trafili do Jim's South St, gdzie nauczyli się, jak przygotować jeden ze słynnych filadelfijskich cheesesteaków. W międzyczasie odbywa się wydarzenie dla fanów "LFC at the Fillmore", a Quansah, Szoboszlai i Owen Beck pokazują swoje twarze. Sety Jamiego Webstera również są świetne. Muszę przyznać, że wybór stroju Szoboszlaia jest dość interesujący...
11:00: Obok naszego pokoju roboczego w hotelu, różni zawodnicy The Reds wpadają, aby spotkać się z czwórką nieuleczalnie chorych dzieci i ich rodzinami w ramach specjalnego wydarzenia zorganizowanego przez LFC Foundation, Make-A-Wish America i Dream On 3. Każdy z zawodników przedstawia się, podając swoje imię i pozycję na boisku (nawet Salah!), po czym podpisuje autografy i pozuje do zdjęć z młodymi ludźmi. Na koniec będzie czekała na nich niespodzianka w postaci biletów na środowy mecz z Arsenalem.
16:45: Drużyna udaje się do NovaCare Complex, codziennego obiektu Philadelphia Eagles, na popołudniową sesję treningową. Rozpoczyna się ona minutą ciszy, aby oddać hołd wszystkim osobom dotkniętym tragedią, która wydarzyła się w Southport. Dobrze jest zobaczyć na treningu dwójkę, która dołączyła wczoraj do zespołu, a także Curtisa Jonesa po kontuzji, której doznał w zeszłym tygodniu. Mecz z Arsenalem z pewnością przyszedł bardzo szybko.
Środa
10:00: Próbując osiągnąć dzienną liczbę kroków, spotykam się z kolegą, aby zaliczyć wszystkie atrakcje turystyczne, które Filadelfia ma do zaoferowania. Jest tutaj jako członek 30-osobowej grupy kibiców, którzy chodzą na każdy mecz u siebie i na wyjeździe. Wycieczka była dla niego idealną wymówką, by odhaczyć Stany Zjednoczone na swojej liście rzeczy do zwiedzenia. Poświęcenie jest tu absolutnie niesamowite. W całym mieście jest mnóstwo kibiców w koszulkach Liverpoolu - trzeba przyznać, że jest też sporo kibiców Arsenalu - a Reading Terminal Market wydaje się być centrum przedmeczowych przyśpiewek i pysznego jedzenia. Nawiasem mówiąc, do południa osiągam 10 000 kroków.
16:00: Nasza podróż na stadion trwa nieco dłużej niż powinna, ze względu na ruch uliczny związany z meczem Phillies, który właśnie się zakończył. W tym mieście ludzie przepadają za sportem.
19:40: Mecz rozpoczyna się od minuty ciszy dla wszystkich, którzy ucierpieli w wyniku wydarzeń w Southport, a zawodnicy obydwu drużyn mają na rękach czarne opaski. Tłum liczący 69 879 osób - rekord, jeśli chodzi o mecz piłki nożnej na tym stadionie - obserwuje, jak podopieczni Slota strzelają dwa piękne gole w ciągu pierwszych 34 minut. Elliott jest kreatorem obydwu, a jego bezczelna asysta przy golu Carvalho wywołuje wręcz kilka okrzyków z loży prasowej. Arsenal odpowiada jednym golem jeszcze przed przerwą, ale nie jest w stanie doprowadzić do wyrównania, zatrzymany przez upór młodego zespołu The Reds, który wystąpił w drugiej połowie. To już drugie zwycięstwo na dwa mecze w Stanach Zjednoczonych, a boss jest zadowolony z tego, w jakim miejscu jesteśmy. "Zmierzamy we właściwym kierunku" - powiedział po wszystkim przedstawicielom mediów.
Czwartek
10:45: Nasz ostatni dzień w Mieście Braterskiej Miłości rozpoczyna się od wycieczki do hotelu drużyny, aby uchwycić sesję rozgrzewkową. Pierwsza grupa na rowerach spinningowych spędza czas na quizie z wiedzy ogólnej. Konsekwencją przegranej Luki Stephensona i Amary Nallo są klapki na uszy. W rundzie muzycznej dochodzi do kontrowersji, gdy Jones podaje błędny tytuł piosenki Eda Sheerana. Jego protesty nie ustają nawet podczas ćwiczeń rozciągających.
Następnie uwaga zespołu skupia się na planach na resztę dnia, które obejmują wolne popołudnie. Zespół otrzymuje zaproszenie na wycieczkę z przewodnikiem po Eastern State Penitentiary - opuszczonym byłym więzieniu, w którym kiedyś przebywał Al Capone. Diogo Jota i Caoimhin Kelleher są jednymi z tych, którzy korzystają z zaproszenia. Niektórzy członkowie naszego zespołu zamierzają udać się do sklepu drużyny Phillies po pamiątki, a inni planują później obejrzeć trening Eagles w "The Linc". W Filadelfii bawiliśmy się absolutnie świetnie i będzie nam smutno wyjeżdżać w piątek. To powiedziawszy, jesteśmy podekscytowani, że możemy udać się do Kolumbii na ostatni etap tej wspaniałej, jak do tej pory, podróży. Do zobaczenia w Południowej Karolinie.
Glenn Price
Komentarze (0)