Ian Graham zdradza sekrety procesu rekrutacji LFC
"Nie mogliśmy uwierzyć, że udało nam się go pozyskać" - mówi Ian Graham. "Dlaczego Manchester City i Arsenal nie złożyły ofert za tego zawodnika? Nie rozumieliśmy tego".
Transakcja Liverpoolu polegająca na sprowadzeniu w 2017 roku Mohameda Salaha z Romy za początkową opłatą w wysokości 37 milionów funtów (48 milionów dolarów według obecnych stawek) była kluczowa w dążeniu klubu do chwały. Wszystko to przy wyraźnym poparciu ze strony przełomowego działu danych, który Graham stworzył jako pierwszy dyrektor ds. badań w Liverpoolu.
Walijczyk, który ma doktorat z fizyki biologicznej na Uniwersytecie w Cambridge, spełnił swoje marzenie, spędzając 11 lat jako pracownik klubu, któremu kibicował, zanim odszedł w 2023 roku, aby założyć firmę Ludonautics zajmującą się doradztwem sportowym.
Podejście Liverpoolu do rekrutacji oparte na danych pomogło dyrektorowi sportowemu Michaelowi Edwardsowi i menedżerowi Jürgenowi Kloppowi zbudować drużynę, która wygrała Ligę Mistrzów, Premier League i Klubowe Mistrzostwa Świata.
Aby uczcić wydanie swojej nowej książki pt. "How to Win the Premier League", Graham udzielił obszernego wywiadu The Athletic. Zdradził w nim m.in.:
- Co poszło nie tak z transferami pod wodzą Brendana Rodgersa i jak wyglądała zakulisowa walka o władzę
- Dlaczego Liverpool odniósł sukces na rynku pod wodzą Kloppa
- Dlaczego jest najbardziej dumny z transakcji Joëla Matipa i Andy'ego Robertsona
- O czym ostrzegały analizy danych przed podpisaniem kontraktu z Darwinem Núñezem w 2022 roku
- Jakie były powody jego odejścia z Liverpoolu
Zapraszamy do lektury!
Graham pracował dla firmy Decision Technology, która miała podpisany kontrakt z Tottenhamem Hotspur, gdy Liverpool zatrudnił go w kwietniu 2012 roku.
- Zawsze byłem fanem Liverpoolu, ale prawdziwym powodem, dla którego dołączyłem do klubu, było przejęcie go przez Fenway Sports Group i Johna W. Henry'ego - mówi.
- Udowodnili w Boston Red Sox, że poważnie podchodzą do analizy danych. Obiecali zrobić to samo w Liverpoolu.
- Właściciel, któremu bezpośrednio podlegałem, całkowicie zaakceptował ten pomysł. Miałem też Michaela Edwardsa, z którym pracowałem przez dwa lata w Spurs i wiedziałem, że on też w to wierzył.
Lato 2012 roku było burzliwe w Liverpoolu, a Rodgers przejął stery od Kenny'ego Dalglisha po zajęciu rozczarowującego ósmego miejsca w tabeli Premier League.
Rodgers odmówił współpracy z dyrektorem sportowym, co oznaczało, że utworzono komitet transferowy, w skład którego weszli menedżer, dyrektor generalny Ian Ayre, Edwards (wówczas dyrektor techniczny), szef rekrutacji Dave Fallows i główny skaut Barry Hunter.
Graham był "nieoficjalnym członkiem" zespołu, wprowadzającym element danych do procesu decyzyjnego, jednak gdy sprzeciwił się planom Rodgersa, by sprowadzić Joe Allena i Gylfi Sigurdssona - dwóch graczy, z którymi Irlandczyk z Północy pracował w Swansea City - między analitykiem i menedżerem doszło do tarć. Rodgers postawił na Allena i napastnika Fabio Boriniego, podczas gdy inni członkowie komitetu uznali, że Daniel Sturridge z Chelsea byłby lepszą opcją. Sturridge został sprowadzony do klubu sześć miesięcy później.
- Typowe doświadczenie analityka danych wchodzącego do klubu na początku 2010 roku polegało na tym, że przychodziłeś z kilkoma błyskotliwymi pomysłami prosto z uniwersytetu, a niektórzy starzy piłkarze myśleli: "To wszystko bzdury, nie będziemy tego słuchać" - opowiada Graham.
- Był opór - a już na pewno był opór ze strony Brendana. Choć było to trudne, wiedziałem, że jest to znacznie lepsza sytuacja niż w większości klubów, ponieważ miałem poparcie właścicieli i Michaela, który był moim bezpośrednim przełożonym.
"Największym żalem", jaki miał Graham, jeśli chodzi o brak transferu zawodnika, był Diego Costa. Po długich wewnętrznych dyskusjach Liverpool z opóźnieniem próbował uruchomić jego klauzulę odstępnego w wysokości 25 milionów euro (21 milionów funtów, czyli równowartość 28 milionów dolarów według obecnego kursu) w sierpniu 2013 roku, ale napastnik zdecydował się podpisać nowy kontrakt z Atletico Madryt.
- Wyobrażasz sobie pierwszą linię Liverpoolu złożoną z Luisa Suareza i Diego Costy? - śmieje się Graham.
- To byłoby straszne! Tak się złożyło, że Costa dołączył do Chelsea w następnym roku.
Liverpool nie poradził sobie z zastąpieniem Suareza, gdy ten odszedł do Barcelony w 2014 roku. Graham twierdzi, że to różnice zdań sprawiły, że klub nie podjął wystarczająco szybkich działań, aby pozyskać Alexisa Sancheza, który zamiast tego dołączył do Arsenalu. Dane sugerowały również, że Sadio Mané z Red Bulla Salzburg byłby tańszą alternatywą dla wybranego przez Rodgersa Adama Lallany z Southampton.
Co zaskakujące, dział Grahama poparł decyzję o zakupie Mario Balotelliego z AC Milan, który zagrał zaledwie 28 razy i strzelił cztery gole.
To był dysfunkcyjny okres. Rodgers chciał Ashleya Williamsa i Ryana Bertranda, ale skończyło się na Mamadou Sakho i Alberto Moreno.
- W ciągu pierwszych kilku lat działania komitetu transferowego większość nieudanych transferów wynikała z tego, że zawodnicy, których chcieliśmy sprowadzić, zostali zawetowani przez Brendana - mówi Graham.
- Zaś tych, których chciał sprowadzić Brendan, zawetowaliśmy my. Tak więc czasami kończyliśmy z zawodnikami piątego lub szóstego wyboru. Po prostu nie dostawaliśmy naszych głównych celów.
Graham twierdzi, że "błagał" właścicieli, aby nie podpisywali kontraktu z Christianem Benteke z Aston Villi latem 2015 roku, ponieważ uważał, że nie pasuje on do stylu Liverpoolu. Podpisanie kontraktu z belgijskim napastnikiem było jednak "obsesją" Rodgersa i FSG zapłaciło w końcu klauzulę odstępnego w wysokości 32,5 miliona funtów.
Kompromis polegał na tym, że Rodgers zaakceptował jednocześnie sprowadzenie Roberto Firmino z Hoffenheim za 29 milionów funtów. Edwards był przekonany, że Brazylijczyk był niedoceniany, a dane pokazywały jego wszechstronny wkład w grę - pomimo skromnych liczb w Niemczech. Firmino strzelił 111 goli w 362 meczach dla Liverpoolu, podczas gdy Benteke został zwolniony po zaledwie jednym sezonie, w którym strzelił 10 razy w 42 występach.
Co więc zmieniło się, gdy Klopp zastąpił Rodgersa w październiku 2015 roku?
- Różnica polegała na otwartości umysłu Jürgena - mówi Graham.
- Dane stopniowo stawały się coraz bardziej wyrafinowane, a modele ulepszone. Nie nastąpiła jednak skokowa zmiana w jakości naszych analiz w momencie zmiany menedżerów. To wciąż były te same procesy i ci sami ludzie.
- Jürgen postrzegał zawodników w taki sam sposób jak Michael Edwards, Brendan nie.
- Jürgen nie miał żadnego doświadczenia w analizie danych w piłce nożnej przed przyjściem do Liverpoolu. Od czasu do czasu wraz z członkami sztabu trenerskiego zadawał nam pytania, ale nie było to częścią naszej cotygodniowej pracy, by usiąść i omawiać z Jürgenem taktykę na następny tydzień lub wyniki z zeszłego tygodnia. Cała nasza praca odbywała się za sprawą działu analizy wideo, psychologa lub działu rekrutacji.
- Różnica polegała na tym, że wreszcie zaakceptowano, że jest to jeden ze sposobów pracy Liverpoolu. Jürgen wierzył w ekspertów i w to, że mogą coś zmienić. Wiedział, że dane wpłynęły na nasz proces rekrutacji oraz informacje zwrotne, które otrzymywał po meczach z naszego działu analizy wideo. Był na to otwarty.
Proces rekrutacji przebiegał znacznie sprawniej latem 2016 roku, kiedy na pokład sprowadzono Joëla Matipa, Sadio Mané i Georginio Wijnalduma.
- Kiedy Jürgen powiedział, że powinniśmy pomyśleć o podpisaniu kontraktu z Matipem na zasadzie wolnego transferu, musiałem się uszczypnąć, by sprawdzić, czy nie śnię - dodaje Graham.
- Przez lata uważaliśmy go za najlepszego młodego środkowego obrońcę w Bundeslidze. Michael pojechał zobaczyć go na żywo już po dokonaniu transakcji, a na miejscu byli również skauci Bayernu Monachium. Matip poślizgnął się na linii połowy boiska i Schalke straciło bramkę. Skauci Bayernu mówili wtedy: "Ach, wiedzieliśmy, że to słabeusz". Jednak okazał się świetnym nabytkiem.
- Jürgen bardzo polubił także Mané, którego proponowaliśmy wcześniej. Szczególnie w pierwszych dwóch sezonach Jürgen proponował zawodników, których ja bym mu zasugerował. To, co widział w zawodniku, było tym samym, co my w nim widzieliśmy. Nie musieliśmy walczyć.
Szczęście również odegrało pewną rolę. Klopp zwrócił swoją uwagę na Mané po tym, jak początkowo celował w Mario Gotze, który nie chciał przenieść się na Anfield. Następnego lata chciał Juliana Brandta, zanim doszedł do wniosku, że Salah jest najlepszym szeroko ustawionym napastnikiem dostępnym na rynku.
Egipcjanin został okrzyknięty klapą w Premier League po nieudanym pobycie w Chelsea, ale raporty skautów Liverpoolu i analiza danych z jego występów we Włoszech - najpierw dla Fiorentiny, a następnie Romy - rokowały świetnie.
Graham mówi:
- Wszystkie nasze analizy koncentrują się na tym, jak zawodnik zwiększa nasze szanse na zdobycie bramki lub jak zmniejsza nasze szanse na utratę bramki. Niektórzy napastnicy są dość jednowymiarowi i dodają wartość tylko poprzez strzelanie. Można to zmierzyć dzięki wskaźnikowi xG (oczekiwane bramki).
- Mo jest jednak wielofunkcyjnym napastnikiem. Potrafi biegać z piłką, podawać, kreować sytuacje, a także strzelać. Nasz model "Possession Value" próbował określić wartość dla zespołu każdego z tych podań, sprintów i strzałów. Okazało się, że Salah na wszystkie trzy sposoby wnosił do swojej drużyny prawdziwą wartość i bardzo trudno było się przed nim obronić.
- Z punktu widzenia skomplikowanych danych spełniał wszystkie kryteria. Okazał się najlepszym szeroko ustawionym napastnikiem w Europie w wieku do 24 lat. Mo przyszedł z bagażem niepowodzeń w Premier League, ale nasza analiza danych pomogła nam zrozumieć, że możemy to zignorować.
- Michael, Dave i Barry w końcu przekonali Jürgena, by wybrał Mo, a on był na tyle łaskawy, by publicznie mówić o roli, jaką w tym odegrali. Jürgen powiedziałby: "OK, podoba mi się ten facet, ale nie oglądałem setek meczów tak jak skauci i nie przeprowadziłem analizy tak jak dział danych, więc będę miał otwarty umysł i poważnie się temu przyjrzę".
- Podpisanie kontraktu z Mo, mimo że ten zawiódł w Chelsea, było czymś niespotykanym, ale nie zależało nam na opinii środowiska. To była różnica między nami a wieloma klubami w tamtym czasie. Zależało nam tylko na podjęciu właściwej decyzji i wierzyliśmy w ten proces. Podobnie było z Firmino i Mané, którzy przyszli z klubów ze środka tabeli. To były trzy gwiazdy tego klubu. Wszyscy w klubie byli naprawdę podekscytowani, że mogliśmy ich pozyskać. Nie obchodziło nas, że reszta świata tak nie uważa.
Graham uważa Salaha za "nudną odpowiedź", gdy zostaje zapytany o to, z którego transferu jest najbardziej dumny. Tego samego lata, w którym Egipcjanin przybył na Anfield, Liverpool podpisał kontrakt z lewym obrońcą Andym Robertsonem ze zdegradowanego Hull City, po wniesieniu początkowej opłaty w wysokości 8 milionów funtów.
- W przypadku Mo wszyscy wierzyliśmy, że jest zawodnikiem światowej klasy - wyjaśnia.
- Jednak dla mnie więcej znaczą transfery Matipa i Robertsona. Nie byli pewniakami do osiągnięcia sukcesu tak, jak myśleliśmy, że będzie to wyglądało w przypadku Mo. Atrakcyjność analizy danych polega na tym, że możemy znaleźć gracza, który został przeoczony z różnych powodów w innych miejscach. Lubię tę dwójkę, ponieważ były pewne wewnętrzne nieporozumienia i wątpliwości co do nich.
- Robertson był członkiem najgorszej defensywy w lidze. Polecaliśmy go jako naprawdę dobrego ofensywnego bocznego obrońcę, ale nie byliśmy pewni jego walorów jako obrońcy. Jürgen rozwiązał tę kwestię, mówiąc, że chce, aby jego obrońcy atakowali, a jeśli są jakieś słabości w obronie, możemy je rozwiązać gdzie indziej, korzystając z pozycji w środku pola.
Była w tym jasna strategia, ale też trochę szczęścia. Liverpool w 2017 roku celowałby raczej w Emersona Palmieriego z Romy niż Robertsona, gdyby tylko brazylijski lewy obrońca nie zerwał więzadła krzyżowego przedniego.
Graham przytacza również upadek transferu Toma Ince'a z Blackpool w styczniu 2013 roku. To fiasko tej transakcji doprowadziło do podpisania przez Liverpool kontraktu z Philippe Coutinho z Interu Mediolan za 8,5 miliona funtów.
Gdyby natomiast Paris Saint-Germain nie kupiło Neymara, Barcelona nie byłaby tak zdesperowana, gdy zgodziła się zapłacić Liverpoolowi 142 miliony funtów za Coutinho w styczniu 2018 roku. Pieniądze te opłaciły wręcz transformacyjne dla klubu transfery Virgila van Dijka i Alissona.
Gdy Liverpool zakończył swoje 30-letnie oczekiwanie na tytuł mistrzowski najwyższej klasy rozgrywkowej w 2020 roku, Graham uznał to za potwierdzenie słuszności podejścia klubu do rekrutacji.
- Mike Gordon, Michael Edwards, ja i reszta komitetu transferowego zawsze wierzyliśmy, że proces się opłaci, jeśli uda nam się sprawić, by wszystkie elementy działały prawidłowo - mówi Graham.
- Nasze osobowości były podobne, nie przejmowaliśmy się hałasem z zewnątrz i trzymaliśmy się długoterminowej perspektywy. Pierwszemu facetowi, którego zatrudniłem do mojego zespołu, powiedziałem: "Nie zamierzam mówić, że to praca na całe życie, jednak jeśli nadal tu jesteśmy po dwóch latach, to znaczy, że dobrze nam idzie". Myślę, że w większości klubów, po takich niepowodzeniach w pierwszych latach, poszliby w innym kierunku.
- Jednak w Fenway wiedzieli, że ten proces działa. Widzieli, że tworzony jest dział, który w przyszłości da nam przewagę nad innymi klubami. Po prostu reszta świata nie mogła tego w tamtym czasie dostrzec.
Sprowadzenie Darwina Núñeza z Benfiki początkową opłatą w wysokości 64 milionów funtów w czerwcu 2022 roku było w dużej mierze napędzane przez Kloppa po imponujących występach Urugwajczyka przeciwko Liverpoolowi w Lidze Mistrzów.
Czy jednak wraz ze wzrostem władzy i wpływów Kloppa klub odszedł od modelu opartego na danych?
- Núñez zagrał znakomicie przeciwko Liverpoolowi, a to ma wpływ na ludzi - mówi Graham.
- Na pewno nie zaszkodziło mu to w zostaniu zawodnikiem Liverpoolu.
- Trudność z Núñezem polegała jednak na tym, że był zupełnie innym typem gracza niż Firmino. Moje pytania brzmiały: "Czy zmienimy dla niego nasz styl lub formację? Czy jest na tyle dobrym zawodnikiem, że warto dokonać tych zmian?". To było coś, czemu opieraliśmy się przez wiele lat.
- W przypadku Núñeza przeszliśmy przez ten sam proces, co w przypadku innych zawodników. Chciałem się po prostu upewnić, że wszyscy wiedzą, jak dużą zmianę będzie oznaczał Núñez. Chodziło mi bardziej o to, czy aby na pewno uda nam się w pełni wykorzystać jego potencjał.
- W swojej książce mówię o klasyfikowaniu zawodników, aby zrozumieć, jaka jest ich rola. To coś innego niż to, czy są dobrzy, czy nie. Zawsze mieliśmy listę świetnych zawodników, którzy nie pasują do Liverpoolu. Defensywni obrońcy, odgrywający, klasyczni skrzydłowi - my po prostu nie graliśmy w tym stylu. Było jasne, że Núñez jest typowym numerem 9.
- Nie powiedziałbym, że dane powiedziały stanowcze "nie" Núñezowi. Bardziej chodziło o to, że wiedzieliśmy, w jakiej roli jest najbardziej efektywny i były wątpliwości, czy po transferze znajdzie sobie miejsce w składzie. A jeśli wydajesz dużą sumę pieniędzy na zawodnika, to musi on zaczynać w pierwszym składzie. Najgorszą rzeczą, jaką można zrobić, to kupić drogiego zawodnika do szerokiego składu i w efekcie wydać na ławkę pieniądze, które mogłyby być na boisku.
Edwards opuścił Liverpool latem 2022 roku, a jego następca, Julian Ward, ustąpił w następnym roku - kiedy Graham również zdecydował się podjąć nowe wyzwanie, a Will Spearman objął stanowisko nowego dyrektora ds. badań klubu.
Czy Klopp stał się trudniejszy we współpracy?
- Nie mogę wypowiadać się za Michaela czy Juliana, ale osobiście nie zdążyłem zauważyć tej zmiany - mówi.
- Nie zamierzam udawać, że w Liverpoolu zawsze panowała harmonia. Mieliśmy kłótnie, oczywiście były wielkie ego i ja też się do nich zaliczam.
- Trudno jest utrzymać tempo przez 11 lat, kiedy toczy się namiętne kłótnie. Prędzej czy później można się wypalić. Wszyscy chcemy, aby klub odniósł sukces, ale mamy różne pomysły.
- Myślałem, że mógłbym kontynuować karierę dłużej niż Michael, ale po około dziewięciu miesiącach bez niego pomyślałem: "Teraz widzę, o co chodziło Michaelowi, kiedy powiedział, że nadszedł czas na odpoczynek". Praca z Michaelem zawsze była świetną zabawą - wymagającą, ale dającą frajdę.
- Po 11 latach w mojej wymarzonej pracy osiągnąłem to, co chciałem osiągnąć, miałem namacalny wpływ na sukces jednego z największych klubów na świecie. Byliśmy pierwszym wewnętrznym działem danych w Premier League i zbudowałem go etapu, w którym, byłem sam, do momentu utworzenia działu składającego się z ośmiu naprawdę dobrych ludzi. Właściwym posunięciem było przekazanie pałeczki i umożliwienie innym rozwoju kariery.
W zeszłym roku Graham uruchomił własną firmę analityczną Ludonautics. Obecnie współpracuje z sześcioma klubami w Europie i Ameryce Łacińskiej, doradzając im w zakresie rekrutacji i danych.
Zatrudnił Edwardsa jako konsultanta, zanim były dyrektor sportowy klubu ustąpił na początku tego roku po tym, jak został mianowany nowym dyrektorem generalnym FSG ds. piłki nożnej.
- To była świetna zabawa móc pracować razem w środowisku start-upu - mówi Graham.
- Ciągle powtarzałem mu: "Zamierzasz wrócić, prawda? Chelsea na pewno do ciebie dzwoniła”. Odpowiadał: "Tak, być może rozmawiałem z Chelsea". Ja na to: "Z pewnością Manchester United też z tobą rozmawiał?". Był jednak nieugięty - mówił, że nie będzie ponownie dyrektorem ds. piłki nożnej.
- Prowadzenie rekrutacji, a także wszystkich innych działów na boisku treningowym, jest naprawdę stresujące. Wrócił do Liverpoolu, ponieważ zaoferowali mu coś nowego i ekscytującego. Nadzorowanie codziennej kontroli nad klubem daje mu możliwości, których nie miał jako dyrektor sportowy, więc dostrzegam, co może być dla niego atrakcyjne w nowej pracy.
Właściciele klubu zaufali Edwardsowi, który tego lata zbudował nową strukturę w Liverpoolu z Richardem Hughesem jako dyrektorem sportowym i Arne Slotem jako głównym trenerem, nie menedżerem. Dane pozostały tak samo ważne w procesie decyzyjnym.
- Wszystko sprowadza się na końcu do Johna Henry'ego, Mike'a Gordona i Toma Wernera, którzy postrzegają piłkę nożną w ten sam sposób, co Michael - dodaje Graham.
- Wymagają wysokich standardów, a Michael udowodnił wcześniej, że potrafi je spełniać przez długi czas.
- W tym wszystkim chodzi głównie o pracowitość. Właściciele chcą dokładać wszelkich możliwych starań, by rozwijać klub. Ciągle próbują odpowiadać na pytania: "Czy mamy wszystko, co musimy wiedzieć o zawodniku lub nadchodzącym przeciwniku"? Na wszystko jest plan i systematyczny sposób działania. Tak działa Fenway, dlatego też tak naturalnie wpasowuje się w to wszystko Michael.
James Pearce
Komentarze (26)
Ten artykuł nie dotyczy rekrutacji w obecnym okienku. To promocja książki byłego pracownika (analityka) Liverpoolu z lat 2012-2022.
Jest Pan tani?
Tak
Witamy na pokładzie
Jest Pan tani?
Nie
To do widzenia
"Dane sugerowały również, że Sadio Mané z Red Bulla Salzburg byłby tańszą alternatywą dla wybranego przez Rodgersa Adama Lallany z Southampton"
„Szczęście również odegrało pewną rolę. Klopp zwrócił swoją uwagę na Mané po tym, jak początkowo celował w Mario Gotze, który nie chciał przenieść się na Anfield. Następnego lata chciał Juliana Brandta, zanim doszedł do wniosku, że Salah jest najlepszym szeroko ustawionym napastnikiem dostępnym na rynku.”
Rodgers i Klopp nie mieli raczej nosa do transferów. U Niemca szczególnie to widać po odejściu Edwardsa gdzie ściągnięto średników Diaza, Nuneza, Soboszlaia, Gravena czy Endo. Szkoda, że współpraca między Kloppem a Edwardsem się zepsuła bo dopóki to działało robiliśmy świetne transfery.
Btw właśnie po takich tekstach widać jak otwartym na nowości i innowacjie trenerem był Klopp. Zatrudnienie speca od autów czy sesja z mistrzem surfingu nie wzięły się znikąd. To że był otwarty na to żeby zrezygnować z Gotze i Branta też świadczy o tym, że nie był aż tak uparty jak wieść niesie. Nuneza chciał bo uznał, że system musi ulec zmienie bo byliśmy zbyt czytelni.
I może to właśnie zmiany w strukturze tego komitetu spowodowały to, że jakość naszych transferów od czasu odejścia zwłaszcza Grahama zjechały mocno w dół. Od praktycznie 3 lat trafiliśmy tak naprawdę tylko z MacAllisterem. Diaz, Nunez, Szoboszlai, Gravenberch, to nie są tak jakościowi piłkarze jak Fabinho, Wijnaldum, Mane. A jednak kosztowali dużooo więcej
Let's go Red's!
Mamy fajny, konkurencyjny skład. Gramy naprawdę dobrą piłkę. Widać w strategii władz ogólny plan. Od kilku lat co roku gramy o trofea i gdyby nie zesterydowane, nie trzymające się żadnych zasad, City to LFC byłby najlepszym angielskim klubem w minionej dekadzie. A Wy wolicie się skupiać na negatywach.
Piłka to radość Panie i Panowie, po co Wam do tego całe te teorie i zastanawianie się nad rzeczami, na które żadnego wpływu nie macie?
To promocja książki, nie tekst o transferach.