Trent Alexander-Arnold zasługuje na wszystko

Nieuchronne było to, że ludzie zwrócą uwagę na reakcję Trenta Alexandra-Arnolda na zmianę podczas niedzielnego meczu między Liverpoolem a Brentford. Nieuchronne było także to, że zachowanie Anglika podsyci spekulacje na temat jego sytuacji kontraktowej.

Może to być przypadek, a obserwatorzy wyobrażają sobie zdecydowanie za dużo... Ale nie ma wątpliwości, że the Reds mają poważny problem, który klub musi rozwiązać.

Główny właściciel Liverpoolu, John W. Henry, był obecny na meczu i siedział w loży dyrektorskiej wraz z dyrektorem sportowym Richardem Hughesem i CEO, Billym Hoganem. Trio obserwowała pierwszy mecz Arne Slota rozegrany na Anfield w roli trenera the Reds. 

Skoro właściciele byli obecni to być może był to właściwy czas, aby uporządkować kwestię kontraktu Alexandra-Arnolda. Panowie, dajcie temu chłopakowi to czego chce. To na co zasługuje. To zawodnik warty 120 milionów funtów. Pozwolenie na jego odejście za darmo w przyszłe lato do Realu Madryt – a jestem pewien, że hiszpański klub krąży wokół Trenta – byłoby gigantycznym ciosem. Po prostu nie można na to pozwolić. 

Tak, nadszedł czas, aby usiąść do stołu z przedstawicielami Trenta i wszystko dokładnie omówić. Właściciele muszą się zaangażować w ten proces – skoro już i tak są w Anglii... Szybkie rozwiązanie tej sprawy byłoby ogromnym zastrzykiem energii dla klubu. 

Właściciele mają swój model biznesowy i nigdy nie obawiali się utraty wielkich nazwisk na zasadzie wolnego transferu. Wystarczy spojrzeć na takich graczy jak Gini Wijnaldum czy Roberto Firmino, a także Naby Keïta, James Milner i Emre Can.

Ktoś może mi powiedzieć – kim ty jesteś, aby mówić co mają robić właściciele klubu? To prawda. Ale mogę powiedzieć jedno: Trent jest zbyt cenny dla klubu. To chłopak stąd, kibic od dzieciństwa, jedna z największych gwiazd tej drużyny. Mogę wam teraz powiedzieć, że tacy zawodnicy nie rosną na drzewach. 

Liverpoolu nie stać na utratę Virgila van Dijka i Mohameda Salaha za darmo pod koniec tego sezonu. Należy wykonać naprawdę wiele pracy jeżeli klub chce zatrzymać tych piłkarzy na dłużej. Mo przecież właśnie zdobył kolejną bramkę, a Virgil pokazał klasę w obronie, co przyczyniło się do drugiego czystego konta. Ich kontrakty nie mogą zostać zaniedbane!

Ale w przypadku Trenta, który ma dopiero 25 lat, a jego najlepsze lata są jeszcze przed nim jest jeszcze zupełnie inna sytuacja. Jeśli sam zawodnik jest chętny, aby pozostać w Liverpoolu to musi dostać to, na co zasługuje. Liverpool i jego właściciele nie mogą brać tego chłopaka za pewnik tylko dlatego, że pochodzi z West Derby.

Właściciele zrobili wiele wspaniałych rzeczy od momentu przejęcia klubu, a Anfield to teraz miejsce zupełnie odmienione. To niesamowite, co udało im się zrobić z jednym z najsłynniejszych stadionów na świecie, ale pozostają też kwestie sportowe. Upływające kontrakty są ogromnymi problemami do rozwiązania.

Jest wiele podobieństw do odejścia Steve'a McManamana do Realu Madryt w 1999 roku. Steve był trochę niedoceniany, nie zaproponowano mu tego, na co zasługiwał, a właściciele wówczas nie płacili mu jak jednej z największych gwiazd, którą był. W końcu poczuł, że musi odejść. Choć czasy się zmieniły, a właścicielami są teraz inni ludzie, z własnymi pomysłami i sposobami działania, nie można dopuścić, aby historia się powtórzyła.

Złość po końcowym gwizdku to jedna z tych rzeczy, które czasem zdarzają się, gdy topowy zawodnik nie chce schodzić z boiska. Sytuacja uwydatniła to, że problem kontraktowy trzeba rozwiązać. Teraz piłka po stronie Fenway Sports Group. Dajcie mu to, na co zasługuje.

Liverpool – mistrzowie podań

Myślałem, że publiczność na Anfield była trochę stonowana jak na pierwszy domowy mecz Arne Slota jako nowego trenera, ale być może to dobrze.

Dwa zwycięstwa z rzędu, dwa czyste konta i cztery zdobyte bramki. W dodatku wygląda na to, że zespół oszczędza dużo więcej energii, co może być cholernie ważne na dłuższą metę.

Tym co zrobiło na mnie wrażenie były podania. Liverpool zakończył mecz z 92% skutecznością podań, co jest najwyższym wynikiem, jaki kiedykolwiek osiągnęli od momentu rozpoczęcia zbierania danych przez Optę... ponad 20 lat temu. To pokazuje, że Slot stara się nieco zmienić styl, co dobrze wróży na przyszłość, zwłaszcza jeśli chodzi o zamykanie meczów i doprowadzanie ich do końca, jak w niedzielę.

Między 30. minutą a przerwą Liverpool trochę stracił rytm, a goście wrócili do gry, ale jeżeli chodzi o całokształt to drużyna Slota zdecydowanie zasługiwała na trzy punkty. Brentford miał kilka okazji, ale w inny dzień Liverpool mógłby zdobyć pięć lub sześć bramek. Muszę przyznać, że bramkarz drużyny gości, Mark Flekken, rozegrał znakomite zawody, dokonując wielu interwencji, do których nie miał prawa sięgnąć.

To, co mnie cieszy, to fakt, że drużyna nie spieszyła się ani nie panikowała przy stanie 1:0 w poszukiwaniu drugiego gola, który mógłby zabić mecz. Wydaje się, że na razie jest dużo więcej kontroli i choć to dopiero początek, to wszystkie znaki są jak dotąd pozytywne.

John Aldridge