W wieku 86 lat odszedł legendarny Ron Yeats
Liverpool opłakuje dziś śmierć legendarnego kapitana klubu, Rona Yeatsa.
Szkocki "kolos”, jak określił go kiedyś Bill Shankly, zmarł w piątek wieczorem w wieku 86 lat po tym, jak zmagał się w ostatnich latach z chorobą Alzheimera.
Pozyskany w lipcu 1961 r. z Dundee United obrońca był jednym z graczy, którzy dokonali transformacji w raczkującej jeszcze drużynie The Reds, która przeszła rewolucję pod wodzą Shankly'ego i wydostała się po latach z otchłani Second Division.
- Przejdź się obok niego - powiedział menedżer przedstawicielom mediów, gdy Yeats został zaprezentowany tamtego lata.
- To kolos - jak to często bywało, Shankly miał rację.
Podczas swojej debiutanckiej kampanii w sezonie 1961-62, Yeats zaliczył 41 ligowych występów, co ostatecznie zapewniło Liverpoolowi awans. W ciągu kolejnych dwóch sezonów on i jego koledzy z drużyny wznosili już w górę tytuł mistrzowski najwyższej klasy rozgrywkowej.
Jego wpływ na zespół był tak duży, że zaledwie kilka miesięcy po przybyciu do Merseyside został mianowany kapitanem - rolę tę pełnił przez osiem kolejnych sezonów.
Gdy The Reds zakończyli rozgrywki cztery punkty przed Manchesterem United w sezonie 1963-64, zdobywając szósty tytuł mistrzowski w historii LFC, Ron po raz kolejny był ostoją.
Jednak bodaj najbardziej niezatarte wspomnienie z jego kariery na Anfield miało zrodzić się dopiero w następnym roku - to wtedy Yeats wspiął się po schodach na Wembley i odebrał swój pierwszy Puchar Anglii.
Drużyna Shankly'ego zakończyła w ten sposób długie oczekiwanie na zdobycie tego trofeum - i rozwiała obawy o klątwę ciążącą nad klubem - pokonując Leeds United 2:1 po dogrywce. W trakcie prezentacji trofeum Yeats powiedział do królowej Anglii: "Jestem absolutnie wykończony!”.
To w tamtym sezonie The Reds po raz pierwszy zameldowali się w europejskich rozgrywkach. Ich udział w europejskich pucharach rozpoczął się od kwalifikacji w Reykjaviku - gdzie miał miejsce mecz z Kolonią wygrany po rzucie monetą (stronę wybierał Ron) - a zakończył się na półfinale.
To w trakcie tej przełomowej kampanii wprowadzono słynne już czerwone stroje klubowe. Kolos Shankly'ego został wybrany na modela i zasugerował, że skarpetki getry powinny być tego samego koloru, aby dopełnić wygląd.
- Musiałem biec w tym stroju w dół tunelu, po schodach, a potem na zewnątrz - wyjaśnił później Yeats. Shankly był zachwycony:
- Wyglądasz w tym na jakieś osiem stóp wzrostu. Wystraszysz ich wszystkich na śmierć.
To nie był koniec chwały Yeatsa. "Rowdy", jak był nazywany przez fanów z The Kop, wystąpił we wszystkich 42 meczach, gdy Liverpool odzyskał mistrzowski tytuł First Division w sezonie 1965/66 z sześciopunktową przewagą nad rywalami.
Pomógł również podopiecznym Shankly'ego w osiągnięciu pierwszego europejskiego finału w tym okresie. Co ciekawe, był jednak niefortunnym strzelcem samobójczej bramki, gdy The Reds przegrali z Borussią Dortmund w finale Pucharu Zdobywców Pucharów, rozgrywanym na Hampden Park w jego ojczystej Szkocji.
Yeats rozegrał co najmniej 48 meczów w każdym z kolejnych czterech sezonów, a gdy pod koniec 1971 roku pożegnał się z Liverpoolem jako piłkarz, jego liczba występów wynosiła 454 - do dziś jest to 22. wynik w historii klubu.
Co ciekawe, ponad 400 z tych występów Yeats zaliczył w roli kapitana. Tylko Steven Gerrard nosił opaskę The Reds przy większej liczbie okazji.
Ron po Liverpoolu reprezentował jeszcze barwy Tranmere Rovers, Stalybridge Celtic, Los Angeles Skyhawks, Barrow, Santa Barbara Condors i Formby, zanim odwiesił buty na kołku pod koniec lat 70-tych.
Jego historia w Liverpoolu nie dobiegła jednak końca. W 1986 roku Yeats powrócił do klubu na stanowisko głównego skauta i pełnił tę funkcję przez 20 lat, po czym w 2006 roku przeszedł na emeryturę.
Wśród zawodników, którzy wpadli mu w oko, był m.in. Sami Hyypia - pozyskany w okazyjnej cenie z Willem II Fin z czasem ugruntował swoją pozycję jako uznany obrońca The Reds.
Mówiąc o swoich największych osiągnięciach na Anfield, Yeats powiedział kiedyś:
- Mam tylko dwa. Pierwsze to bycie kapitanem, który wyprowadził klub z drugiej ligi po ośmiu latach. To był dla mnie moment naprawdę ogromnej dumy.
- Wygraliśmy ligę ośmioma lub dziewięcioma punktami w tamtym sezonie. Do tego byłem pierwszym kapitanem Liverpoolu, który podniósł Puchar Anglii. Jest to coś, z czego jestem bardzo dumny.
- Nie chodzę jednak z medalami na piersi, to jest po prostu moje.
W tym niesamowicie smutnym czasie myśli wszystkich związanych z Liverpoolem są z żoną Rona, Ann, całą jego rodziną oraz przyjaciółmi.
Flagi w całym klubie zostaną dziś opuszczone do połowy masztu na znak szacunku.
Ku pamięci Rona Yeatsa (1937-2024), spoczywaj w pokoju.
Komentarze (5)
Niech odpoczywa w pokoju.