Slot po meczu w Mediolanie
Arne Slot uznał, że Liverpool zaprezentował się z dobrej strony w trakcie wygranego 3:1 starcia z AC Milanem na San Siro.
We wtorkowy wieczór the Reds zdołali odwrócić losy spotkania, które przegrywali już w trzeciej minucie meczu po trafieniu Christiana Pulisicia. Bramki dla angielskiej ekipy zdobywali Ibrahima Konaté, kapitan Virgil van Dijk oraz Dominik Szoboszlai.
Pomimo słabego początku meczu Liverpool ostatecznie pokazał się z dobrej strony, wychodząc na prowadzenie jeszcze w trakcie pierwszej połowie potyczki.
Przedstawiamy Państwu wypowiedzi Slota z pomeczowej konferencji prasowej...
O tym czy ta wygrana to dobry prezent urodzinowy...
Zdecydowanie. Już parę razy gdzieś to mówiłem: zazwyczaj świętujesz swoje urodziny razem ze swoimi przyjaciółmi oraz rodziną. Ale myślę, że zagrać pierwszy mecz w Lidze Mistrzów przeciwko ekipie tak wyjątkowej w kontekście historii Liverpoolu i tak wyjątkowej dla Holendrów, to naprawdę fajna alternatywa.
W dodatku wygrać w sposób, w jaki to zrobiliśmy, po tym, jak przegrywaliśmy 1:0 po pięciu minutach, dodatkowo mając jeszcze w pamięci wynik meczu z Nottingham Forest. Myślę, że zawodnicy kapitalnie wzięli losy meczu w swoj ręce. Dzięki temu ostatecznie strzeliliśmy trzy gole i wygraliśmy 3:1.
O występach Cody'ego Gakpo oraz Ryana Gravenbercha…
Przed chwilą stałem obok Clarence’a Seedorfa. Również mówił o Ryanie i Codym, a ja powiedziałem, że to wyjątkowe miejsce dla holenderskich piłkarzy, ponieważ grali tu wcześniej wielcy zawodnicy z Holandii. Zagrać taki mecz jako zawodnik Liverpoolu i to w takim miejscu... to jest zawsze miłe. Tak, można wyróżnić tych dwóch, ale myślę, że mógłbym wyróżnić kilku innych, którzy również zagrali bardzo dobrze. Jak zawsze, bardzo trudno jest jednostce zagrać dobrze, jeśli cała drużyna nie gra dobrze i odwrotnie. Cała ekipa rozegrała dobry mecz. Właśnie wtedy indywidualności mogą błyszczeć.
O byciu czwartym trenerem, który wygrał mecz Ligi Mistrzów w swoje urodziny, obok Bobby’ego Robsona, Roberto Manciniego i Arsène’a Wengera...
To całkiem dobre towarzystwo, ale mam nadzieję, że w przyszłości zrobię więcej wyjątkowych rzeczy by znaleźć się w gronie tych legend. Fakt, że wygrałem mecz w swoje urodziny, jak oni nie wystarcza. Mam nadzieję, że w przyszłości będę starał się osiągnąć pewne rzeczy, które ci menedżerowie osiągnęli. Najważniejsze było jednak dzisiejsze zwycięstwo.
O tym, czy czuł, że stałe fragmenty gry były sposobem na zagrożenie Milanowi...
Nigdy nie patrzę na drużynę przeciwną, zawsze koncentruję się na swojej ekipie. Myślę, że byliśmy trochę rozczarowani wynikiem meczu z Nottingham Forest, ale byliśmy też rozczarowani tym, że mieliśmy wtedy osiem rzutów rożnych i nie zdobyliśmy bramki, choć byliśmy bardzo blisko. Czuliśmy, że przy całej pracy, jaką włożyliśmy w stałe fragmenty gry, w pewnym momencie powinniśmy otrzymać nagrodę.
Myślę, że dzisiaj zaliczyliśmy dwie bardzo dobre akcje ze stałych fragmentów gry i dwa bardzo dobre strzały głową, które dały nam dwie bramki. To było ważne. Byliśmy bardzo pewni siebie z piłką, pressing był naprawdę dobry, ale ostatecznie potrzebujesz też goli. Dzisiaj kilka razy trafiliśmy w poprzeczkę z gry, więc potrzebowaliśmy stałych fragmentów i było miło zobaczyć, że zdobyliśmy bramki dzięki pracy moich asystentów i zawodników. Miło widzieć, że dziś to zostało nagrodzone.
O pozycjach Alexisa Mac Allistera i Dominika Szoboszlaia...
Zapytałeś mnie o to, czy Dom i Mac Allister grali jako skrzydłowi, ale może tłumaczenie nie było idealne. Myślę, że obaj zagrali dobry mecz, ale nie grali jako skrzydłowi – byli pomocnikami. Drużyna przejęła kontrolę nad piłką, utrzymywała ją przez długi czas, świetnie zmieniała ciężar gry, co prowadziło do licznych okazji. Niestety nie udało się ich wykorzystać w pierwszej połowie, ale w drugiej połowie zdobyliśmy piękną, wypracowaną kolektywnie bramkę.
O trudnym początku meczu i straconej bramce...
Brzmi to trochę dziwnie jeśli graliśmy trzy, cztery, pięć minut, a już dopuściliśmy do jednej sytuacji, która była na spalonym, a potem straciliśmy bramkę. Powiem ci teraz, że mimo to, nie zaczęliśmy źle. Myślę, że od początku przejęliśmy kontrolę nad meczem. Ale w pierwszych pięciu minutach dwa razy straciliśmy piłkę po nienajlepszych wyborach. Przez to nadzialiśmy się na ich kontrę.
Później bardziej zdominowaliśmy posiadanie piłki, co udaremniło ich kontrataki. Chociaż brzmi to dziwnie, by mówić, że zaczęliśmy dobrze, skoro dopuściliśmy do dwóch okazji, to jednak przejęliśmy kontrolę nad piłką od początku meczu. Poza pierwszymi pięcioma minutami, kiedy mieli dwa kontrataki, myślę, że zdominowaliśmy posiadanie i stworzyliśmy też swoje szanse.
Komentarze (5)
Przypomina mi się anegdotyczna sytuacja bodajże z meczu Legii z jakimś beniaminkiem, w którym to beniaminek schodził w przerwie prowadząc 1:0. Piłkarz, z którym przeprowadzano wywiad powiedział, że nie wiedzieli jak się zachować po zdobyciu gola, bo tego się nie spodziewali!!! Haha!!! I taki to oto jest ten dzisiejszy Milan!!!