Włoska prasa o wczorajszym zwycięstwie The Reds
Liverpool z sukcesem powrócił do Ligi Mistrzów po roku przerwy. Na San Siro ekipa Arne Slota pewnie zwyciężyła 3-1, choć przegrywała już od 3. minuty po bramce Christiana Pulisica.
Poniżej przedstawiamy, jak poszczególne włoskie media zareagowały na wczorajszą porażkę Rossonerich.
Gazzetta dello Sport
Trudna do przyjęcia porażka, Rossoneri mają za sobą wieczór pełen niewytłumaczalnych błędów po golu Pulisica. Liverpool był silniejszy od Milanu, który ma obowiązek inaczej rywalizować nawet z wyżej notowanym przeciwnikiem, zwłaszcza na San Siro (dla przykładu Stuttgart potrafił postraszyć Real Madryt do 90. minuty).
Drużyna, która ma w swoim składzie zawodników, którzy reprezentują najlepsze reprezentacje na świecie nie może się tak poddać, jak zrobił to Milan. Nawet jeśli Pulisic pokazał się w tym spotkaniu, to nadal trzeba zadać sobie pytanie, co tym razem zrobił Rafael Leão. Jeśli masz cechy mistrza, to właśnie w takich spotkaniach musisz się pokazać.. Ale nic takiego się nie wydarzyło. Liverpool już od początku spotkania naciskał na mediolańską obronę, do tego stopnia, że Mohamed Salah dwukrotnie trafił w poprzeczkę, jednak dwie bramki stracone z rzutów rożnych są nie do przyjęcia.
Milan bronił słabo, Mike Maignan nie pokazał się ze swojej najlepszej strony grając na linii. Oprócz tego Francuz doznał kontuzji, tuż przed derbami.
Corriere della Sera
Noc pełni księżyca i duchów. Milan po szczęśliwej sobocie i zwycięstwie nad Venezią, wrócił do piekła. Diabły złudnie liczyły na dobry wynik, ale Liverpool je przytłoczył: trzy gole, dwa uderzenia w poprzeczkę, trzy obrony Maignana. Zawstydzająca dominacja The Reds, która wyzwoliła złość na San Siro. Kibice protestowali i rzucali obelgami.
To ten Milan, który widzieliśmy przed starciem, bez równowagi i z przerażającą obroną. Nie można stracić dwóch bramek ze stojącej piłki. Zabrakło wszystkiego, Paulo Fonseca znów jest na celowniku, a derby z Interem tuż za rogiem, czyli w pewnym sensie koszmar, biorąc pod uwagę, jak zakończyło się ostatnie sześć potyczek. Nie wspominając już o tym, że ostatni mecz odcisnął piętno na drużynie: Maignan i Calabria są kontuzjowani. Przed meczem derbowym Ibrahimović czuje potrzebę, aby sprowokować rywala, co jeszcze bardziej podsyca bezużyteczne napięcie.
„Kiedy lew odchodzi, koty podchodzą bliżej. Kiedy lew wraca, kot znika. Potulne kocięta nie są w drużynie, ale poza nią” - powiedział Szwed. „Być może w centrali, w Casa Milan. Wielu mówi, ale ja tu rządzę”.
Wyniki, jak na razie są skromne. Milan szybko zdobył bramkę, ale potem było już tylko gorzej. Alvaro Morata, sprytnym zagraniem obsługuje Pulisica, który potrafi rozpędzić się niczym sprinter i uderza mocno oraz precyzyjnie obok Alissona. Wygląda to na kontynuację tego, co wydarzyło się w meczu przeciwko Venezii. Wyrównująca bramka dla Liverpoolu okazała się zbawieniem . Od tego momentu gra była w rękach angielskiej drużyny, która była szybsza, bardziej fizyczna i bardziej zdeterminowana. The Reds kontrolowali grę, wygrywając wszystkie starcia i zawsze jako pierwsi dochodząc do drugich piłek.
Milan walczył, a Ibrahima Konaté i Virgil van Djik, dwaj środkowi obrońcy, zdobyli identyczne bramki po strzale głową. W tym aspekcie gry widoczne były ograniczenia Rossonerich. Salah dwukrotnie trafił w poprzeczkę i tyle samo razy Maignan bronił strzały Egipcjanina. Coady Gakpo był najlepszy na boisku, nie miał sobie równych. Milan domagał się rzutu karnego za popchnięcie Pulisica, ale ostatecznie został zdeklasowany. Zawstydzająca przepaść.
La Stampa
Pomimo doskonałego początku, Milan został pokonany przez Liverpool w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów. Na San Siro mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla the Reds. Pulisic otworzył wynik spotkania po kilku minutach, a następnie Konaté, Van Djik i Szoboszlai odwrócili losy meczu, dając trzy punkty drużynie Arne Slota. Gorzki smak porażki dla zespołu Paulo Fonseki, który po pierwszym sukcesie w Serie A nad Venezią, został pokonany w Europie i teraz musi ponownie zareagować w derbach z Interem w niedzielę.
Nie minęły nawet trzy minuty, a Rossoneri natychmiast objeli prowadzenie dzięki błyskawicznemu kontratakowi. Alvaro Morata uwolnił Pulisicia po prawej stronie, Amerykanin uciekł wszystkim i perfekcyjnym strzałem po długim rogu strzelił gola na 1:0, sprawiając, że stadion eksplodował. Anglicy wydawali się oszołomieni agresywnym początkiem drużyny gospodarzy, ale w miarę upływu czasu zaczęli coraz częściej się odgryzać W 17. minucie Mohamed Salah trafił w poprzeczkę rewelacyjnym strzałem prawą nogą. Kilka minut później the Reds wyrównali za sprawą Ibrahimy Konaté, który świetnie główkował po rzucie wolnym posłanym przez Trenta Alexandra-Arnolda. Mecz całkowicie się odmienił, a Liverpool nadal naciskał na pedał gazu i w ciągu kilku minut dwukrotnie miał szansę na zdobycie bramki, najpierw za sprawą Diogo Joty, który spudłował z bliskiej odległości, a następnie Salaha, który po raz drugi trafił w poprzeczkę. Drużyna Slota w końcu objęła prowadzenie pod koniec pierwszej połowy, po raz kolejny dzięki dośrodkowaniu ze stojącej piłki z rzutu rożnego Tsimikasa. Tym razem strzelcem bramki okazał się Van Dijk, którzy w odpowiednim momencie idealnie dostawił głowę do piłki.
W drugiej połowie Milan chciał zareagować. Próbowali tworzyć nowe szanse bramkowe, podczas gdy the Reds na przeciwległym froncie nadal byli groźni. W 67. minucie zabójczy kontratak pozwolił Liverpoolowi na podwyższenie wyniku. Gakpo uciekł lewą stroną i podał piłkę Dominikowi Szoboszlaiowi, który pewnie dostawił nogę i zdobył bramkę. Na chwilę przed końcowym gwizdkiem Rafael Leão trafił jeszcze w słupek. Po porażce nastąpiły głośne protesty kibiców Rossonerich.
Tuttosport
Kolejny gorzki wieczór dla Milanu. Rossoneri zostali pokonani w swoim debiucie w Lidze Mistrzów, który odbył się na San Siro przeciwko Liverpoolowi Arne Slota. The Reds znalezli odpowiedź na trafienie z 3. minuty Pulisica. Liverpool zwyciężył dzięki bramkom Konaté, van Dijka i Szoboszlaia. Fonseca i jego zawodnicy męczyli się przez większą część gry, nigdy nie sprawiając wrażenia, że są w stanie zmienić wynik meczu.
Nie brakowało krytyki pod adresem portugalskiego trenera, którego przyszłość na ławce Milanu już teraz rysuje się w najczarniejszych barwach. W lidze Rossoneri odnieśli pierwsze zwycięstwo po czterech meczach i zgromadzili łącznie pięć punktów. Po zakończeniu meczu z Liverpoolem, w którym zadebiutował Federico Chiesa, Fabio Capello nie krył rozczarowania postawą podopiecznych Fonseki .
„Jestem rozczarowany po obejrzeniu tego Milanu” - powiedział Capello. „Bez reakcji, za każdym razem, gdy mieli piłkę przy nodze, nie potrafili wykonać trzech podań. Brakowało im szybkości, determinacji i jakości. Kontynuowaliśmy grę z bramkarzem, który dotknął piłkę więcej razy niż Morata. Jak to możliwe?
„Analiza dzisiejszego wieczoru jest taka, że dwóch środkowych obrońców nie miało odwagi, aby wykonać podanie. Bez odwagi nigdzie nie zajdziesz. Zgadzam się co do jednego, wszyscy grają, ale na boisku nie ma lidera. Nie ma nikogo, kto da impuls, kto może coś powiedzieć. Wiecie, kto był dzisiaj liderem? Tammy Abraham, który powiedział „chodźmy, pomóżmy sobie nawzajem, chodźmy”.
Komentarze (2)