Liverpool liderem tabeli!
Liverpool wrócił na zwycięską ścieżkę w lidze i pewnie pokonał Bournemouth 3:0. Pierwsza część spotkania okazała się kluczowa dla całego spotkania. Ligowy debiut zaliczył Federico Chiesa.
Początek spotkania nie był pod dyktando gospodarzy. W piątej minucie meczu Liverpool dał sobie strzelić gola, jednak po weryfikacji VAR, arbiter uznał, że był spalony. Jak się okazało - słusznie. Antoine Semenyo musiał zostać wykreślony z listy strzelców. Chwilę później szansę miał Robertson ale jego strzał był niecelny.
Pierwszą naprawdę groźną akcję w siódmej minucie miał Liverpool, a Luis Diaz mocnym strzałem próbował pokonać bramkarza Bournemouth. Strzał został jednak sparowany na rzut rożny.
Liverpool starał się atakować a w 12 minucie Szoboszlai stanął przed szansą na bramkę, jednak jego strzał zza pola karnego wylądował w trybunach. W kolejnej akcji Salah stanął praktycznie sam na sam z bramkarzem gości, jednak jego techniczne uderzenie zakończyło się rzutem rożnym.
W 15 minucie po dobrym przyjęciu w polu karnym Darwin Núñez stanął przed szansa na bramkę. Niestety uderzył zbyt lekko aby zagrozić Kepie. W 20 minucie spotkania po raz kolejny do głosu doszli rywale. Moment nieuwagi Kellehera wraz z obrońcami zakończył się strzałem obronionym przez Irlandczyka. Wisienki miały rzut rożny, z którego nie było ani bramki ani kontry Liverpoolu.
22 minuta zakończyła się kolejną dobrą akcją Luisa Diaza, który zostawił łącznie trzech zawodników gości za swoimi plecami, jednak jego strzał po krótkim słupku obronił Kepa. W 25 minucie żółtą kartką został ukarany menadżer Wisienek co oznacza, że następną kolejkę obejrzy z wysokości trybun. Sędzia uznał, że kończy zabawę z pretensjami po jego decyzjach.
26 minuta przyniosła upragnioną bramkę dla gospodarzy. Luis Diaz wpakował piłkę do siatki po świetnym zagraniu Ibrahimy Konaté. Kepa wyszedł z bramki za pole karne a jego decyzja została szybko ukarana. Świetne przyjęcie Kolumbijczyka i zgubienie rywali postawiły go praktycznie przed pustą bramką. Dwie minuty później w transmisji zgasło światło i ciężko stwierdzić co się stało, na szczęście okazało się, że Luis Diaz zaliczył dublet. Asystował Trent, który dobrym podaniem po ziemi wyłożył piłkę koledze z drużyny.
Po chwilowych atakach gości do głosu wrócili gospodarze. Darwin Núñez pięknym strzałem ze skraju pola karnego zaliczył swoje pierwsze trafienie w tym sezonie. Można stwierdzić z czystym sumieniem, że to był gol w jego stylu. Liverpool mógł jeszcze podwyższyć prowadzenie ale Salah uderzył za lekko. W doliczonym czasie gry, the Reds stanęli jeszcze przed szansą z rzutu wolnego jednak zagranie Trenta zakończyło się interwencją Kepy.
Druga część spotkania rozpoczęła się analogicznie do pierwszej. Goście próbowali atakować a Liverpool starał się prowadzić grę. Bournemouth mogło zagrozić the Reds w 50 minucie ale strzał Semenyo zablokował Gravenberch. Goście mieli rzut rożny, z którego nic nie wyszło.
Pięć minut później również Semenyo strzelał na bramkę Liverpoolu ale jego strzał pewnie obronił Kelleher. Chwilę wcześniej piłkarze the Reds sygnalizowali zagranie ręką w polu karnym gości ale sędzia ani myślał sprawdzać zagranie defensora rywali.
Po równo godzinie gry swoją sytuację miał po raz kolejny Salah ale i tym razem przekombinował, niepotrzebnie bawiąc się w polu karnym Wisienek.
Liverpool starał się grać swoją piłkę a w związku z utrzymującym się prowadzeniem, Arne Slot postanowił dać pograć Curtiosowi Jonesowi. Anglik zmienił Szoboszlaia w 61 minucie spotkania.
Gospodarze próbowali podwyższyć wynik spotkania, jednak wszystkie próby paliły na panewce. Swoje szanse mieli Trent, Salah oraz Darwin. Zawsze jednak czegoś brakowało. Albo dobrego wykończenia, albo precyzyjnego ostatniego podania.
Na dwadzieścia minut przed końcem meczu, ligowy debiut zaliczył Federico Chiesa. Włoch zastąpił Darwina Núñeza a Cody Gakpo zastąpił z kolei Luisa Diaza. Obaj schodzący zawodnicy dostali piękny aplauz od trybun. Chiesa pokusił się o strzał zza pola karnego w 73 minucie, jednak jego strzał był zbyt lekki aby pokonać bramkarza rywali. Kibice nagrodzili próbę gromkimi brawami.
Chiesa miał jeszcze jedną sytuacje na zdobycie bramki, jednak jego próba zakończyła się trafieniem w słupek. Wcześniej sędzia liniowy podniósł chorągiewkę a powtórki pokazały, że się nie mylił.
Goście próbowali akcji ofensywnych, jednak defensywa Liverpoolu skutecznie niwelowała zagrożenie. Na straży stał również Kelleher, który zachowuje pierwsze czyste konto w tym sezonie. Irlandczyk popisał się świetną paradą w 81 minucie, kiedy wybronił mocny strzał Sinisterry. Chwilę później bramkarz the Reds wybronił piłkę z linii bramkowej po zamieszaniu w polu karnym Liverpoolu.
Na ten moment ekipa Arne Slota będzie liderem tabeli mając lepszy bilans bramkowy od drugiego Manchesteru City. Obywatele w niedzielę mierzą się z ekipą Mikela Artety - Arsenalem.
Skład na mecz:
Liverpool: Kelleher; Alexander-Arnold, Konate, Van Dijk, Robertson; Gravenberch, Szoboszlai (Jones 61′), Mac Allister; Salah, Diaz (Chiesa 72′), Nunez (Gakpo 72′)
Bournemouth: Kepa; Araujo (Smith 70′), Huijsen, Zabarnyi, Kerkez; Christie (Scott 70′), Cook; Semenyo (Sinisterra 70′), Kluivert (Ouattara 46′), Tavernier; Evanilson (Unal 76′)
Komentarze (63)
Chciałem dobrego Darwina i dostałem.
Rotacji wielkiej nie będzie (to w środę z WHU) tylko zwykłe ZMIANY ala Arne.
To proszę o jeszcze 2 bramki bo takie 5:0 to ładny wynik 🔴💪⚽⚽⚽⚽⚽
Jutro remisik w spotkaniu Pep/profesor kontra Mikel/czeladnik 🤭 byłby moim zdaniem najlepszy.