Slot po meczu z Wilkami
Arne Slot był pod wrażeniem kontroli, jaką Liverpool zaprezentował podczas zwycięskiego 2:1 meczu przeciwko Wolverhampton Wanderers. Trener podkreślił, że jego ekipa wciąż ma wiele do udowodnienia w tym sezonie.
Po sobotnim triumfie nad drużyną trenowaną przez Gary'ego O'Neila, the Reds zajęli pozycję lidera ligowej tabeli.
Bramka główką Ibrahimy Konaté oraz pewnie wykorzystany rzut karny Mohameda Salaha trakcie drugiej połowy, zapewniły Liverpoolowi ciężko wywalczone trzy punkty. Gola na wyrównanie dla ekipy gospodarzy strzelił Rayan Aït-Nouri.
Przedstawiamy Państwu pomeczową wypowiedź Slota z konferencji prasowej...
O tym czy to był zasłużony wynik...
To chyba pozostawiam do oceny innym. Myślę, żę pierwsze 15 minut było dla nas naprawdę trudne. Wolves mieli tydzień na przygotowanie się, a mając tak dobrego menedżera jak Gary O'Neil, który jest świetnym taktykiem, należy się spodziewać, że przygotują mocny plan gry. Tak właśnie było. Mocno naciskali na naszą prawą stronę, w skueczny sposób. To sprawiało nam kłopoty, nie potrafiliśmy przejąć kontroli nad meczem przez pierwsze 15 lub 20 minut. Potem, kiedy gra się nieco uspokoiła, być może ich energia nieco spadła – wtedy zaczęliśmy przejmować coraz większą kontrolę nad grą.
Dla mnie nie było niespodzianką, kiedy strzeliliśmy gola, ponieważ dla mnie to były momenty, w których stawaliśmy się coraz mocniejsi. Dominik Szoboszlai miał świetną szansę. Byłem dość zaskoczony, że straciliśmy gola w drugiej połowie, bo czułem, że mieliśmy znacznie większą kontrolę niż w pierwszej odsłonie. Straciliśmy bramkę, której mogliśmy uniknąć, ujmę to w ten sposób.
O byciu na szczycie Premier League po sześciu meczach...
Bardzo dobrze się zbiegło, że graliśmy dzisiaj z Wolves. Zajmujemy szczyt tabeli, oni są ostatni. Oczywiście absolutnie na to nie zasługują. Mieli po prostu piekielnie trudny kalendarz meczów. Oglądałem ich potyczki i uważam, że w niemal każdym zasługiwali na więcej. Można nawet argumentować, że dzisiaj także, ponieważ nie byliśmy od nich znacznie lepsi. Byli w grze, robili wiele dobrych rzeczy. Jeśli będą to kontynuować przeciwko innym drużynom, nigdy nie skończą na 20. miejscu. Wciąż musimy udowodnić, że kiedy zmierzymy się z Arsenalem, Newcastle, Chelsea i Aston Villą, czy będziemy w stanie nadal być na szczycie, biorąc pod uwagę również mecze Ligi Mistrzów.
O tym, czy bycie na szczycie tabeli daje jego drużynie dodatkowego psychologicznego kopniaka...
Myślę, że wszyscy są realistami. Nasi zawodnicy mają wystarczająco doświadczenia, żeby rozumieć, iż sześć meczów na początku sezonu nie daje realistycznego obrazu tabeli. To bardziej po 19 meczach można naprawdę zadawać pytania: "OK, w jakim miejscu się znajdujemy?". Uzyskiwanie dobrych wyników bardzo pomaga. Zwłaszcza, gdy do drużyny trafia nowy trener z nowym sztabem i są następcami menedżera, który odnosił wielkie sukcesy. Oczywiście wszyscy wiemy, że gdybyśmy przegrali cztery lub pięć z tych pierwszych sześciu meczów, życie wyglądałoby nieco inaczej niż teraz.
O tym, jak utrzyma swoich zawodników na ziemi, jeśli pozostaną na szczycie tabeli...
Jeśli tak się stanie, nie będę musiał ich utrzymywać na ziemi! Zapewne chodzi ci o to, co zrobię, aby nas utrzymać w takiej pozycji. Cóż, nie sądzę, że muszę przekonywać zawodników co do wszystkich wyzwań, które wciąż przed nami stoją. Mówiłem to już kilka razy podczas różnych dzisiejszych kontaktach z mediami. Ostatni raz graliśmy w Lidze Mistrzów dwa lata temu i wszyscy wiemy, jaki to był sezon. W zeszłym sezonie mieliśmy znacznie lepszy wynik, ale wtedy za każdym razem Virgil [van Dijk] i inni zawodnicy odpoczywali w trakcie tygodnia i byli w stanie grać tylko raz w tygodniu.
To zupełnie inna sytuacja niż grać w Lidze Mistrzów w tygodniu przeciwko bardzo wymagającemu i trudnemu przeciwnikowi, a potem grać przeciwko Arsenalowi, Aston Villi i wszystkim tym topowym drużynom, z którymi zmierzymy się po nadchodzącej przerwie międzynarodowej. Wciąż – jak wiele razy mówiłem – mamy wiele do udowodnienia, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę sezon sprzed dwóch lat. Grupa zawodników jest prawie taka sama.
Komentarze (3)