Mamardaszwili chce rywalizować z Alissonem
Liverpool zainwestował w plan bramkarski latem, podpisując kontrakt z Giorgim Mamardaszwilim z rocznym wyprzedzeniem, a rola numeru 1 już chodzi mu po głowie.
The Reds pozyskali Mamardaszwilego z Valencii w ramach umowy wartej 29 milionów funtów, jednak przybędzie on na Anfield dopiero latem przyszłego roku.
Caoimhin Kelleher już wyczuł sytuację i wyraził chęć rozważenia swoich opcji na przyszły rok, podczas gdy Alisson uznał transfer za "dobry pomysł."
Brazylijczyk był wielokrotnie łączony z transferem do Arabii Saudyjskiej, ale ostatnio stanowczo stwierdził: - Chcę wypełnić mój kontrakt tutaj albo podpisać nowy.
Alisson, który jest związany kontraktem do 2026 roku i ma opcję przedłużenia o kolejny rok, został poinformowany, że musi przygotować się na konkurencję ze strony nadchodzącego Mamardaszwilego.
- Zainteresował mnie projekt Liverpoolu, kiedy przedstawiciele klubu spotkali się ze mną, by podpisać umowę – powiedział golkiper w wywiadzie dla gruzińskiego First Channel, cytowany przez El Desmarque. - Będę walczył o pozycję pierwszego bramkarza, nawet jeśli Alisson nie odejdzie z zespołu.
Nie da się jednak ukryć, że wygryzienie Alissona nie będzie tak proste, jak to brzmi. Jest to światowej klasy bramkarz, który nie otrzymuje należnego mu uznania.
Biorąc jednak pod uwagę jego historię kontuzji, pojawi się wyraźna szansa dla gruzińskiego golkipera, aby pokazać się z dobrej strony, ponieważ Alisson opuścił mecze z powodu kontuzji lub choroby w pięciu z ostatnich sześciu sezonów.
Mamardaszwili, który uczy się angielskiego i śledzi rozgrywki Premier League, ma już na koncie ponad 200 występów na poziomie klubowym i reprezentacyjnym, a ma zaledwie 24 lata.
Posiada ogromny potencjał i wyraźnie dużo ambicji, co nie jest wadą, ponieważ nikt nie chce zawodnika, który zadowala się siedzeniem na ławce i biernym obserwowaniem gry.
Arne Slot powiedział coś podobnego, gdy Kelleher wyraził swoje ambicje na początku sezonu: - Byłbym naprawdę zaniepokojony, gdyby któryś z zawodników powiedział: 'Nie zależy mi na grze w pierwszym składzie, bardzo lubię siedzieć na ławce i chcę tam zostać do końca życia’.
- Dopóki akceptują swoją sytuację – nie w sensie, że im nie zależy, że nie grają, ale w taki sposób, że pomagają drużynie, gdy tylko muszą – to jest to dobra sytuacja.
Mamardaszwili nie ukrywa swojej pewności siebie, a dzięki temu z pewnością zyska wielu fanów.
Komentarze (1)