Slot po meczu z Lipskiem
Arne Slot wyraził zadowolenie z występu swojej drużyny po środowym zwycięstwie Liverpoolu nad RB Lipsk. The Reds wygrali 1:0 podczas wieczornego starcia w Lidze Mistrzów.
Jedyną bramkę w meczu zanotował Darwin Núñez jeszcze w trakcie pierwszej połowy. Dla ekipy z Merseyside było to trzecie zwycięstwo w tegorocznej Lidze Mistrzów.
Dla Slota było to również 11 zwycięstwo w 12 meczach we wszystkich rozgrywkach, odkąd Holender latem objął stanowisko trenera na Anfield.
Kluczową rolę w zwycięstwie na Red Bull Arenie odegrał Caoimhin Kelleher, który musiał dokonać kilka istotnych interwencji.
Przedstawiamy Państwu transkrypt pomeczowej wypowiedzi prasowej Arne Slota...
O tym, czy wynik mógł być bardziej komfortowy…
Tak. Myślę, że pierwsze 10-15 minut meczu nie było najlepszych w naszym wykonaniu, ale później bardzo podobało mi się to co widziałem. Często udawało nam się rozgrywać pomimo ich pressingu. Otwieraliśmy przestrzeń w ich śródpolu i przechodziliśmy do ataku. To doprowadziło do pierwszego gola, to doprowadziło do kilku szans – więcej niż kilku. Szkoda, że wciąż potrzebowaliśmy naszych dwóch środkowych obrońców do rozegrania wielkiego meczu i naszego bramkarza, aby dokonał dwóch tak ważnych interwencji, bo taki mecz powinien należeć do nas po 60, 70 minutach, a tak nie było. Dlatego ostatnie 20 minut wciąż było dla nas trudne.
O tym, czy sposób, w jaki padł gol Núñeza, szczególnie go ucieszył…
Zawsze cieszę się, gdy zdobywamy gola i nie przywiązuję zbyt dużej wagi do tego, kto go strzela. Zawsze dobrze jest widzieć, jak wszyscy nasi zawodnicy zdobywają bramki i myślę, że w kreowaniu tej sytuacji bramkowej ważną rolę odegrali także Cody i Mo. Podobało mi się to, że Darwin był naprawdę silny i pewny siebie z piłką. Długo ją utrzymywał, walczył, gdy trzeba było bronić. Sprawił, że mecz był naprawdę trudny dla dwóch środkowych obrońców Lipska. No i jest napastnikiem, to zawsze miłe, gdy trafiają do siatki.
O tym, czy był zaniepokojony, że Liverpool „nie zdominował” meczu…
Nie byłeś na stadionie? Myślisz, że nie zdominowaliśmy go? Jeśli grasz z dobrymi drużynami i grasz przeciwko zespołowi z pierwszego koszyka na wyjeździe, zawsze będą momenty, w których druga drużyna również będzie miała swoje szanse. Myślę, że jednym z takich momentów był rzut rożny. Z mojego punktu widzenia przez większość meczu mieliśmy całkowitą dominację, jak we wszystkich innych meczach, z wyjątkiem tego przeciwko Chelsea.
Nic mnie nie martwi w związku z tym meczem. Byłem trochę bardziej zmartwiony, jeśli można to tak nazwać, po meczu z Chelsea. Właśnie w ten sposób chcę, aby nasza drużyna grała: znacznie więcej szans niż przeciwnik, znacznie większe posiadanie piłki, znacznie więcej czasu na uwalnianie środka pola z rozegrania. To były dobre elementy. Zgadzam się z tobą, że jeśli byłeś tam tylko przez pierwsze 10 i ostatnie 20 minut, to były też trudne momenty w meczu. Na tym poziomie to się zdarza w futbolu.
O tym, czy jego decyzja o zdjęciu Mohameda Salaha w drugiej połowie miała związek z niedzielnym meczem z Arsenalem…
Czeka nas bardzo trudny kalendarz. Przed meczem opowiadałem o tym, że Curtis Jones jeszcze nie rozegrał pełnych 90 minut, tylko dwa razy po 75 lub 85 minut. To wynika z tego, że nie jest przyzwyczajony do grania dwóch pełnych meczów pod rząd. Mamy teraz kilka kontuzji w ekipie, więc muszę odpowiednio zarządzać zawodnikami, którzy grają dużo. Mo jest jednym z nich, a w niedzielę czeka nas znowu wielki mecz. Muszę wykorzystać tylu zawodników, ilu mogę. Czekają nas ciężkie tygodnie i miesiące. Chcemy, żeby wszyscy byli przygotowani do gry.
O biciu kolejnych rekordów po kolejnym zwycięstwie…
Myślę, że mówiłem to już wcześniej, przy innych rekordach – choć chyba nie było ich tak dużo – że w takich sytuacjach powinniśmy być dumni, ponieważ tak wiele wielkich piłkarzy nosiło tę koszulkę, tak wielu wielkich menedżerów pracowało tutaj. Osiąganie rzeczy, których nikt wcześniej nie osiągnął w tak wielkim klubie jak Liverpool jest niemal niemożliwe. Bicie rekordów zawsze jest fajne. Mówiłem to także przy okazji innych rekordów: są super, ale jest coś, co jest fajniejsze od rekordów... Oboje wiemy co mam na myśli – trofea.
Komentarze (2)