Gomez: Zawsze jestem do dyspozycji!
Joe Gomez zawsze jest gotów, by pomóc Liverpoolowi i był zadowolony, że mógł to zrobić ponownie, gdy Brighton & Hove Albion zostało pokonane na Anfield.
Obrońca pojawił się na boisku w przerwie sobotniego meczu Premier League z powodu kontuzji, jakiej w końcowych minutach pierwszej połowy doznał Ibrahima Konate.
W tym momencie Brighton prowadziło 1:0 po golu Ferdi Kadioglu, ale szybkie trafienia Cody'ego Gakpo i Mohameda Salaha po przerwie pozwoliły The Reds odwrócić losy meczu, wygrać 2:1 i objąć prowadzenie w tabeli ligowej.
Gomez, po wejściu na boisko z polecenia Arne Slota, zaprezentował pewną grę i został nagrodzony oklaskami przez kibiców gospodarzy po ostatnim gwizdku.
Numer 2 powiedział Liverpoolfc.com: - Myślę, że najpierw była obawa – czy Ibou czuje się OK? Co mu się stało? Ale nie było na to zbyt wiele czasu, on poszedł z personelem medycznym i już go nie widziałem, po prostu słyszałem, że mam wejść na boisko.
- Musisz być gotowy: za każdym razem, gdy jesteś na ławce, nie jesteś tylko widzem, wiesz, że jesteś tu, by uczestniczyć i wykonać swoją pracę, więc oczywiście zajmuje to chwilę, aby się pozbierać, ale świetnie jest być częścią zespołu i wygrać.
- To zawsze jest coś wyjątkowego. To jest mój dom i klub znaczy dla mnie wszystko, więc najważniejsze jest – choć to banał – że wygraliśmy, a chłopaki trzymają formę przed ważnym meczem w Lidze Mistrzów.
- Chcemy po prostu walczyć dalej, utrzymać się na szczycie, wykorzystywać potknięcia innych zespołów, bo to jest miejsce, gdzie chcemy być – rywalizując na górze tabeli. To jest najważniejsze.
Przedstawiamy resztę wywiadu pomeczowego z Gomezem poniżej.
O znacznie lepszej drugiej połowie Liverpoolu…
- Tak, oczywiście nie chcieliśmy być w tej sytuacji na początku, ale to kolejny świetny dzień na Anfield, a wsparcie i atmosfera naprawdę dały nam zastrzyk energii. Wiem, że to banał, ale to jest ogromne wydarzenie i sprawia, że powrót po stracie 1:0 z tak dobrą drużyną jest jeszcze lepszy.
O tym, co Slot wprowadził w przerwie, aby pomóc odwrócić wynik meczu…
- Myślę, że pod względem taktycznym wszystko było dopracowane w ciągu tygodnia, ale chodziło bardziej o to, by pokazać więcej energii i intensywności, co było widoczne w drugiej połowie. Jak mówiłem, wsparcie było ogromne. Potrzebowaliśmy być bardziej fizyczni, wygrywać pojedynki i drugie piłki, a potem zagrać z tego i wykorzystać jakość chłopaków, którą znamy, aby zdobyć bramki. To było ogromne, ogromne zwycięstwo, tak uważam.
O dwóch sytuacjach, w których prawie strzelił swojego pierwszego gola dla Liverpoolu…
- Tak, zdecydowanie dostałbym żółtą kartkę, gdybym dziś strzelił! Myślałem, że miałem za dużo czasu [przy pierwszej okazji] i częściowo chciałem, żeby był spalony, by mieć wymówkę! Ale kiedyś to się uda.
O golach zdobytych przez Gakpo i Salaha…
- To ogromna jakość Cody’ego, gdy wchodzi do środka i trafia w odpowiednie miejsce za każdym razem, bez względu na to, czy ktoś dobiegnie do tej piłki, czy nie. To był idealny przykład, jak bardzo jest to skuteczne, a my dostajemy ogromny impuls. Wszyscy wracamy po piłkę, a potem jest gol Mo – to Mo, więc to niesamowite wykończenie, a potem musieliśmy wytrzymać do końca i chłopaki poradzili sobie świetnie.
O tym, jak Salah wyprzedził Robbiego Fowlera, przesuwając się na ósme miejsce na liście najlepszych strzelców Premier League…
- Myślę, że to niezliczone rekordy, prawda? Nie powinniśmy zapominać, jak wielkie one są, tylko dlatego, że ciągle je bije. Myślę, że są ogromne, i oczywiście jest legendą i zawsze będzie w tym klubie, ale miło być tego częścią i być tego świadkiem.
Komentarze (1)