Slot po meczu ze Świętymi
Na pomeczowej konferencji prasowej Arne Slot zapewniał, że jego drużyna nie popadnie w samozachwyt po zwiększeniu przewagi nad drugim Manchesterem City do ośmiu punktów.
W emocjonującym starciu wyjazdowym z Southampton, zakończonym zwycięstem 3:2 dla the Reds, dublet ustrzelił Mohamed Salah. Goście objęli prowadzenie w pierwszej połowie dzięki golowi Dominika Szoboszlaia, jednak później to Święci wysunęli się na prowadzenie po trafieniach Adama Armstronga i Mateusa Fernandesa.
Sukces w starciu rozegranym na południowym wybrzeżu zwiększył przewagę zespołu Slota na szczycie tabeli. Po starciu Ligi Mistrzów z Realem Madryt, Liverpool będzie mierzył się z drugim City.
Tymczasem przedstawiamy Państwu pomeczową wypowiedź Slota...
Czy jest w siódmym niebie po tym zwycięstwie...
W siódmym niebie to być może za dużo powiedziane, ale jestem bardzo zadowolony. Tym bardziej, że po pierwszej godzinie meczu przegrywaliśmy 2:1. To niekoniecznie było odzwierciedlenie tego jak wyglądała ta pierwsza godzina w naszym wykonaniu, ponieważ uważam, że w pełni dominowaliśmy przez cały mecz. Takie sytuacje nie są proste. Można byłoby sobie pomyśleć, że "hej, graliśmy ze ekipą z dwudziestego miejsca", ale oglądałem mecze Southampton w tym sezonie i widziałem, że potrafią dominować. Koniec końców przegrywając po godzinie 2:1, a wygrywając ostatecznie 3:2 być może ma się powody, aby być zachwyconym...
O występie Salaha...
Zawsze wiemy, że możemy na niego liczyć, kiedy mamy trudności. Po tym, jak przegrywaliśmy 2:1, nie czułem, że to jest moment, w którym powinniśmy strzelić gola. Po fantastycznym podaniu od Ryana Gravenbercha – tak się stało. Jednak moment, w którym Mo pobiegł i sposób, w jaki wykończył akcję były absolutnie wyjątkowe i oczywiście pomogły nam wrócić do gry. To normalne, że jeśli zdobywasz gola na 2:2, to pomaga ci to wrócić do meczu, ale potrzebowaliśmy tej bramki, żeby zagrać ostatnie 25 minut tak, jak zagraliśmy. W pierwszej godzinie dominowaliśmy w posiadaniu piłki, ale bez większych sytuacji. W ostatnich 25 minutach dominowaliśmy, tworząc już konkretne szanse bramkowe.
Czy któraś ze zmian Southampton go zaskoczyła...
Nie, myślę, że moją rolą jako trenera jest poznanie stylu gry przeciwnika. Czasami różnica polega na tym, czy napastnik grający z 9 jest wysoki i silny, czy jest szybki czy też wolniejszy. To ma pewne znaczenie, ale nie sądzę, żeby zmienili swój styl gry. Ani w ustawieniu 5-4-1, ani w sposobie, w jaki grają. Pierwszy gol, który strzeliliśmy, wynikał z tego, że próbowali wyprowadzić piłkę od tyłu, co dzisiaj nie zdarzało się często. W innych meczach zdarzało się to często – pokazałem to zawodnikom wczoraj, jak wiele razy Southampton udawało się rozgrywać omijając pressing. Dzisiaj ta część naszej gry była dość dobra. Pokazywaliśmy naprawdę dużą agresję w grze bez piłki.
O tym jak trudna jest Premier League i jak trudny był ten mecz biorąc pod uwagę zbliżające się starcie z Realem Madryt...
Ta liga wymaga od każdego zawodnika bardzo wiele w każdy weekend. Potem przychodzi gra w europejskich pucharach i również nie jest łatwa. Tylko kilka drużyn w Anglii pokazało, że potrafią to robić. Liverpool pokazywał to w przeszłości przez wiele sezonów. W ostatnich dwóch latach było to trudniejsze. Dlatego drużyny w Anglii mają tak duże kadry, topowe kluby mają sporo pieniędzy. My również możemy mieć większą kadrę niż niektóre inne drużyny w innych krajach. To jest coś, czego potrzebujemy. Widzieliście to dzisiaj, dwóch czy trzech zawodników, którzy weszli z ławki, miało naprawdę duży wpływ na mecz i to właśnie jest potrzebne w tej lidze
O tym, aby nie popaść w samozachwyt po uzyskaniu ośmiopunktowej przewagi nad drugą ekipą w tabeli..
Nie. Jest to bardzo cenna przewaga, ale wiemy również, ile wysiłku musieliśmy włożyć, aby uzyskać tę przewagę, zwyciężając poszczególne spotkania. Myślę, że może były jeden czy dwa mecze, w których wygraliśmy dużą różnicą, lecz reszta była na małym marginesie. Wiemy, jak trudne jest wygranie meczu, a ci zawodnicy są w Premier League dłużej niż ja. Myślę, że to było w zeszłym sezonie, a nawet później w sezonie, gdy Arsenal miał osiem punktów przewagi, a Manchester City ich dogonił. Więc wiesz, że jeśli stajesz naprzeciw Arsenalowi, City, Chelsea i reszcie takich drużyn jak na przykład Tottenham, który wczoraj również rozegrał świetny mecz... oni wszyscy potrafią wygrywać mecze jeden za drugim. Miło jest być na tej pozycji, ale zdecydowanie nie popadamy w samozadowolenie.
O tym, o czym rozmawiał z trenerem Soton, Russellem Martinem...
Nie więcej niż z każdym innym menedżerem. Uściski dłoni przed i po meczu. Myślę, że mieli trochę pecha. Zazwyczaj grają, moim zdaniem, znacznie lepiej, tworzą dużo więcej sytuacji i rzadko strzelają. Dzisiaj stworzyli tylko dwie sytuacje, z czego pierwsza nawet nie była sytuacją, a strzelili dwa gole. Mogli to zrobić w odwrotny sposób w innych meczach i mieliby więcej punktów, bo w innych spotkaniach przechodzili przez pressing rywali wiele, wiele razy, ale wtedy nie byli skuteczni. Dzisiaj byli bardzo skuteczni. Karny i po naszym stałym fragmencie gry. Jeśli połączą te dwie rzeczy – styl gry, który mają w innych meczach, z dzisiejszą skutecznością – to jestem pewien, że zdobędą dużo punktów w przyszłości.
O karnym przyznanym gospodarzom...
Generalnie czasami można podjąć inną decyzję, ale dla mnie przy spalonych czy decydowaniu, czy piłka jest w polu karnym czy poza nim to są to sytuacje czarno-białe. Tak albo nie. Było jasne, że w tamtej sytuacji był faul więc jeśli zobaczyli, że było to już w polu karnym, no to tak, oczywiście był to rzut karny. Czasami można dyskutować o samym faulu czy czerwonej kartce. Był też incydent w pierwszej połowie, gdzie można było argumentować, czy to czerwona kartka, czy nie. Te rzeczy można dyskutować, ale offsajd i to, czy było w polu karnym, to coś, czego nie można podważyć.
Komentarze (1)