EVE
Everton
Premier League
12.02.2025
20:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 2464

Owen: To boli, że kibice mnie marginalizują


Jest 2019 rok, poranek po przegranym 3:0 spotkaniu z Barceloną w pierwszym meczu półfinału Ligi Mistrzów. Kibice the Reds wracają przez lokalne lotnisko El Prato do Anglii. Część z nich zauważa przy bramce siedzącego samotnie, z opuszczoną do piersi głową jednego z najlepszych strzelców w historii Liverpoolu.

W pewnym momencie kibice chcieli zwrócić uwagę Michaela Owena, a przypominało to scenę parkingową, w której Alan Partridge woła Dana, a ten go ignoruje.

- Michael! - ryczy jeden z fanów. - Michael! - próbuje znowu. - Michael! - nie poddaje się.

W końcu Michael Owen się odwraca. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego co teraz nastąpi. Kolejka też to wyczuwa. Całość jest niezręczna i smutna.

- Ty Manche... - chyba nie musimy kończyć. Wszyscy wiedzą jaka jest dalsza część wypowiedzi.

- Tak, tak. Jasne stary - odpowiada Owen niechętnie, ale stanowczo, żeby zakończyć tę "dyskusję." Wyjątkowo rzadko sportowiec takiego kalibru jest osamotniony i wystawiony tak bardzo na widok publiczny.

Michael Owen wyglądał tamtego dnia naprawdę na podłamanego. Marginalizacja jego osoby w klubie, do którego dołączył w wieku 12 lat i którego barw bronił przez kolejne 13 jest wciąż niewyleczoną raną. Dziś rozmawiając z The Athletic przyznaje, że odczuwa ogromną dumę kiedy tylko chociażby znajdzie się w okolicy Anfield, a jednocześnie serce mu pęka na myśl, że fani widzą go inaczej niż on ich. To go denerwuje.

- Nie czuję się mile widziany i kochany w Liverpoolu. To mnie bardzo boli, dlatego wolę tego unikać - przyznał.

Historia Owena pokazuje, że strzelenie 158 goli w 297 meczach (co czyni go 7. najlepszym strzelcem w historii klubu) nie daje z automatu miłości kibiców, którzy patrzą również na dalsze decyzje piłkarza.

Transfer Owena do Manchesteru United w 2009 roku, jakkolwiek wypomniany przez kibica na lotnisku w Barcelonie, był oczywiście bardzo kontrowersyjny. Sam zawodnik jest jednak zdania, że to przejście do Realu Madryt w 2004 roku bardziej ukształtowało jego reputację wśród kibiców Liverpoolu.

Michael Owen od lat nieugięcie powtarza jedną wersję wydarzeń. Planował na rok lub dwa odejść do Realu Madryt, a potem wrócić niczym Ian Rush z Juventusu. W stolicy Hiszpanii utracił jednak kontrolę nad swoją przyszłością, ponieważ mimo zainteresowania Liverpoolu, Real zaakceptował ofertę Newcastle United, która była wyższa. The Reds nie stać było wyrównać stawki, więc napastnik zawitał na St. James Park.

Jeszcze w 2009 roku kontaktował się ze znajomymi z Liverpoolu, między innymi Jamiem Carragherem, żeby przekonali Rafaela Beniteza do złożenia mu oferty kontraktu. Ta jednak nie nadeszła i Owen trafił na Old Trafford.

Przed Owenem były 4 opcje: Manchester United, Everton (tego transferu też kibice by mu nie wybaczyli), Hull City (które spadło z ligi w kolejnym sezonie) oraz przejście na emeryturę. Pokusa walki o pierwsze zwycięstwo w Premier League stała się największa, więc Owen wybrał opcję nr 1 i cel też zrealizował w 2011 roku.

W 2016 roku mówił mi podczas wywiadu udzielanego w swojej stajni na granicy Anglii i Walii, że decyzja o przejściu do Manchesteru United była dla niego łatwiejsza, ponieważ czuł się marginalizowany przez kibiców Liverpoolu. Jedna noc zapadła mu w pamięci. Jeszcze będąc związanym kontraktem z Realem Madryt był zaproszony do telewizji z okazji meczu Ligi Mistrzów. Został wtedy otoczony i zablokowany przez fanów, a jego rodzina opuściła stadion w szoku.

Temat piłkarza odchodzącego z Liverpoolu do Realu Madryt jest aktualny, ponieważ obie ekipy zmierzą się jutro w Lidze Mistrzów, a nie jest tajemnicą, że Florentino Perez stara się przekonać do transferu Trenta Alexandra-Arnolda.

Owen uważa, że sytuacja Trenta Alexandra-Arnolda bardziej przypomina sprawę Steve'a McManamana, który w 1999 roku odszedł również do Realu Madryt po tym jak wygasł jego kontrakt. Transfer Owena zasilił klubową kasę kwotą 8 milionów funtów, które zostały przeznaczone na Xabiego Alonso. W tamtym czasie fanów jednak najbardziej irytowała niechęć Owena do przedłużenia swojego kontraktu.

Michael Owen przekonuje, że nie stosował żadnych nacisków na klub, żeby wymusić transfer, a samo zainteresowanie Realu Madryt go zaskoczyło.

- Real Madryt to klub z gatunku glamour, najwięksi z największych. Ja nigdy jednak nie marzyłem o grze dla nich. Kiedy dowiedziałem się, że chcą mnie sprowadzić to byłem naprawdę dumny. Potem przez tydzień wahałem się co zrobić, aż podjąłem decyzję o odejściu - powiedział Owen.

- Porozmawiałem z trenerem (Rafaelem Benitezem) i dyrektorem wykonawczym (Rickiem Parrym). Uzgodniliśmy, że po roku lub dwóch wrócę. Tego właśnie potrzebowałem w podjęciu decyzji, zapewnienia, że będę mógł wrócić. Nie chciałem odchodzić. Liverpool to był mój klub. Myślałem jednak o tym czy nie będę żałował jeśli nie spróbuję czegoś nowego.

Michael Owen twierdzi, że Alexander-Arnold nie popełni "zbrodni" odchodząc z klubu, w którym gra całe życie do klubu, który 15 razy wygrał Ligę Mistrzów. Sam jednak przyznaje, że żyje z konsekwencjami decyzji podjętej niemal tak przypadkowo jakby rzucał monetą.

Jeśli Alexander-Arnold odejdzie to raczej nie zostanie zmarginalizowany jak Owen. Boczny obrońca the Reds wygrał z klubem Premier League i Ligę Mistrzów, co nigdy nie było dane temu drugiemu.

Owen najdalej w Lidze Mistrzów zaszedł do ćwierćfinału, a w lidze mimo zapewnień Gerarda Houlliera w 2002 roku, że the Reds są "10 meczów od wielkości" to ostatecznie polegli.

Michael Owen był wtedy również najlepszym piłkarzem Liverpoolu. Potrafił w pojedynkę wygrywać mecze, jak chociażby finał FA Cup z Arsenalem w 2001 roku. Jego odejście sprawiało, że klub wydawał się bez szans w walce o jakiekolwiek trofea. Dla wielu kibiców było to po prostu porzucenie.

Napastnik przestrzega jednak Alexandra-Arnolda przed zbyt pochopną decyzją. Owen opowiada o własnych doświadczeniach, o tym jak w stolicy Hiszpanii przestał kontrolować swoje życie, a wchodząc do szatni pełnej wielkich nazwisk utracił tożsamość.

- Kiedy raz zmienisz klub to przestajesz być w miejscu, w którym wszyscy uważają, że będziesz do końca kariery. Stajesz się przedmiotem wymiany.

- Nie dorastałem marząc o grze dla Realu Madryt. To zaszczyt, że mogłem tam grać, ale moim marzeniem zawsze była gra dla Liverpoolu. Kiedy odchodzisz to tracisz przywiązanie do swojego klubu, stajesz się towarem.

- Tracisz spoiwo, które łączyło cię z klubem. Łatwo mi było przechodzić od kontraktu do kontraktu, ponieważ grałem wtedy dla klubu, któremu kibicowałem. Po transferze stajesz się po prostu kolejnym zawodnikiem, który stara się grać jak najlepiej dla swojego pracodawcy. Zupełnie inaczej to wygląda kiedy przechodzisz przez szczeble klubowej akademii - kontynuował Owen.

Kiedy Alexander-Arnold mówił niedawno, że chciałby zostać pierwszym piłkarzem na swojej pozycji, który zdobędzie Złotą Piłkę to brzmiało niezwykle.

Mówiąc ogólnie, piłkarze Liverpoolu (zwłaszcza lokalni) unikają rozmowy na temat indywidualnych osiągnięć, ponieważ klub przywiązuje wielką wagę do pracy zespołowej. Jest to jeszcze spuścizna po Billu Shanklym, który takim sposobem rozumowania wyciągnął klub ze starej Second Division.

To jeden z pierwszych znaków, że myślenie Trenta Alexandra-Arnolda różni się od pozostałych. Owen może odnieść się do "mentalności elity" o której wspominał ostatnio obrońca. Mowa o niezachwianej wierze we własne umiejętności. To co Owena wyróżniało to nie warunki fizyczne czy umiejętności techniczne, ale właśnie psychika.

- Myślałem, że jestem najlepszy - stwierdził.

Jamie Carragher próbował namówić Owena do pozostania w Liverpoolu. Twierdził, że napastnik będzie miał problem z grą w pierwszym składzie w zespole, w którym są Ronaldo, Raul, Luis Figo i Zinedine Zidane. Ówczesny numer 10 Liverpoolu nie miał jednak w tamtym czasie problemów z pewnością siebie.

- Często pytają mnie jak to było grać z Galacticos, a ja się zastanawiam dlaczego nie pytają jak to było grać ze mną. Nigdy nikt mnie nie zgasił. Mam pełen szacunek do innych ludzi, ale kiedy ktoś mnie pyta jaką jedną osobę chciałbym spotkać w swoim życiu to zaczynam się drapać po głowie.

- Nie zdarzyło mi się nigdy spojrzeć na kogoś i powiedzieć: "O mój Boże." A już na pewno nie miałem takich problemów wchodząc do szatni nowego klubu.

- Pamiętam, że jedyne na czym mi zależało to zyskać szacunek kolegów z drużyny. Kiedy pierwszy raz pojawiłem się na boiskach treningowych Realu to pomyślałem: "Muszę pokazać im, że jestem na ich poziomie." Tak samo miałem w Newcastle i dokładnie tak samo kiedy zacząłem treningi w Melwood.

- Musisz pokazać swoim kolegom, że jesteś na ich poziomie lub nawet lepszy. Muszą wiedzieć, że zawsze mogą ci podać piłkę, że może kiedy to zrobią to nawet oni sami lepiej będą wyglądać w oczach widzów - dodał Owen.

Prawdopodobnie przeciętny zjadacz chleba nie będzie mógł w pełni zrozumieć tego sposobu myślenia, który towarzyszył Owenowi czy teraz towarzyszy Trentowi. To typowe dla najlepszych sportowców.

Pomimo gry u czterech managerów w chaotycznym sezonie 2004/2005, Michael Owen czuł się komfortowo na boisku. Zaczął w 26 z 45 występów w pierwszym składzie i strzelił 16 goli.

W Realu Madryt pewnie zostałby dłużej, gdyby miał czas uporządkować sprawy poza boiskiem. McManaman miał 6 miesięcy przed transferem, żeby kupić sobie dom. Owen przeprowadził się nagle i razem z żoną oraz małym dzieckiem mieszkali w hotelu. Kiedy próbował zaprzyjaźnić się z nowymi kolegami z drużyny, na przykład przy grze w golfa, jego myśli ciągle wracały do hotelu i rodziny.

Przyznał też, że duża część piłkarzy mówiła po angielsku co sprawiło, że jego nauka języka hiszpańskiego szła wolniej. To z kolei utrudniało asymilację w nowym kraju. Zainteresowanie mediów znacznie przekraczało to co go spotykało w Merseyside. Sława nie przerażała go tak bardzo. W 1998 roku, tuż po strzeleniu Argentynie gola na Mistrzostwach Świata prawdopodobnie stał się tak sławny jak David Beckham, z którym w 2004 roku zaczął dzielić szatnię.

- Prasa mogła oglądać sesje treningowe. Na koniec każdego dnia mieliśmy dla zabawy trening strzelecki, ale następnego dnia w gazecie pojawiała się tabela z wynikami uwzględniająca wszystkie szczegóły, łącznie z tym jakiej nogi dany zawodnik użył podczas strzału. Każdego dnia, na każdym treningu musiałeś starać się być najlepszy.

- Wszyscy cię obserwowali, notowali i nagrywali. Dosłownie nie było momentu, w którym można było popełnić błąd. Media były niczym zwierzę, ale większe niż jakiekolwiek w życiu widziałem. Byli też paparazzi, nie dało się zjeść bez blasku fleszy.

Michael Owen jest ostatnim angielskim piłkarzem, który zdobił Złotą Piłkę. Stało się to w 2001 roku po fenomenalnym sezonie, w którym Liverpool zdobył 3 trofea (5 jeśli doliczymy Superpuchar Europy i Tarczę Dobroczynności), a wychowanek the Reds zdobył wówczas 31 bramek. Zespół Gerarda Houlliera po raz pierwszy od zmiany formatu Ligi Mistrzów w 1992 roku dał radę się do niej zakwalifikować. A podczas kwalifikacji do Mistrzostw Świata 2002 Owen strzelił hattricka w wygranym 5:1 meczu z Niemcami.

Tylko trzech Anglików wygrało Złotą Piłkę przed Owenem. Byli to Kevin Keegan (1978, 1979), Bobby Charlton (1966) i Stanley Matthews (1956). 23 lata temu nie było jednak uroczystej gali w Paryżu, a jedynie wizyta przedstawicieli France Football w Melwood i prezentacja nagrody przed meczem Premier League.

Owen przyznał, że w Anglii nagroda ta nie miała takiej rangi jak w innych krajach Europy, więc z początku nie rozumiał całego zamieszania. Dopiero 3 lata później po transferze do Realu zauważył, że w Hiszpanii zwraca się na to większą uwagę i to wyróżnienie ciągnęło się za nim jak tytuł szlachecki.

- Może jeśli Trent pewnego dnia zdobędzie Złotą Piłkę to będzie miał inne uczucia z nią związane. Znaczenie tej nagrody znacznie wzrosło w ostatnich 10 latach, zwłaszcza widzimy to na Wyspach - powiedział Owen.

- W moim przypadku jednak nie zmieniła ona sposobu w jaki o sobie myślałem. Nie robiłem salt z radości. Dopiero teraz po latach, patrząc na to trofeum w mojej szafie, ze świadomością, że nikt z Anglii nie wygrał go od tamtej pory myślę sobie, że może nie poszło mi najgorzej...

James Pearce

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (38)

gagarin 27.11.2024 01:13 #
Znałeś cenę przejścia do Man United, Micheal
adamne 27.11.2024 01:38 #
Czy to jest artykuł który ma w nas wzbudzić współczucie do Owena żebyśmy przez analogię lepiej przyjęli odejście Trenta z klubu?
ManiacomLFC 27.11.2024 08:50 #
Ja miałem takie poczucie, że to przestroga dla TAA żeby został i próba wybielenia samego Owena.
dinezad 27.11.2024 06:44 #
Pieniądze albo reputacja, wiadome co wybrał
ynwa19 27.11.2024 07:02 #
Za bledy w zyciu sie placi graczu "memnited"-nie uczyli w domu?
radoLFC 27.11.2024 07:20 #
No nie, czytam i nie wierzę.
Zdrajców się nie kocha, choćby nie wiem jakie mieli dokonania.
Raku 27.11.2024 07:48 #
Nie interesowałem się tak piłką w tym okresie i może mnie aż ta zdrada tak nie boli, trochę to też wina naszego zarządu, bo piłkarz chciał wrócić a klub go już nie chciał więc zamiast kopać w chamionship albo w Evertonie wybrał United. Niech ta historia będzie przestrogą dla TAA, może być legendą jak Gerrard ale jedynym z wielu w Realu gdzie pewnie osiągnięć Carvajala nie zdobędzie
krzycho765 27.11.2024 08:13 #
Chlopie przeszedłeś do Man Utd, to tak jakby wybrać drogę ''z nieba do piekła''
Gin 27.11.2024 09:17 #
AMEN!!
Redzik90 27.11.2024 08:18 #
Dzięki Owenowi zacząłem kibicować LFC. Oczywistym jest, że ta szuja Ferguson celowo ściągnął go do United, żeby zniszczyć legendę NAJWIĘKSZEGO talentu z naszej akademii w historii. Niesmak pozostał. Natomiast czas leczy rany i żalu nie mam. Zwłaszcza, że nasz klub też mógł zachować się zdecydowanie lepiej. Uważam nawet, że klub powinien zrobić coś, żeby pogodzić Michaela z kibicami. Dla mnie zawsze będzie legendarną 10.
lfcarty 27.11.2024 08:48 #
Żaden klub nie może kupić zawodnika bez jego zgody.
Kratos 27.11.2024 08:51 #
Historia Owena niech będzie przestrogą dla Trenta.
Gin 27.11.2024 09:17 #
A powinna!! Albo jeszcze inaczej - postawa Gerrarda wobec srealu powinna być cenną lekcją, można stać się legendą i pokazać jaja lub zostać szmatą do wycierania końskich podwozi - niczym owen.
Jego decyzja.....
SlotYNWA 27.11.2024 09:33 #
@Gin

Co ty wygadujesz o Gerrardzie??!?!! Chłop po Stambule był praktycznie w złej, ruskiej Chelsea, dopiero w ostatniej chwili się otrząsnął, ale nawet jego skusiły brudne pieniądze!!! Co zresztą udowodnił idąc do Arabii Saudyjskiej kilkanaście lat później!!!
ManiacomLFC 27.11.2024 08:55 #
"Nienawidzimy Cię tak bardzo, bo tak bardzo Cię kochaliśmy"

Michael ma świadomość swoich błędów, a jednak duma jaka w nim siedzi nie pozwoliła nigdy powiedzieć "przepraszam" i woli być wystawiony na nienawiść kibiców. To było cudowne dziecko Liverpoolu i 20 lat po odejściu ja osobiście dalej się z jego historią pogodzić nie mogę. On może twierdzić inaczej, ale to transferem do United zabił całe swoje dziedzictwo w Liverpoolu.
Owen89 27.11.2024 09:10 #
Ja dzięki niemu za dzieciaka pokochałem LFC. Pamiętam pierwszą bazarówkę z Carlsbergiem i nr 10, spałem w niej i chodziłem na okragło. Kiedy odszedł to uczucie do klubu na szczęście pozostało. Potem już całkiem zayebał sprawę z tym powrotem do Anglii. Jednak mimo wszystko jestem mu wdzięczny za zaszczepienie uczucia do LFC.
Gin 27.11.2024 09:12 #
Michael powiedz, którzy Cię marginalizują ?? Pokaż mi ich ty zdradziecka szma**! :)
Najpierw sreal a potem chu** z united. Byłeś wielki dla Liverpoolu, teraz jesteś szma**, wracaj do kolegów z united !!
SlotYNWA 27.11.2024 09:35 #
Proszę administrację o kasowanie takich komentarzy!!!! Owen może i zachował się fatalnie, bredzi i nic nie rozumie ze swoich błędów, ale taki język nie przystoi kibicowi Liverpoolu!!!!
AirCanada 27.11.2024 11:16 #
SlotYNWA wypiłem z Kolegą Ginem tyle alkoholu w życiu i mamy tyle wspólnych kibicowskich wspomnień, że nie mam serca kasować tego komentarza, zwłaszcza, że się z nim zgadzam w większej części :) Ewentualne przekleństwa Kolega odznaczył gwiazdką, więc nie łamie regulaminu w moim odczuciu :)
Gin 27.11.2024 11:27 #
SlotYNWA - byłem bardzo powściągliwy. Wiem kim był dla LFC Owen, ponieważ zaczynałem przygodę z LFC w 1996 roku, gdzie Owen wymiatał. Pamiętam jego decyzje i wybory. W realu nie szło, na siłę chciał wrócić do Anglii, no i wybrał największego wroga, to było jak cios w serce tępym sztyletem....Nie żałuje tego co napisałem, bo szacunek to Owen powinien oddać kibicom. Tak zrobił Fowler, Gerrard i wielu innych piłkarzy. Owen to wychowanek - bolało jeszcze bardziej. Teraz tylko mogę napisać "znaki zastępcze" bo faktycznie szkoda nawet na niego przekleństw.
Yahoo1 27.11.2024 15:19 #
Zgadzam się z Wami chłopaki. Uściślając po Realu przeszedł do Newcastle gdzie głównie się leczył. Potem próbował przepchnąć transfer powrotny do lfc, ale przez historię kontuzji u nas nikt go nie chciał. Wybrał za to bezsensowny transfer na ławkę manchesteru. Wiedział dobrze z czym się to wiąże, a teraz wielki szok, że ktoś się go czepia.

Kolejny zepsuty wydaje się Trencik. Czymś innym jest wiara w siebie, a czymś innym jest taka odklejka jaką teraz się dzieli. Siano w głowie i tyle. A to już krótka droga na dół.
Hazet1945 27.11.2024 20:44 #
Uwolbiam oburzenie typów co 2 razy w życiu na stadionie byli i udaja uj wie jakich fanatyków. Beka z dzbana
Ziaja 27.11.2024 09:13 #
Ja nigdy nie miałem za złe że poszedł do Manchesteru United. Nie był to bezpośredni transfer od nas, a myśmy go nie chcieli. Wybrał najlepszą ofertę dla siebie, rozumiem. Życie. Ale jego wywiady jak był w united, albo po zakończeniu kariery są obrzydliwe w stosunku do Liverpoolu.
Już nie chodzi o samo przejście, ale to co wygadywał.
0DDReporter 27.11.2024 09:41 #
Przypomnisz Co mówił? Pamięć już nie ta
Ziaja 27.11.2024 09:45 #
Coś w stylu że Liverpool zniszczył mu karierę przez to żę grał w młodym wieku i przez to miał tyle kontuzji, że wolałby dołączyć do MU jak był młodszy. Pretensje do Liverpoolu który dał mu szansę i jak by nie było spowodował, że jego nazwisko jest na liście osób co zdobyły złotą piłkę.
MG75 27.11.2024 09:40 #
Owena traktuję bez wielkich emocji, z jednej strony wygrał ZP jako zawodnik Liverpoolu, dal klubowi sporo sukcesów, z drugiej gra dla ManU, trochę słabo.
Ale nie widzę powodu do mięśnia faceta z błotem, mimo późniejszych wyborów ma sporo zaslug dla Liverpoolu.
Jest w tym wszystkim pewna ironią, że odszedł do Galacticos dla sukcesów ktorych tam nie osiągnął (LM), a Liverpool zaraz po jego odejściu wygrał Ligę Mistrzów.
Daniel 27.11.2024 10:14 #
Owen... od niego wszystko się zaczęło. LFC pozostał w serduchu, a cudownego dziecka Anglii rzadko kiedy w ogóle się wspomina. Bardzo żałowałem jego odejścia do Realu, a jeszcze bardziej, że po roku nie doszli do porozumienia co do powrotu. Pamiętam ten entujazm tutaj na stronie gdy mówiło się, że jedną nogą jest już spowrotem na Anfield... Z pewnością jego kariera potoczyłaby się wówczas inaczej, tj. lepiej. Od Newcastle był już tylko zjazd i łapanie się czego popadnie (czyt. man utd.).
ynwa19 27.11.2024 10:38 #
Wiecie co jest najgorsze moim zdaniem ?
On kompletnie niczego nie zrozumial,nawet po latach nie ma u niego zadnej refleksji,wszyscy sa winni tylko nie on!

Dlatego dla mnie on nie mowi tylko glupio pierdoli!
kombajn 27.11.2024 11:10 #
Od niego zaczela sie moja przygoda z Livepoolem, wielki plakat na scianie itd. Obecnie jest mi totalnie obojetny. Swoje dla klubu zrobil, pozniej zachcialo mu sie wielkiej kariery i wszystko mu sie zesralo.
użytkownik zablokowany 27.11.2024 11:11 #
Nie rozumiem po co mu się daje jakiekolwiek prawo glosu, ten człowiek ani honoru ani godności nie ma, a mimo to ciągle ludzie respektują jego zdania na temat naszego ukochanego klubu
Hazet1945 27.11.2024 20:31 #
Napewno jego głos jest wazniejszy i więcej zrobił dla klubu niż jakiś no name z polskiego forum którego "kibicowanie" kończy się na odpalenie czasem telewizora i pisaniu "naszego ukochnaego klubu"...
ivers 27.11.2024 12:07 #
Skomplikował sobie sytuację gdy zdecydował się przejść do MU.Myślę,że gdyby tego nie zrobił może by nie był pupilkiem kibiców ale szacunek na pewno by miał.A tak został piłkarzem''bez klubu''W Manchesterze mają go gdzieś,tak samo jak w Liverpoolu,przez Real przeleciał jak meteor i już nikt o nim nie pamięta a i w Newcastle furory nie zrobił.Tak wybrał tak ma.
hoster 27.11.2024 13:00 #
Ferguson kupił go do siebie po to żeby był swego rodzaju małpą w cyrku. W sezonie w, którym Owen zdobył mistrzostwo ledwo załapał się na medal, Saf wpuszczał go na ogony w ostatnich kolejkach. Przypomnę tylko, że zaraz po transferze mówił o tym jaki to Manchester nie jest największy i najlepszy na wyspach. I co on się teraz dziwi, że jest tak traktowany? Sorry ale dla mnie tym transferem spalił się doszczętnie. Nawet jestem w stanie myśleć, że gdyby United dalej było by w topie to przesmradzałby się w pobliżu old trafort i tam szukał atencji. Jak przechodził do Reali to aż tak mnie to nie bolało, byłem podekscytowany Benitezem i jego podejściem taktycznym do tego sprowadził Alonso i Garcie, pamiętam że nie mogłem przeboleć że Real wepchał nam Nuneza w rozliczeniu. Dla mnie transfer do United jest niewybaczalny. Mniej czasu minęło od odejścia Torresa, Suareza czy Mascherano, nie były to najładniejsze pożegnania ale z biegiem czasu jakaś tam sympatia czy szacunek jest. Ale nie dla Owena.
kuczq 27.11.2024 13:32 #
Powinni cię bardziej jechać. Nie dlatego, że zasłużyłeś tylko, żeby zniechęcić innych piłkarzy do podobnych kroków
Mrkez22 27.11.2024 15:05 #
Czemu to jest oznaczone jako hit a nie np. coś odnośnie meczu z realem?
lzszjednoczeni 27.11.2024 17:07 #
Michael dla mnie zawsze będziesz legendą. Jestem kibicem z ponad 50 letnim stażem. Nigdy nie zapomnę Twoich wspaniałych występów w barwach The Reds. Gdybyś odszedł do united w czasach swojej świetności to byłbyś też i moim wrogiem, ale że poszedłeś do nich już bez formy i przed emeryturą to mi absolutnie nie przeszkadzało. W Liverpoolu byli już lepsi od Ciebie. Nie jestem oszołomem jak większość małolatów, którzy najchętniej by Cię zlinczowali za te 30 meczów i 5 goli dla united. Chciałeś wrócić do Liverpoolu, a że wyszło jak wyszło to nie do końca Twoja wina.
ManiacomLFC 27.11.2024 23:12 #
To jak podeptał klub swoimi wypowiedziami też Ci nie przeszkadza? Tak zachowują się legendy? Gościu, który do końca życia za zarobione pieniądze mógł pierdzieć w stołek postanowił znieważyć "klub, który kochał"
lzszjednoczeni 28.11.2024 19:14 #
Wybacz młody, ale nie mam ochoty spierać się z tobą o takie głupoty.

Pozostałe aktualności

Wkrótce piąty odcinek podcastu YNTA!  (0)
10.02.2025 18:32, Gall1892, własne
Lovren o przyszłości Salaha w Liverpoolu  (0)
10.02.2025 17:46, FroncQ, Liverpool Echo
Teraz Liverpool musi sięgnąć po jakieś trofeum  (0)
10.02.2025 17:31, Bartolino, The Daily Telegraph
Problemy kadrowe Evertonu przed derbami  (8)
10.02.2025 13:02, Vladyslav_1906, liverpool.com
Reakcje prasy po meczu z Plymouth  (0)
10.02.2025 12:06, Redbeatle, thisisanfield.com
Carra sugeruje, że szanse The Reds wzrosły  (2)
10.02.2025 11:22, RosolakLFC, Liverpool Echo
Skrót meczu  (0)
10.02.2025 10:31, Piotrek, liverpoolfc.com