Braterska miłość Alexandra-Arnolda i Bellinghama
Wszyscy widzieliśmy uśmiechy i wzajemną sympatię, gdy Jude Bellingham i Trent Alexander-Arnold są razem.
W obozie Anglii panuje żart, że ta para jest nierozłączna. Często siadają obok siebie podczas posiłków lub w autokarze w drodze na mecze, a gdy widzi się jednego bez drugiego, zadawane są żartobliwe pytania o brak drugiej połowy.
Jednak dzisiaj braterska miłość się kończy. Gdy Liverpool zmierzy się z Realem Madryt w Lidze Mistrzów na Anfield, Alexander-Arnold i Bellingham po raz pierwszy staną naprzeciw siebie, nawet jeśli obrońca rozpocznie wieczór na ławce rezerwowych po tym, jak dopiero co wyleczył się z kontuzji ścięgna udowego.
Mecz jest wydarzeniem, które nie potrzebuje wątków pobocznych, ale indywidualna walka między Alexandrem-Arnoldem a Bellinghamem jest jedną z najbardziej fascynujących. Oczywiście jest to pojedynek na boisku między dwoma najzdolniejszymi Anglikami, ale także ich wspólna ambicja, by stać się najlepszymi na świecie oraz, być może co najważniejsze, kwestia niepewnej przyszłości Alexandra-Arnolda.
26-latkowi kontrakt wygasa tego lata i chociaż trwają rozmowy z klubem, nie dokonano żadnego przełomu. Jeśli tak się stanie, klubem, który najprawdopodobniej będzie naciskał na jego podpis, będzie Real Madryt, a bez wątpienia jego najlepszy przyjaciel w piłce nożnej, Bellingham, będzie miał w tym procesie swój udział.
Alexander-Arnold i Bellingham mogą być blisko, ale to nie znaczy, że są tacy sami.
W Liverpoolu Alexander-Arnold nie pasuje do żadnej konkretnej grupy. Jako część grupy liderów klubu ma tendencję do poruszania się pomiędzy różnymi grupami społecznymi i jest blisko Andy'ego Robertsona, który nazwał go „jednym z najbliższych przyjaciół, jakich mam w szatni” na wczorajszej konferencji prasowej przed meczem, oraz Virgila van Dijka w szczególności. Przed odejściem zeszłego lata Jordan Henderson był kolejnym dobrym przyjacielem.
Bellingham, wciąż stosunkowo nowy w Madrycie, przeprowadził się tam dopiero w czerwcu 2023 r. i nadal rozwija swoje relacje z kolegami z drużyny, ale jest blisko z Viniciusem Juniorem, Eduardo Camavingą, Ferlandem Mendym, Rodygo, Brahimem Diazem i Aurelienem Tchouamenim oraz innymi. Źródła mające wiedzę na temat szatni Madrytu, które zgodziły się zachować anonimowość w celu ochrony swoich stanowisk, twierdzą, że zawodnik dobrze się zaaklimatyzował i wykazał się pokorą i dobrym humorem.
W Madrycie niewiele wiadomo o życiu towarzyskim Bellinghama. Na początku swojej kariery w Madrycie odwiedził restaurację De Maria, jedną z najsłynniejszych w mieście, razem z innymi nowymi nabytkami Ardą Gulerem i Diazem, ale Bellingham w dużej mierze trzyma się z dala od rozgłosu. Jest mocno wspierany przez swoją matkę, Denise, i spędza czas w Birmingham i jego okolicach podczas przerw na mecze międzynarodowe.
Jednak jego przyjaźń z Alexandrem-Arnoldem nadal kwitnie i tego lata stała się kluczowym tematem podczas drogi Anglii do finału Euro 2024. Kiedy Bellingham strzelił pierwszego gola dla Anglii na Euro 2024, uklęknął na jedno kolano razem z Alexandrem-Arnoldem, zanim obaj zasłonili twarze dłońmi. Później wyjaśniono, że świętowanie było wewnętrznym żartem na temat gry karcianej Wilkołak, w którą członkowie drużyny grają dla zabawy w czasie wolnym.
Oficjalne kanały mediów społecznościowych Anglii szybko wykorzystały ich przyjaźń. Para wzięła udział w programie Lions’ Den YouTube Football Association podczas Euro, grając w konkursie „jak dobrze się znacie?”, który wywołał u nich wiele śmiechu. Podczas rundy pytań zadawanych przez kibiców obaj gracze powiedzieli, że chcieliby, aby Denzel Washington zagrał ich w filmie o ich życiu.
W październiku Bellingham zaskoczył również Alexandra-Arnolda, wyskakując zza znaku z napisem „Wszystkiego najlepszego Trent” w bazie treningowej Anglii w St. George’s Park, moment należycie uwieczniony przez fotografa FA dla potomnych.
Przyjaźń między dwoma młodymi, błyskotliwymi zawodnikami jest niewątpliwie użytecznym narzędziem marketingowym dla FA, ale nie ma wątpliwości, że opiera się na szczerym uczuciu.
Alexander-Arnold i Bellingham lubią też spotykać się towarzysko po meczach międzynarodowych i w przeszłości większą grupą byli na wakacjach. Po Mistrzostwach Europy tego lata obaj pojechali na przerwę do Los Angeles.
Jednak bazą ich przyjaźni jest duża rywalizacja.
Kiedy para spotyka się na obozach Anglii, odczuwa silną potrzebę wzajemnego prześcigania się i wygrywania czy to podczas ćwiczeń treningowych, czy meczów treningowych. W programie Lions’ Den zapytano ich, który z nich jest bardziej konkurencyjny. Zgodnie z oczekiwaniami każdy z nich wybrał siebie i później spierał się o swoje powody.
Mają wiele powodów do rywalizacji. Bellingham obrał zupełnie inną ścieżkę niż Alexander-Arnold, który grał tylko w Liverpoolu i kończył klubową akademię. Jednak jego przyjaciel miał starannie skalibrowaną ścieżkę kariery, od Birmingham City do Borussii Dortmund, a teraz Madrytu. Razem wygrali dwa tytuły mistrzowskie, trzy krajowe puchary i dwie Ligi Mistrzów.
W 2023 roku Bellingham wygrał Ballon d’Or Kopa Trophy, przyznawany najlepszemu piłkarzowi w wieku 21 lat lub młodszym, stając się pierwszym Anglikiem, który tego dokonał. Alexander-Arnold ze swojej strony chce pójść o krok dalej.
- Wierzę, że mogę [zdobyć Złotą Piłkę - dop. red.] — powiedział niedawno Sky Sports.
- Chcę być pierwszym bocznym obrońcą, który kiedykolwiek tego dokona.
Czy ta para spełni swoje wielkie ambicje w tym samym klubie, to już inna sprawa. Jeszcze niedawno to kibice Liverpoolu mieli nadzieję, że Alexander-Arnold wykorzysta swoją przyjaźń z Bellinghamem na korzyść swojego klubu.
Wiosną 2023 roku było jasne, że Bellingham opuści Dortmund, a wiele czołowych klubów było zainteresowanych jego pozyskaniem. Jednym z nich był Liverpool, a zarówno Alexander-Arnold, jak i Henderson, ówczesny kapitan Liverpoolu, starali się przekazać pozytywne opinie na temat życia na Anfield.
Prawdę mówiąc, Liverpool prawdopodobnie nigdy nie wygrałby tego wyścigu. Gdy stało się jasne, ile będzie trzeba wydać, aby zakontraktować Bellinghama, a jego serce było zwrócone w stronę Madrytu, włodarze Anfield postanowili przeznaczyć swoje zasoby na szerszą restrukturyzację pomocy w skład której weszli Alexis Mac Allister, Dominik Szoboszlai, Ryan Gravenberch, a następnie Wataru Endo.
Teraz pytanie brzmi, czy Real może wykorzystać przyjaźń Bellinghama z Alexandrem-Arnoldem, aby wpłynąć na jego zdanie. Obrońca może teoretycznie podpisać umowę przedkontraktową z zagranicznym klubem od 1. stycznia i biorąc pod uwagę, że w lipcu stanie się wolnym agentem, byłoby zaskakujące, gdyby ta kwestia nie pojawiła się w rozmowie.
Bellingham dyplomatycznie wypowiedział się na wczorajszej konferencji prasowej w Madrycie przed meczem. Zapytany o perspektywę potencjalnej gry z Alexanderem-Arnoldem, odpowiedział: „Będę obok niego w reprezentacji, więc to jest pewne. To niegrzeczne mówić o nim przed tak ważnym meczem, bo jest piłkarzem Liverpoolu. Ważne jest, żeby zdjąć z niego presję. Jest moim wspaniałym przyjacielem i zazwyczaj chcę, żeby dobrze sobie radził, bez względu na jutro”.
Dopóki nie nastąpią żadne konkretne wydarzenia, kibice obu klubów będą próbowali rozszyfrować wszelkie wiadomości wysyłane w eter. Alexander-Arnold nie jest nieświadomy sytuacji i po podpisaniu w tym tygodniu umowy z nowym partnerem smartfonów napisał na Instagramie: „Zaufaj mi, że dokonam zmiany… na Google Pixel”.
To jednak może poczekać. Największym priorytetem Alexandra-Arnolda po niedzielnym zwycięstwie w Premier League z Southampton jest powrót na boisko po kontuzji ścięgna udowego. Prawy obrońca został zmuszony do zejścia z boiska na początku zwycięskiego meczu nad Aston Villą 9. listopada i opuścił kolejne mecze reprezentacji Anglii w Lidze Narodów. Wcześniej zaczynał wszystkie mecze Premier League i Ligi Mistrzów dla Liverpoolu, ale wczoraj trenował z drużyną przed dzisiejszym meczem i jest na tyle sprawny, że potencjalnie może pojawić się na boisku z ławki rezerwowych.
Tymczasem Bellingham zaczyna wchodzić w sezon po słabym początku i strzeleniu goli w dwóch kolejnych meczach. Madryt traci teraz tylko cztery punkty do Barcelony w La Liga i ma do rozegrania jeden mecz więcej, ale wie, że musi poprawić swoje słabe wyniki w Europie, przez które znajduje się w połowie tabeli fazy grupowej.
Scena jest przygotowana nie tylko na spotkanie dwóch uhonorowanych drużyn Europy, ale także dwóch elitarnych talentów kontynentu.
Gregg Evans i Mario Cortegana
Komentarze (3)
Szacunek kibiców trwa wiecznie