Liverpool triumfuje nad Manchesterem City!
Liverpool zdołał kontynuować swoją fantastyczną grę z pierwszej połowy i wychodzi zwycięsko z konfrontacji z Manchesterem City. W drugiej połowie spotkania Mohamed Salah dobił rywali z rzutu karnego i pozwolił kontynuować swój fantastyczny sezon. Po trzynastu kolejkach ligowym, podopieczni Arne Slota mają dziewięć punktów przewagi nad drugim miejscem w tabeli.
Godpodarze próbowali szybko zaznaczyć swoją dominację, ale pierwsza ofensywna akcja zakończyła się niecelnym zagraniem Mo Salaha. W 4 minucie Gakpo miał okazję na strzelenie bramki, jednak akcje spalił Luis Díaz, który znalazł się na linii strzału. Całą akcje kończył dobrą interwencja Ortega, a wcześniej świetnym odbiorem popisał się Ryan Gravenberch.
Liverpool stale naciskał a kolejne piłki w pole karne posyłali Szobszlai, Gravenberch i Trent. Ten pierwszy oddał nawet delikatny strzał, ale nie mógł on sprawić problemów golkiperowi Manchesterowi City. W 10 minucie skuteczny pressing Liverpoolu zakończył się rzutem rożnym. Akcje wcześniej kolejny raz uderzał Szoboszlai i kolejny raz jego próbę obronił Ortega. Po rzucie rożnym Virgil van Dijk uderzył w słupek.
Napór nie ustawał. Liverpool zagrał kapitalną, szybką akcję z własnej połowy, którą podaniem w kierunku Gakpo zakończył Salah. Egipcjanin dorzucił kolejną asystę w tym sezonie a Holender otworzył wynik meczu. Pierwsze 15 minut można było określić jednym słowem - dominacja.
W 17 minucie Trent posłał uruchamiające podanie do Salaha, którego wyprzedził jednak Aké. Liverpool miał rzut rożny, do którego podszedł Mac Allister. Po dośrodkowaniu niecelny strzał oddał Virgil. Manchester City nie przestał popełniać błędów i kolejną ofensywną akcje przeprowadził zespół Arne Slota. Strzał z pola karnego Gakpo przeleciał jednak nad poprzeczką.
W 22 minucie meczu pierwszy raz do głosu doszli goście, ale spokój Trenta oraz skupienie Kellehera pozwoliły utrzymywać prowadzenie. The Reds próbowali kontrolować tempo spotkania i wyczekiwać błędu przeciwników. Drugi kwadrans gry kończył się naprzemiennie akcjami Liverpoolu oraz Manchesteru City a wynik pozostawał bez zmian. Do 28 minuty gospodarze oddali siedem strzałów na bramkę gości, przy ani jednym strzale na swoją bramkę. W 30 minucie Liverpool dołożył kolejny strzał aczkolwiek Trent mógł szukać Salaha na skrzydle, który miałby świetną sytuację na zakończenie akcji golem.
W 33 minucie po rzucie rożnym piłkę otrzymał Trent i pokusił się o strzał zza pola karnego, niestety minimalnie chybił. Manchester City wydawał się drużyną bezbarwną i nie potrafił dobrze wykonać nawet rzutu wolnego z okolicy 30 metra od bramki Liverpoolu. Gospodarze kontynuowali swój niemalże perfekcyjny występ i posyłali kolejne piłki w pole karne. Niestety często brakowało odrobiny precyzji lub ułamka sekundy na lepszą decyzję. W 39 minucie Rico Lewis otrzymał podanie i mógł kończyć akcje strzałem. Jego uderzenie było za lekkie i dodatkowo niecelne. Był to pierwszy strzał Obywateli w tym spotkaniu. Do końca pierwszej połowy obraz gry za bardzo się nie zmieniał. Manchester City próbowało wyrównać, ale obrona Liverpoolu na nic nie pozwalała. W doliczonym czasie gry gospodarze mieli jeszcze rzut rożny. Krótkie rozegranie z narożnika zakończyło się niecelnym strzałem Alexandra-Arnolda.
Drugą część spotkania Obywatele próbowali zacząć lepiej od pierwszej i postawili na atak. W 50 minucie otrzymali pierwszy rzut rożny, z którego nie było zagrożenia. Kelleher wyprowadził szybko piłkę a akcje po podaniu Robertsona kończył Cody Gakpo, który wyszedł sam na sam z Ortegą. Niestety bramkarz Man City wygrał i Liverpool otrzymał korner. Kolejny raz dobre dośrodkowanie strzałem głową zakończył Virgil. Kolejny raz, niestety niecelnie. Mecz stał się bardzo otwarty i piłkarze Guardioli w 53 minucie stanęli do kolejnego rzutu rożnego. Zagrożenia jednak nie było. Liverpool próbował wrócić do swojej gry.
Do gry cały czas próbował również wrócić zespół gości. W 55 minucie dobre podanie posłał Kyle Walker a akcje kończył Bernardo Silva. Na szczęście Kellehera strzał był niedokładny. Chwilę poźniej Salah odebrał piłkę i ruszył na bramkę Manchesteru City. Postanowił zakończyć rajd strzałem, ale niestety przestrzelił. Egipcjanin miał możliwość podania do Szoboszlaia, ale wybrał inaczej. Obie drużyny atakowały naprzemiennie, ale do 60 minuty nadal widniał wynik 1:0.
Lekko po godzinie gry do głosu znowu doszli gospodarze. Indywidualną akcję strzałem niecelnym zakończył Mo Salah. Niewiele zabrakło a bylibyśmy światkami pięknej bramki. Rywale swoje akcje głównie kończyli długim podaniem szukającym Hallanda. Liverpool starał się kontrować przeciwników i w 65 minucie stanął przed szansą na podwyższenie bramki, niestety Salah był na spalonym.
69 minuta przyniosła kolejną bardzo dobrą akcję Liverpoolu. Cody Gakpo stanął przed trudnym wyborem pomiędzy podaniem a strzałem na bramkę Manchesteru City. Ku niezadowoleniu kolegów uderzył na bramkę a jego strzał był zbyt lekki.
Na zegarze wybiła 72 minuta a z boiska zszedł strzelec gola, Cody Gakpo. Zastąpił go Darwin Núñez. Dodatkowo z murawy zszedł Trent a jego miejsce zajął Quansah.
Na kwadrans przed końcem spotkania Luis Díaz stanął sam na sam z Ortegą, który ostatecznie go sfaulował w polu karnym. Do jedenastki podszedł Mohamed Salah i kolejny raz udowodnił dlaczego powinien otrzymać nowy kontrakt. Pewnie uderzył w lewy dolny róg bramkarza Manchesteru City i podwyższył prowadzenie na 2:0. Warto odnotować, że przy wywalczeniu rzutu karnego bardzo pomógł Darwin, który wywalczył piłkę, którą ostatecznie przejął Díaz.
Manchester City próbował wszystkiego nawet kopania Salaha po kostkach. Wszystkie akcje paliły na panewce. Kelleher mógł zachować spokój i łapać piłkę w 82 minucie, gdzie Obywatele oddali za lekki strzał z dystansu. Chwilę później na minę wrzucił go Virgil van Dijk i Kevin De Bruyne wyszedł sam na sam z bramkarzem Liverpoolu. Efekt końcowy? Skuteczna interwencja i utrzymanie wyniku. Na siedem minut do końca spotkania aplauz otrzymał schodzący Mo Salah. Jego miejsce zajął Curtis Jones.
Do końca spotkania nie wydarzyło się nic ciekawego po stronie gości. Natomiast gospodarze próbowali stale kontrować i szukać idealnego momentu na dobicie rywala. Curtis Jones postanowił rozgrywać piłkę piętką, Luis Díaz wykonywał no look pass. Curtis oddał chwilę później strzał, który obronił Ortega. W doliczonym czasie gry Liverpool stanął przed rzutem rożnym. Díaz przy okazji zszedł z boiska a jego miejsce zajął Harvey Elliott. Anfield miało kolejną okazję do nagrodzenia brawami swoich ulubieńców. W 92 minucie nawet Robertson pokusił się o strzał z dystansu.
Liverpool nie dał przeciwnikom żadnych szans. Skuteczna gra w defensywie, kontrola na boisku oraz idealne wychodzenie z kontrami pozwoliły utrzymać wynik do samego końca. W 93 minucie rzut rożny miał jeszcze Manchester City, ale Darwin postanowił wybić wślizgiem piłkę poza boisko. Liverpool kolejny raz wygrywa na Anfield!
Składy:
Liverpool FC: Kelleher - Alexander-Arnold (Quansah 72′), Gomez, Van Dijk, Robertson; Gravenberch, Mac Allister, Szoboszlai; Salah (Jones 85′), Diaz (Elliott 90′), Gakpo (Nunez 72′)
Man City: Ortega - Moreno, Walker, Akanji, Dias, Ake; Lewis (Grealish 79'), Gundogan (Savinho 58'), Nunes (Doku 57'); Bernardo, Foden (De Bruyne 79'), Haaland
Komentarze (243)
Ale co by nie mówić i nieważne jak skończy się mecz, to z taką grą jest o czym marzyć. Wybitne 25 minut i super cała połowa.
Trzeba atakować stroną najsłabszego w mc Walkera.
Strzelić szybko na 2:0 i kontrolować 🔴💪😊
Na razie dobry mecz, ale 1-0 z City to szalenie niebezpieczny wynik.
Optymalnie: drugi gol i spokojna gra.
Salah !!!!! Dlaczego !!!!!!!!!!
Ale Salah moze.
One season wonder
Arne zmiany!
Dawać trójkę
Jakich pięknych czasów dożyliśmy.
Cieszmy się, ale nie zachowujmy się jak nasi koledzy wspierający blaugranę, czy białe prześcieradła.
- 11 w Manchesterze
Piękna zima :D
Mo tym razem pewniacko przy rzucie karnym
Obrona top poza wylewem Virgila ale jest Caju
2 linia też ogarniała
Po prostu pięknie i cudowny tydzień.
A jak teraz smakuje zwycięskie 🍻😊
2. Arne to Pan Trener
3. Gravenberch to Pan Piłkarz, i będę to powtarzał co mecz.
4. Guardiola, no comments...
;)
Piękny to był tydzień, pewne wygrane z Realem i City, patrząc na terminarz przed sezonem wszyscy sądzili, że będziemy się w tym okresie potykać, a się okazuje, że Liverpool jest teraz najlepszą drużyną w Europie.
Oby tak dalej, liczę teraz na to, że chłopaki zbudują w grudniu taką przewagę w lidze, że będzie po zawodach.
Jednakże Arsenal złapał formę po powrocie Odegaarda, a United w defensywie to mocny cyrk, jeszcze ich teoretycznie najlepszy stoper (Martinez) nie zagra w środę.
W defensywnie bardzo solidny, dodatkowo wysoka aktywność z przodu, zwieńczona fenomenalnym podaniem do Gakpo.
Za to w sobotę będą ciężary zapewne, Goodison to mega ciężki teren dla Liverpoolu już od dawien dawna.
Dajcie chłopakowi grać, to jest szkocki walczak. Mental rośnie jest MOC:))))
Teraz pozwolę sobie wymienić paru zawodników którzy zasługują na szczególne brawa. Oto Oni:
Kelleher - kolejny mecz Irlandczyka z czystym kontem. Pewny zarówno na linii bramkowej jak i na przedpolu udanie asekurował naszych środkowych obronców. Tak trzymać!!!
Virgil - prawdziwa ostoja defensywy. Nie do przejścia zarówno w pojedynkach 1 na 1 jaki główkowych (swoją droga przy odrobinie szczęścia mógł mieć kolejna bramkę po uderzeniu głową), dobrze rozgrywał piłkę i serwował bardzo dobrze całkiem niezłe przerzuty piłki. Jest OK
Trent - pewny w w defensywie, przebojowy w ataku gdzie jego strzały z dystansu stanowiły duże zagrożenie dla bramki gości. Tym meczem zarówno on jak i Virgil pokazali, że zasługują na nowe lepsze kontrakty. Tak trzymać!!!
Gravenberch - Holender pokazuje, że do spółki z Alexisem MacAllisterem tworzą pomoc marzeń. Pewny w destrukcji, defensywie, udanie pomagał w rozegraniu akcji ofensywnych
Mo Salah - BOHATER MECZU. Plus za piękną asystę przy golu Cody'ego Gakpo i pewnie wyegzekwowany rzut karny (przy odrobinie szczęścia mógł o mieć 1 bramkę więcej gdyby w 2 połowie wykorzystał czystą 100% okazję na gola). Tym meczem tylko udowodnił, że zasługuje na nowy kontrakt. Tak trzymać!!!
Na koniec 1 co należy powiedzieć po tym meczu to to- DUMNY PO ZWYCIĘSTWIE, WIERNY PO PORAŻCE!!!