Opinie angielskiej prasy po thrillerze z Newcastle
Przewaga Liverpoolu w tabeli Premier League zmniejszyła się do siedmiu punktów po emocjonującym remisie 3:3 z Newcastle United w środowy wieczór.
Podopieczni Arne Slota dwukrotnie musieli odrabiać straty - po golach Alexandra Isaka i Anthony’ego Gordona - zanim po trafieniu Curtisa Jonesa i dwóch bramkach Mohameda Salaha Liverpool wyszedł na prowadzenie 3:2. Mimo to w doliczonym czasie Fabian Schär wykorzystał rzadki błąd Caoimhina Kellehera i wyrównał wynik meczu.
Jak zawsze, dziennikarze Liverpool Echo szczegółowo ocenili zawodników, dokonali analizy kluczowych momentów i wydali swoje opinie po spotkaniu. Również przedstawiciele ogólnokrajowych mediów przedstawili swoje spostrzeżenia. Oto, jak oni postrzegali to dramatyczne starcie.
Richard Jolly z The Independent pisze:
- Jeśli strategia Liverpoolu w rozmowach kontraktowych z Salahem miała polegać na grze na czas i przeciąganiu negocjacji, to problem polega na tym, że z każdym meczem Egipcjanin coraz bardziej wzmacnia swoją pozycję.
Decyzja o wstrzymaniu się z długoterminowym zobowiązaniem wobec zawodnika w wieku ponad trzydziestu lat może mieć sens, szczególnie jeśli istnieją przesłanki o jego spadku formy. Jednak to nie powinno mieć miejsca w przypadku Salaha.
Wydaje się być wyjątkiem – tak w tej, jak i w wielu innych kwestiach – zawodnikiem, który z wiekiem staje się coraz lepszy. Podczas gdy Sadio Mané i Roberto Firmino odcinają kupony z czasów gry na Anfield, zarabiając krocie w Arabii Saudyjskiej, ich dawny partner z ofensywy wciąż zachwyca - tym razem dryblując, strzelając i błyszcząc w deszczową noc w Tyneside. Wczorajszego wieczoru wyrównał swój osobisty rekord i ustanowił nowy rekord Premier League.
W tę niezwykłą noc w Newcastle występ Salaha wydawał się… normalny. Albo to jego niezwykłość stała się już normą. Za cztery tygodnie będzie mógł negocjować wolny transfer do klubów zagranicznych; jednym z nich jest Al-Ittihad, który w 2022 roku oferował za niego 150 milionów funtów.
"Dajcie Mo kasę!" - głosi transparent na The Kop. Jeśli Fenway Sports Group bierze pod uwagę nie tylko to, co Salah już zrobił, ale przede wszystkim to, co może jeszcze zrobić, to w połowie swojego 33. roku życia pozostaje on najbardziej dynamicznym i niszczycielskim napastnikiem w Premier League.
Sam Wallace z The Telegraph pisze:
- Przez kilka ekscytujących chwil wyglądało na to, że ten wieczór będzie kolejnym triumfem Mohameda Salaha. Jednak losy meczu ponownie się odwróciły, porwane tą samą nieprzewidywalną energią, która towarzyszyła mu od pierwszego gwizdka.
Minęło 28 lat od słynnego siedmiobramkowego widowiska na Anfield pomiędzy tymi drużynami, w czasach, gdy angielska piłka była znacznie mniej strategiczna - zanim została rozłożona na czynniki pierwsze przez analizę i statystyki.
Jednak największy komplement, jaki można złożyć Liverpoolowi i Newcastle, to stwierdzenie, że grali w duchu tamtych czasów - a zespół Newcastle ze swoimi wielkimi ambicjami nie zamierzał sprzedać tanio skóry. Ostatnią z sześciu bramek Fabian Schär zdobył w 90. minucie - wówczas Caoimhín Kelleher nie zdołał wyłapać wrzutki z rzutu wolnego, a obrońca Srok wcisnął piłkę do siatki przy dalszym słupku.
Hamzah Khalique-Loonat z The Times stwierdza:
- Nastąpił mały zgrzyt i maszyna Slota zatrzymała się na remisie. Po serii siedmiu kolejnych zwycięstw Liverpool musiał zadowolić się punktem w starciu z fenomenalnym Newcastle, które wyrównało w ostatnich chwilach spotkania.
Liderzy ligi dwukrotnie przegrywali - po golach Alexandra Isaka i Anthony’ego Gordona - ale Mohamed Salah, który miał udział we wszystkich trzech trafieniach Liverpoolu oraz Trent Alexander-Arnold, który zaliczył dwie asysty, odmienili losy meczu. Wszystko to jednak nie wystarczyło do zwycięstwa, ponieważ Fabian Schär wykorzystał błąd Caoimhína Kellehera w 90. minucie, przypieczętowując wynik meczu.
To był prawdziwy thriller - spotkanie było pełne energii trzymającej widzów w napięciu, ale obnażyło także defensywne słabości Liverpoolu. Bez Ibrahimy Konaté The Reds wyglądali krucho. Nawet z Joe Gomezem i Jarellem Quansahem brakowało im fizyczności.
Natomiast wejście Alexandra-Arnolda z ławki na prawą obronę jasno pokazało, że jest niezastąpiony - potrafi dyrygować grą z głębi pola i, co najważniejsze, zapewnia udział w grze Mo Salahowi. Egipcjanin był mało widoczny w pierwszej połowie, ale w drugiej odegrał decydującą rolę.
Louise Taylor z The Guardian zauważa:
- Gdy na twarzy Mohameda Salaha powoli pojawiał się uśmiech, pocałował on herb klubu widniejący na jego przemokniętej czerwonej koszulce. Jego dziewiąty gol w siedmiu meczach Premier League - i drugi tego wieczoru - nie tylko umocnił Liverpool w walce o mistrzostwo, ale także wzmocnił argumenty za zaoferowaniem mu lukratywnego przedłużenia kontraktu. Salah, który w tej chwili mógłby zapewne przejść suchą stopą przez Nil, nie przestaje zadziwiać.
Nie był jednak jedynym zawodnikiem, który poprawił swoją pozycję negocjacyjną. To samo zrobił Fabian Schär, zdobywając w końcówce gola wyrównującego wynik w jednym z najlepszych spotkań tego sezonu - jeśli nie dekady. Ta bramka sprawiła, że starcie zakończyło się podziałem punktów, a zwycięska seria liderów ligi prowadzonych przez Arne Slota została przerwana.
Ian Doyle w analizie dla Liverpool Echo koncentruje się częściowo na Darwinie Núñezie:
Od debiutanckiego gola na tym stadionie po pamiętny dublet po wejściu z ławki w poprzednim sezonie - stadion St James’ Park był dotychczas szczęśliwym miejscem dla Darwina Núñeza.
Tym razem jednak napastnik Liverpoolu ucieszyłby się, gdyby w pierwszej połowie dostał choć jedno dobre podanie od swoich kolegów. Gdy jednak w drugiej części meczu nadarzyły się okazje, Urugwajczyk nie potrafił ich wykorzystać - najpierw nie sięgnął piłki skierowanej głową przez Cody’ego Gakpo w poprzek bramki, a później, po tym jak strzał Luisa Díaza został odbity w jego kierunku, pospiesznie uderzył piłkę obok bramki.
Jak zwykle, nie można mu było odmówić zaangażowania - jego pressing miał znaczący wpływ na ogólną poprawę gry Liverpoolu w drugiej połowie.
Jednak napastnicy są ostatecznie rozliczani z goli, a Núñez ma w tym sezonie zaledwie trzy trafienia w 18 występach. Biorąc pod uwagę dalszą nieobecność Diogo Joty, intrygujące będzie to, czy w najbliższy weekend Arne Slot zdecyduje się ponownie na wystawienie Luisa Díaza w roli środkowego napastnika.
Komentarze (1)
Bardzo mi się spodobało 🙂